środa, 31 października 2012

Wyniki!

Przed Wami wyniki szybkiego rozdanka. Zestaw przyborów z Hong Kongu wędruje do...


"nr 50 anja174@wp.pl''

Gratuluję!  
Dzięki za tak liczny udział. Zapraszam do udziału w kolejnych konkursach, które niebawem :)

wtorek, 30 października 2012

Recenzja: Dermedic peeling&balsam.


Cześć :) Przyszedł czas na recenzję dwóch kosmetyków firmy Dermedic, które pochodzą z wrześniowego shiny boxa (notka tutaj) Zdecydowanie warto o nich napisać, bo nie poznałam dotychczas lepszych kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji skóry suchej.


Moja opinia:
Peeling przeznaczony jest do skóry suchej. Jeśli ktoś jak ja ma problem z suchymi skórkami to dobrze wie, że czasem żaden krem nie jest w stanie nawilżyć skóry (szczególnie zimą). Wtedy właśnie ten peeling przychodzi nam z ratunkiem. Jego konsystencję możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej. Jest kremowa, dosyć gęsta, ładnie pachnie. Z łatwością nakłada się odpowiednią ilość na twarz, w moim przypadku jest to trochę więcej niż w przypadku kremu. Trzymam go tak z 20 minut, a resztę, która się nie wchłonęła usuwam płatkiem. Nie wysusza skóry, idealnie ją nawilża, nie pozostawiając przy tym jej zbyt tłustej. Skóra jest idealnie miękka, wygładzona, nie ma żadnych suchych skórek! Peeling nie podrażnia skóry, nie trzeba go zmywać ani trzeć. Rewelacja. Koszt to 27zł, myślę, że nie jest to wygórowana cena.
Konsystencja:

 

Moja opinia:
Moja opinia co do tego balsamu jest podobna jak peelingu. Jest naprawdę rewelacyjny. Świetnie radzi sobie z szorstkimi kolanami, łokciami. Bez problemu można też używać go do twarzy. Bardzo podoba mi się jego delikatny zapach. Jest to po prostu idealnie nawilżający balsam. Jedyne co jest minusem tutaj, to cena... Myślę, że można znaleźć tańszy, może troszkę gorszy, ale jednak - odpowiednik. Ten balsam kosztuje 46zł za 400ml.
Konsystencja:


Po raz pierwszy miałam kontakt z firmą Dermedic i z pewnością trafi coś z niej jeszcze w moje ręce ponieważ pozytywnie się zaskoczyłam. Jeśli ktoś z Was nie może się uporać z suchą skórą to szczególnie polecam ten peeling :) Od jutra już mam wolne i w końcu będę miała czas zabrać się za diy, które czeka na mnie już zdecydowanie za długo. Efekty niebawem ;)

sobota, 27 października 2012

DIY - bukiet z żelków.

Myślę, że napewno są wśród Was osoby, które lubią żelki, a tymbardziej wasi bliscy. Postanowiłam pokazać Wam mój pomysł na diy, który wymyśliłam, czyli bukiet żelków. Przecież raczej nie kobieta kobiecie nie podarowuje kwiatów, ale takim słodkim bukietem to możecie obdarzyć Waszą mamę, siostrę, koleżankę, przyjaciółkę. Ja osobiście uwielbiam prezenty zrobione własnoręcznie, czas poświęcony i pomysł jest dla mnie o wiele cenniejszy niż coś kupionego. Na początek po lewej stronie widzicie, co potrzebujemy do jego wykonania:


Na początku z plasteliny urabiamy kulkę. Ja zużyłam 4 kolory.

 

Następnie odpowiednią ilość bibuły staracie się dookoła kulki "dokleić", 
dokładnie, miejsce przy miejscu, lekko ją marszcząc. Brzegi wyginamy.


Miejsce złączenia sklejamy kawałkiem taśmy, obklejamy również rączkę.


Teraz bierzemy się za żelki, które nabijamy na patyczki:


Jeden, drugi, trzeci, czwarty... Wszystkie bijamy w środek naszej kulki z plasteliny.


Oto mój efekt:



Kto z Was spróbuje tak obdarzyć kogoś bliskiego? ;) Uśmiech na twarzy gwarantowany! 

czwartek, 25 października 2012

Venus - żel do golenia.

Dziewczyny! Obecnie ten żel jest na promocji w Rossmanie za niecałe 10zł, 
nie dajcie się skusić, bowiem mianowałam go Bublem Roku! 
Dlaczego? Zapraszam do recenzji.


Od producenta:
Stworzony z myślą o wrażliwej skórze. Po nałożeniu zmienia się w gęstą, kremową i pachnącą piankę, która skutecznie nawilża i zmiękcza naskórek. Dzięki temu skóra jest odpowiednio przygotowana do zabiegu, który jest szybki i skuteczny. Naturalny wyciąg z aloesu doskonale chroni przed podrażnieniami, a dodatkowo daje przyjemne uczucie świeżości. Po zabiegu skóra pozostaje miękka, elastyczna i idealnie gładka.

Cena: 11zł / 200ml


Moja opinia:
Kiedyś używałam najlepszego żelu do golenia firmy Gilette Satin Care (klik), ale niestety kosztuje prawie 20zł. Przeniosłam się na żel Joanny, który za obecnie ok. 12zł sprawdza się równie wyśmienicie (recenzja tutaj). Ciekawość oraz niska cena (niecałe 10zł) sprawiły, że zakupiłam żel Venus. Nigdy nie kupiłam nic gorszego, nigdy aż tak się nie zawiodłam... To, co obiecuje producent jest co najmniej śmieszne. Przede wszystkim żel wychodzi z opakowania z trudem, powiedziałabym, że prawie nic nie wychodzi. To, co wyjdzie, ten "żel" jest rzadkiej konsystencji, prawie w ogóle się nie pieni. Nie dość, że trudno go wydostać (mam taktykę szybkiego naduszania) to jeszcze nie jest kremową pianą o której zapewnia producent. Faktycznie skórę zmiękcza i nadaje poślizg, ale robi praktycznie to samo, co zwykła pianka firmy Rossman za 3zł. Jest bardzo nie ekonomiczny, przez co, że się nie pieni musimy zużyć go dwa razy więcej niż normalny żel. Nie porażnił mnie, ale żaden plus nie zachęci mnie do kupna żelu, który jest rzadki i którego nie da się wydostać.

wtorek, 23 października 2012

Loreal Touche Magique.

Za dużo ostatnio mam na głowie, do tego słońce już znika, a pod koniec tygodnia ma zbliżać się prawdziwa zima... Jedno jest pewne - szarość za oknem motywuje mnie do pracy nad diy, już mam wszystkie potrzebne rzeczy, a dziś jeszcze zamówiłam aparat. Plany na długie, jesiennie wieczory już są :) Wracając do głównego tematu, zużyłam już dwa korektory Loreal Touche Magique. Zapraszam do recenzji:


Od producenta:
Korektor pod oczy w nowoczesnej formie pisaka, zakończony miękkim pędzelkiem. Skutecznie maskuje ciemnie obwódki pod oczami i delikatnie rozświetla skórę, dzięki mikrocząsteczkom odbijającym światło.


Moja opinia:
Do wyboru są trzy kolory. Jasny, mój oraz ciemny. Kwestia ceny jest dosyć ciekawa. W Szwecji dostępny za około 120 koron, w kosmetycznym ponad 40zł, a na allegro (ja tyle za niego dałam) ok. 23zł! Co więcej - nie są to żadne podróby, oryginał, a różnica w cenie ogromna. Korektor jest po pierwsze rozświetlający i to jest jego główną funkcją. Wklepuję go codziennie opuszkami palców dookoła oczu i cienie pod oczami kryje rewelacyjnie. Od razu bez problemu wchłania się, ładnie stapia ze skórą. Używam go również do drobnych niedoskonałości na całej twarzy, do czego nadaje się średnio. Jak wiecie mam problem niekiedy z suchą skórą i praktycznie wszystko podkreśla mi suche skórki, niestety temu korektorowi też to się zdarza. Krycie jest na przebarwieniach bardzo dobre, na innych niedoskonałościach dobre. Korektor pozwala oddychać skórze i świetnie sprawdza się na codzień. Pędzelek jest rewelacyjny, delikatnie przekręcając końcówkę wylatuje odpowiednia ilość. Wadą może być to, że po dłuższym czasie używania końcówka się niszczy (włoski tak jak u szczoteczki do zębów) ale nie przeszkadza to w większym stopniu podczas nakładania.
Więcej opinii tutaj.


Efekt przed i po (polecam patrzeć na dwa pieprzyki):

niedziela, 21 października 2012

Kwiat kobiecości - piękna, bo zdrowa!



Mam nadzieję, że ten piękny weekend minął Wam tak przyjemnie jak mnie. Dzisiejsza notka będzie nieco nadzwyczajna. Ostatnio zwróciła się do mnie fundacja "Kwiat Kobiecości". Bez namysłu postanowiłam dołączyć do kampanii, która ma na celu poszerzanie wiedzy na temat walki z rakiem szyjki macicy, a także na temat tego, co każda z nas może zrobić, by się przed nim uchronić. Dostałam materiały, które uważnie przeczytałam po kilka razy i mam nadzieję przedstawić Wam najważniejsze sprawy.
Na świecie co dwie minuty umiea jedna kobieta z powodu raka szyjki macicy. 


Statystki:
W skali globalnej ten rak stanowi pod względem częstości drugą przyczynę 
zgonów kobiet w grupie 15-45 lat, przerażające dane.

O chorobie:
Rak szyjki macicy nie jest chorobą dziedziczną.
 Nowotór powstaje w następstwie zakażenia wirusa brodawczaka ludzkiego (HPV). 
Każda kobieta aktywna seksualnie niezależnie od wieku jest zagrożona.

Profilaktyka:
1. Szczepionka - Przed rakiem można uchronić się szczepionką, która pobudza system odpornościowy.
 Może zdecydowanie zmniejszyć ryzyko zachorowania. Zapewnia ochronę poprzez wytworzenie przeciwciał, które wiążą się z powierzchnią wirusa HPV, uniemożliwiając tym samym wniknięcie do wnętrza komórek.

2. Cytologia - Każda kobieta powinna co 1-3 lata wykonać takie badanie. Szczepienia nie zastąpią regularnego badania cytologicznego. Dzięki niemu można bardzo szybko wykryć zmiany, które zaszły w szyjce macicy.

3. Badanie dopochwowe USG - umożliwia wykrycie nowotworów np. raka jajników. Jest całkowicie bezbolesne i trwa do minutki.

Na czym polega cytologia?
Cytologia polega na pobraniu wymazu z nabłonka macicy. Służy do tego taki przyrząd zwany szczoteczką (nie patyczka z watką!). Wprowadzany jest przez wziernik. Dziewice oraz kobiety aktywne seksualnie mają odpowiednią jego wielkość także każda z nas może mieć takie badanie przeprowadzone. Jest to bardzo proste badanie i ogólnie mówiąc bezbolesne. Ja powiem Wam jednak szczerze, że miałam takie badanie i nie należało do przyjemnych, ale trwało do 3 sekund! Także naprawdę da się wytrzymać, szczególnie kiedy się zrelaksujecie.
Szczoteczka:


Jak przygotować się do badania?
Na badanie przychodzimy od ostatniej miesiączki co najmniej 4 dni później i nie później niż 4 dni przed kolejną.


Każda dziewczyna najpóźniej w wieku 18 lat powinna udać się po raz pierwszy do ginekologa, który badania przeprowadzi odpowiednio dobrane. Warto później badać się co jakiś czas. Dziś niektórzy "wolą nie wiedzieć", ale tak naprawdę skazują później siebie i bliskich na wielkie cierpienie. Pamiętajcie, że duże prawdopodobieństwo wyleczenia istnieje tylko gdy odpowiednio szybko wykryjemy jakieś zmiany. Warto badać się i w ten sposób czuć się piękną, bo zdrową. 



piątek, 19 października 2012

Sunny October.

Kto by pomyślał, że w październiku przyjdą do nas tak wysokie temperatury. Nie sądziłam, że będę mogła jeszcze stąpać boso po ziemi lub tak jak dzisiaj, wygrzewać się na słoneczku na plaży. Taką jesień to ja mogę mieć, inna nie wchodzi w grę.
Chciałabym jeszcze podkreślić fakt iż mój blog jest miejscem w którym ja pokazuję swoje inspiracje, poprzez co one się realizują (kosmetyczne nowości, diy czy nawet stylizacje). Nie zrezygnuję z tematu kosmetyków, jednak nie kupuję ich tak dużo jak kiedyś, mam sprawdzone i je już znacie. Gdy zgarniam coś nowego to od razu takie recenzje się pojawiają. Co do diy to jest mój ulubiony temat na blogu i na tyle na ile będę miała możliwość je zrobić to tak będą się pojawiać. Stylizacja jest ostatnią częścią i jest w zupełności w formie zabawy, a także po prostu po to, by blog wzbogacić.


okulary - TUTAJ, maxi - allegro, bokserka - KappAhl, torebka - h&m

Na dworzu jest pięknie, więc uciekam korzystać z pogody :)

środa, 17 października 2012

Ombre na paznokciach.

Już dawno chciałam pobawić się w efekt ombre na paznokciach, ale już od dłuższego czasu nie chce mi się malować paznokci. Przywiązałam się do odżywki, która daje efekt lakieru nude, więc to dla mnie odżywka + lakier w jednym. Miałam ostatnio jednak trochę czasu i zrobiłam dwa różne ombre. Przygotowałam też dla Was małą instrukcję:

Najpierw malujemy paznokcie lakierem podstawowym,
najlepiej nałożyć co najmniej dwie warstwy:


Wylewamy trochę drugiego koloru, delikatnie maczając w tym gąbkę.
Przyciskamy lekko gąbkę do wyschniętej bazy i robimy ombre.


Ombre biało-niebieskie:



Ombre w dwóch odcieniach niebieskiego:



wtorek, 16 października 2012

Rajstopy imitujące tatuaże.

Hej ;) Zapewne wiecie już jakie posiadam cudne rajstopy od Vintage Shop, pokazywałam je w stylizacji kilka notek wcześniej. Dziś chciałabym pokazać Wam największe nowości, które urzekły mnie całkowicie. Są na wzór tatuażu - nie wiadomo czy mamy rajstopy czy taki tatuaż. Pod zdjęciami podałam odnośniki do danych rajstop. Zobaczcie sami:


Czarny kotek - klik
Say hi to the cat - klik 
 
Serduszka - klik 
 
Wąsy - klik 
 
Miss Kitty - klik 
 
Put up your cross - klik 

 Cudowne, prawda? Więcej rajstop imitujących tatuaże możecie zobaczyć tutaj. Nie są drogie, co mnie bardzo cieszy. 
Które najbardziej Wam się podobają? Mnie chyba zdecydowanie 'Say hi to the cat', są przesłodkie :)

niedziela, 14 października 2012

Kręcone włosy bez użycia ciepła.

W dzisiejszej notce chciałabym przedstawić Wam mój bardzo prosty sposób na kręcenie włosów bez użycia ciepła. Jeśli ktoś lubi lekkie loki to z pewnością mu się przyda. Do tej fryzury potrzebujemy tylko wsuwek, mnie wszystkie się pogubiły i użyłam tylko dwóch. Bardzo nie lubię u siebie prostych włosów, używanie częste lokówki szkodzi, z resztą nad ranem taka zabawa nie wchodzi w grę, pozostaje mi więc szukanie prostych rozwiązań. Oto jedno z nich:


Jak widać na zdjęciach włosy zawijam wokół własnej osi, precyzyjnie i dosyć ciasno.
W trakcie zwijania staramy się utworzyć koczek taki jak poniżej.


Teraz wystarczy powstały koczek umocować wsówką i GOTOWE!
Ja na całą głowę zrobiłam tylko dwa takie koki. Robię je zawsze na noc, wcześniej tylko lekko zwilżam włosy. Rano, po rozpuszczeniu, fryzura jest już gotowa. Nie robię z nimi nic więcej. Myślę, że efekt jest satysfakcjonujący jak na robotę, która trwa 3 minutki :)



Zachęcam do spróbowania i do następnego!

piątek, 12 października 2012

DIY - shorty, totalna metamorfoza.

Trudno jest mi nazwać co jest w tych spodenkach kluczowe, bo tak naprawdę zrobiłam na nich wszystko. Od cięcia, zmiany koloru, rozjaśniania, malowania do nabijania. Totalna metamorfoza! Nieskromnie mówiąc, myślę, że jest to mój najlepsze dzieło od kiedy robię diy :)

 Przed i po:


Efekt:



Co o nich sądzicie? :) Mam nadzieję, że jest to tylko początek nowego etapu. Mam masę pomysłów,
teraz tylko zdobyć ciuchy do przeróbek i działam dalej. Uwielbiam DIY. Do następnego!

wtorek, 9 października 2012

Recenzja: puder elf - Complexion Perfection.

Cześć dziewczyny :) Przed Wami recenzja bardzo ciekawego pudru do twarzy firmy Elf. Przykuł moją uwagę i zdecydowanie była tego warta choć moja opinia na jego temat nie jest do końca jednoznaczna.

Od producenta:
Puder do twarzy, który ma za zadanie ukryć niedoskonałości skóry oraz wyrównać jej koloryt. Ukrywa zaczerwienienia, ożywia koloryt, likwiduje oznaki zmęczenia- wszystko w jednym. Puder ma również właściwości matujące. Kosmetyk przede wszystkim neutralizuje zaczerwienienia oraz drobne wypryski, usuwa oznaki zmęczenia, wyrównuje koloryt, ożywia i ujednolica skórę, jest pudrem transparentnym.

Cena: 20zł.


Moja opinia:
Po pierwsze - puder w ogóle nie jest wydajny. Po niecałym miesiącu (myślę że były to 2 tyg) było widać już spód. Reszta w bardzo szybkim czasie zniknęła - w ciągu ledwie (!) miesiąca przy codziennym stosowaniu. Raz wzięłam go ze sobą, do torebki, i rozsypał się jeden kolor... Puder przede wszystkim rewelacyjnie matuje skórę. Jako utrwalenie makijażu (na podkład) napewno sprawdziłby się idealnie. Ja używam tylko korektora, więc z kryciem lub dodaniem koloru jest średnio. Napewno matuje, ale nie jest to to czego potrzebowałam. Praktycznie w ogóle nie kryje żadnych niedoskonałości twarzy, być może delikatnie wyrównuje koloryt. Nie tworzy efektu maski. Idealny na jesień/zimę, zdecydowanie nie na lato, bo pomimo tego, że jest transparentny lekko rozjaśnia twarz. Kompletnie nie nadaje się dla osób o ciemniejszej karnacji (wybiela ją). Sama nie wiem co do końca o nim myśleć, mam mieszane uczucia i trudno powiedzieć czy kupię go ponownie. Myślę, że warto spróbować samemu na własnej skórze, bo zdecydowanie jest wart uwagi.

Plusy:
+ matuje skórę
+ nie tworzy efektu maski, jest bardzo naturalny
+ idealnie sprawdzi się jako utrwalacz makijażu (na podkład)
+ praktyczne opakowanie
+ wyrównuje kolor skóry (zaczerwienienia)
+ gdy rośnie nam na twarzy mały wulkan i jest czerwony, zielony kolor, nałożony palcem świetnie wyrówna jego kolor!

Minusy:
- nie kryje żadnych niedoskonałości ( za to delikatnie wyrównuje koloryt skóry)
- nie jest wydajny
- nie nadaje się do ciemniejszej karnacji (lub opalonej skóry)
- lekko wybiela skórę

niedziela, 7 października 2012

Kwas hialuronowy.

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam kwas kialuronowy o którym czytałam bardzo dużo i dosyć długo myślałam o jego kupnie. W końcu się zdecydowałam. Postaram się Wam wyjaśnić dlaczego ja go kupiłam i na co będę go stosować. Za jakiś dłuższy czas pewnie pojawi się recenzja. Dziś kilka słów na jego temat i może któraś z Was zacznie kurację wraz ze mną? :)


Każda z nas kwas hialuronowy ma w skórze, jego ilość z wiekiem maleje. Szczególnie jest polecany skórze dojrzałej, ale nie tylko. Cera odwodniona lub tłusta również go może potrzebować. Z resztą wszystkie kremy dobrze nawilżające, liftingujące, kojące, mleczka odmładzające do ciała lub do rąk - posiadają w swoim składzie właśnie ten kwas. Pomaga on wchłonić kosmetyki. Używa się do także w wypełnianiu zmarszczek, powiększaniu piersi, ust. Wyczytałam też, że pomaga a zwalczaniu wszelkich blizn (po trądziku i nie tylko)

Działanie:
+ bardzo mocne nawilżenie skóry odczuwalne przez kilka kolejnych dni
+ silne dotlenienie skóry - przyjemnie napięta, wymodelowana skóra
+ poprzez mocne nawilżenie zmarszczki ulegają spłyceniu
+ błyskawiczne uelastycznienie skóry
+ poprawia się koloryt skóry
+ łuszczące partie skóry są zniwelowane
+ mocne odświeżenie skóry Kwas hialuronowy jest naturalną substancją obecną w głębokich warstwach skóry.


Do czego konkretnie możemy do używać?
Jako nawilżacz (dodajemy kilka kropel do naszego kremu do twarzy). Również do włosów, kilka kropel na końcówki, bez spłukiwania. Do wszystkich kremów, maseczek, balsamów.

Do czego ja będę go używać?
Mam bardzo brzydką bliznę na nodze i wraz z kremem Contratubex będę ją smarować. Tym samym zwiększę jego działanie. Podobnie możecie starać się usunać np. blizny po trądziku. Trądziku nie miałam, ale jak każdy mam jakieś pamiątki, które chciałabym usunąć. Ten kwas wzmacnia działanie każdego Waszego kosmetyku, którego używacie na codzień. Dzięki niemu docierają do głębszych warstw skóry. U mnie więc zastosowani znajdzie w połączeniu z kremem na blizny oraz z kremem, który używam do twarzy. Jak się będzie sprawować napewno dam Wam znać za jakiś czas.

Kwas hialuronowy w kosmetykach: