wtorek, 21 lutego 2012

Eveline, Nail Therapy Professional, 3 w 1.

Cześć moi drodzy. Ustne poniedziałkowe prawo zdane! Czekam jeszcze na czwartkowe wyniki... Przez te egzaminy nie mam ani jednego dnia, aby się wyspać. Nauka do późnych godzin, poranne wstawanie, jestem wykończona. Wczoraj jeździłam aż 5 razy pociągiem, raz po to, aby wrócić, haha. Całe szczęście z wfu przez który miałam w poniedziałki wracać do domu po 22.15 (od samego rana!) wypisałam się. Ulżyło mi. Kupiłam dziś sobie coś cudownego i kilka kosmetyków, pokażę na dniach :) Wczoraj świeciło piękne słońce, a dzisiaj ulewa totalna, co za beznadzieja.
Oto produkt, który sprawia, że malowanie paznokci odbywa się za jednym pociągnięciem pędzelka, odżywia paznokcie, sprawia, że lakier wysycha naprawdę bardzo szybko, przedłuża jego trwałość i dodaje blasku:


Od producenta:
Kompleksowe rozwiązanie, 3 w 1, które zapewnia szybki i trwały manicure.
Wysusza lakier w ciągu 60 sekund, utwardza i nadaje połysk. Tworzy na powierzchni ochronną powłokę, która zabezpiecza przed odpryskiwaniem i przedłuża trwałość lakieru aż do 7 dni. Zawiera filtry, które chronią lakier przed blaknięciem i matowieniem.
Sposób użycia: pomaluj paznokcie ulubionym lakierem, odczekaj 2 minuty i nałóż jedną warstwę preparatu. Po 60 sekundach manicure będzie suchy, a jego trwałość maksymalnie przedłużona.

Cena: ok. 10zł/12ml


Moja opinia:
Nigdy nie mam czasu ani chęci czekać aż całkowicie wyschnie lakier, także ten specyfik jest moim wybawieniem! Maluję pomalowane paznokcie nim po chwili i wtedy wysycha dosłownie w chwilkę. To jest dla mnie ogromny plus! Lakier przedłuża trwałość, a także jak już pisałam, dodaje blasku. Zachowuje się tak jak utwardzacz do lakieru :) Jestem na tak.

Przy okazji zmywacz, którego używam bardzo długo. Kosztuje około 1,30! Jest świetny. Nie wydziela tak mocnego i specyficznego zapachu jak inne zmywacze. Mogę spokojnie wyrzucić waciki w pokoju do śmietnika i nie dusić się tym zapachem. Jedna aplikacja wystarczy na zmycie do 5 paznokci, także rewelacja ;)

A teraz czas na obiecany dodatek z ferii. Mianowicie moje drugie śniadanko! Jadłyście kiedyś krewetki? Trochę się bałam, ale skusiłam się! Smakują jak kawałek mięsa-gumy skroplonych cytryną, haha :D Pamiętam słowa "Tylko uważaj, żebyś mózgu nie zjadła", hahaha :)