wtorek, 29 października 2013

DIY - halloween'owe paznokcie.


Cześć :)  Dziś przychodzę do Was z trzema prostymi pomysłami na halloween'owe paznokcie. Od razu zaznaczę, że specjalnie nie obchodzę halloween, ale wykorzystuję go jako okazja na pokazanie czegoś innego na blogu także mam nadzieję, że Wam się notka spodoba. Jeśli chodzi o użyte lakiery i pisaka to wszystko widać wyraźnie na zdjęciu powyżej. Lakierem bazowym jest tutaj po prostu biały lakier.

Pomysł pierwszy bardziej o charakterze zabawnym czyli pajęczyna, pajączek, kościotrup:


Pomysł drugi, krwiste paznokcie z efektem dosyć nie naturalnym:


Pomysł trzeci to krwiste, zakrwawione paznokcie, efekt bardziej wiarygodny. Jak zrobić na paznokciach efekt krwistych paznokci? Pomaluj paznokcie na biało. Weź zwykłą słomkę, zamocz końcówkę w czerwonym lakierze i dmuchnij tak, aby całość lakieru wylądowała (przynajmniej w większości) na paznokciu. Skórę dookoła oczywiście oczyść. Efekt:


Który pomysł najbardziej Wam się podoba - pierwszy, drugi czy trzeci? :)

Moje poprzednie DIY: 
bluzki klik 
kurtki dżinsowe klik 
legginsy klik 
sweterki klik
 inne klik

niedziela, 27 października 2013

Największe centrum handlowe na pomorzu - Riwiera w Gdyni


Cześć :) Na sam początek - galeria handlowa to żaden temat do wielkich dyskusji i przeszłabym obok jej otwarcia dosyć obojętnie, ale myślę, że większość z Was, które mieszkają w innych miastach, może zainteresować taka notka, gdzie pokażę Wam kawałek największego centrum na pomorzu Riwiera, która została otwarta wczoraj. Sama nie poddałam się szaleństwu i mimo, że byłam tam już dwa razy, nie kupiłam zupełnie nic, moim celem było ją obejść i zrobić dla Was kilka zdjęć:


Galeria ta różni się od wszystkich w których byłam. Przede wszystkim, co mi się w niej podoba to przestrzeń - 70 000 m2 powierzchni. Powierzchni dobrze zagospodarowanej. Duże, szorokie korytarze. Nie ma natłoku, ścisku. To najlepiej urządzona, a także zrobiona pod względem estetycznym galeria jaką widziałam. Również jeśli chodzi o sklepy.


Wszędzie na korytarzach są miękkie fotele, pufy lub krzesła. W przejściach są również mini place zabaw, zjeżdżalnie, drabinki dla dzieci itp.



Po raz pierwszy w Polsce h&m home:


Nie udało mi się zrobić więcej zdjęć w samych sklepach, które są inaczej urządzone niż zawsze. Mają piękny klimat, wystrój. Każdy sklep ma inne ściany, podłogi, dekoracje, klimat. Poniżej jest przymierzalnia Tally Weijl.


Tutaj również przymierzalnia Tally. Musicie mi wierzyć, że prawie każdy sklep ma taki swój klimat.


Na każdym korytarzu można spotkać również fotele i stoliki na których są tablety oczywiście z dostępem do internetu do dyspozycji. Także podczas gdy kobieta śmiga po sklepach, facet może posprawdzać co się w wielkim świecie dzieje. Tu oczywiście sprawdzam nowinki na blogu :))


W Galerii Mac Donald urządzony jest również inaczej. Mamy okienko do zamówień i okienko do obioru jak przykładowo w Stanach. No i to na tyle, mam nadzieję, że przyjemnie było zobaczyć jak wygląda ona od środka, bo zdecydowanie różni się ona od innych galerii. Jak będziecie w okolicach to zajrzyjcie koniecznie :)

środa, 23 października 2013

Moja pielęgnacja włosów - update.


W mojej pielęgnacji włosów niewiele się zmieniło w ostatnim czasie, ale jest Was teraz dużo więcej i napewno nie mieliście okazji się z nią zapoznać, a myślę, że warto. Są to same kosmetyki, które uwielbiam i polecam wszystkim ich spróbować, bo ja jestem z nich bardzo zadowolona.


Po pierwsze szampon i odżywka z serii long repair lub intense repair. Obie serie tak samo dobre. Tego zestawu używam nieustannie od ponad roku. Uwielbiam szczególnie odżywkę, świetnie wpłynęła na moje włosy. Są miękkie, odżywione, pachnące. Pełna recenzja tutaj.


Odżywkę w spray'u od gliss kura używam już kilka miesięcy. Bardzo polubiłam go za zapach jaki pozostawia na włosach. Ułatwia rozczesywanie, włosy ładnie się po niej układają. Trochę zmiękcza włosy ponieważ zdarza się, że nie chce mi się użyć odżywki do spłukiwania, a dzięki tej włosy i tak mam przyjemne w dotyku (duża zasługa tutaj również szamponu).


Trzeci kosmetyk to zdecydowanie mój nr.1  jeśli chodzi o maski. Przede wszystkim włosy po niej są bardzo miękkie, gładkie, przyjemne w dotyku. Szkoda, że słodki zapach budyniu nie pozostaje za bardzo na włosach, ale jestem w stanie jej to wybaczyć :) Zauważyłam jednak, że odkąd jej używam to moje włosy nie zmieniają już się tak diametralnie jak na początku, ale to pewnie skutek tego, że są już po prostu odżywione. Pełna recenzja tutaj.



No i to wszystko. Jak widzicie nie ma tego za dużo, jak dla mnie wystarczająco. Myślę jednak ostatnio o jakimś serum na końcówki i gdy tylko trafię na serum wzmacniające L'biotica to napewno kupię. Poczytać o nim możecie tutaj.  W nawiasie mówiąc, jeśli macie możliwość korzystać z obecnej, pięknej pogody to Wam zazdroszczę, bo ja cierpię na deficyt czasu wolnego... Do następnego :)

niedziela, 20 października 2013

Szybki makijaż dzienny nieco inaczej.

W ten pochmurny poranek postanowiłam trochę pobawić się makijażem oczu i chociaż raz trochę spróbować, by był trochę rozświetlający. Jak wiecie kompletnie nie potrafię obsługiwać się cieniami, więc najwyższy czas podjąć pierwsze kroki w tym kierunku, bo chciałabym cośtam potrafić :) Wiem, że to nic specjalnego, ale praktyka czyni mistrza :D Tak więc oto co mi dzisiaj wyszło:


Na twarzy nie mam żadnego podkładu itp. tylko miejscowo użyłam korektora. Jeślli chodzi o oczy to najpierw nałożyłam bazę z Virtual. Później na całą powiekę ruchomą i nieruchomą pędzelkiem Hakuro H70 nałożyłam pierwszy, biało-srebrny cień z plaetki h&m, którą zobaczycie poniżej. Kreski zrobiłam za pomocą pędzelka Hakuro H85 i czarnego cienia. Jeśli chodzi o rzęsy, standartowo od roku baza Onyx i tusz The rocket volum express. I to wszystko :)


Kosmetyki, których użyłam:


1. Recenzja korektora Rimmel tutaj.
2. Efekty + recenzja bazy Onyx tutaj.
3. Tusz the rocket volum express tutaj.

Jeśli chodzi o recenzję cieni z h&m, bazy virtual i pędzelków to napewno dodam je niedługo :) Jakiś czas temu kupiłam sobie w Inglocie paletkę magnetyczną, w której mieści się ok. 9 cieni okrągłych. Możecie dowolnie skompletować sobie kolory i stworzyć swoją własną paletkę. Właśnie rozmyślam nad kolorami, może ktoś z Was ma jakieś swoje ulubione z Inlota godne polecenia? :)


piątek, 18 października 2013

Lovely Pearl Nails, lakier ze srebrnymi kuleczkami. tutorial.

Cześć :) Dziś przychodzę do Was z notką, której głównym punktem skupienia jest lakier Lovely Pearl Nails czyli po prostu lakier ze srebrnymi kuleczkami. Pokażę Wam w jaki sposób nałożyć, a konkretniej mówiąc, nasypać takie kuleczki na paznokcia oraz powiem o nim kilka słów.

Potrzebne nam będą:

Najpierw malujemy paznokcie na wybrany przez nas kolor. 
Następnie jednego (lub kilka, jak wolicie) malujemy bezbarwnym lakierem i natychmiast zabieramy się za ozdabianie.


Następnie na kawałek chusteczki wysypuję odpowiednią ilość kuleczek i przykładam szybko palec do kuleczek, wygląda to tak: 


Oczywiście lekko dociskami kuleczki, by dość mocno się przyczepiły.
Efekt:


Trwałość/trudność/oczyszczanie:
Wcześniej nakładałam jeszcze kuleczki w te puste miejsca palcami albo wykałaczką, ale to strata czasu. Niestety kilka kuleczek odpadnie w ciągu 30minut. Jeśli nie będziecie na nie uważać przez pierwsze 1-2 godziny to większość niestety odpadnie jeśli zahaczycie. Nie polecam ich utwardzać dodatkowo innym lakierem ponieważ kuleczki zmieniają wtedy kolor i wyglądają gorzej. Jeśli chodzi o oczyszczanie ja po prostu je zdrapałam paznokciami i chyba łatwiej tak zrobić niż bawić się pilnikiem ponieważ słyszałam, że bardzo ciężko je ściągnąć, zwykłym lakierem się po prostu nie da. Trochę zabawy jest z nakładaniem kuleczek, ale czy efekt jest wart trudu? Musicie ocenić same. Ja cieszę się, że wystarczą tylko dwa "kuleczkowe" paznokcie :)


Dajcie znać co o nich sądzicie :) 
Na facebooku TUTAJ są już wyniki rozdania



środa, 16 października 2013

Top 3 kosmetyki do pielęgnacji skóry suchej, podrażnionej, odwodnionej.

Dziś przychodzę do Was z 3 kosmetykami, które osobiście używam już okrągły rok niezmiennie ponieważ idealnie sprawdziły się na mojej skórze. Jeśli Wasza skóra jest sucha, bardzo sucha czy po prostu podrażniona, zaczerwieniona, odwodniona to z pewnością powinnyście spróbować tych kosmetyków. 


O balsamie Hydrain3 hialuro z firmy Dermedic pisałam w zeszłym roku tutaj. Od tamtego czasu znalazłam dla niego kolejne zastosowanie. Odkąd go używam po goleniu, w miejscach wrażliwych, w tym podrażnionych i suchych, już na drugi dzień wszystkie podrażnienia i zaczerwienienia goiły się i znikały. Zawsze miałam ten problem na wakacjach, gdy na nogach robił mi się stan zapalny, gdy świeżo po goleniu ich wchodziłam do mocno słonej wody. Sól tutaj była bardzo drażniąca. Ten balsam zmienił mi każde wakacje, mogłam spokojnie kąpać się, bez obaw, że znowu moja skóra będzie podrażniona.


O tym niesamowitym płynie micelarnym pisałam tutaj. Tą recenzję pisałam niedawno, więc umieściłam w niej wszystko za co chciałabym pochwalić i polecić ten kosmetyk, więc nie będę już się drugi raz rozpisywać :)


Ten ulubieniec wystąpił już w moich kilku notkach i z pewnością jeszcze nie raz się pojawi, aby wszyscy o nim wiedzieli. Pełna recenzja tutaj. Świetnie nawilża, nie zostawia tłustego filmu. Łagodzi zaczerwienienia, podrażnienia. Wraz z wodą termalną (notka tutaj) i kwasem hialuronowym (notka tutaj), jeśli macie więcej podrażnień i ranek, potrafi zdziałać cuda.

Do tych kosmetyków zaliczam jeszcze wodę termalną z Vichy, która jest absolutnym must have dla każdego typu skóry. Jest ona moim kosmetykiem wszechczasów. Niedługo kolejne kosmetyki do pielęgnacji jak i makijażu trafią na listę KW (kosmetyk wszechczasów), na dniach poznacie już kolejny produkt :) Do następnego!

poniedziałek, 14 października 2013

Eggy time!

Zdecydowanie nie jestem gadżeciarą. Nie lubię zbierać zbędnych przedmiotów tylko dlatego, że są ładne/modne/prowizorycznie przydatne. Myślałam, że w tym przypadku też tak będzie, ale pomyliłam się. "Eggy time" jest naprawdę świetny i praktyczny. Używam go prawie codziennie :)


Uwielbiam jajka na miękko, ale jakoś niezbyt często mi one wychodziły. Pół minutki za długo w gorącej wodzie i mamy już jajko na twardo. Z pomocą przyszło mi właśnie to jajo, które wsadza się do garnka wraz z jajkami.


Woda się gotuje i wraz upływem czasu, nasze jajo, zaczyna nabierać kolor żółty. Gdy tylko zmieniony kolor będzie on na wysokości "soft" oznacza, że mamy już upragnione jajko na miękko. Proste, prawda? :)


i gotowe, smacznego! :D


Jeżeli gdzieś zobaczycie podobne to zdecydowanie polecam. Naprawdę przydatny i praktyczny gadżet :)
Do następnego :)

sobota, 12 października 2013

Kremowy żel myjący vs kremowy olejek myjący

 Jakiś czas temu robiłam Wam recenzję kremowego olejku myjącego to twarzy i ciała z ziaji. Powiem tylko, że został moim ulubieńcem, idealnie się sprawdzał. Pełną recenzję możecie poczytać tutaj. Całkiem przypadkowo zamiast olejku wpadł w moje ręce żel. Jednak czy różnica między nimi była/jest znacząca?


Od producenta:
Kremowy żel myjący do skóry twarzy i ciała o wysokiej aktywności łagodzącej. Zapewnia bezpieczeństwo stosowania, działa jak kojący kompres, zawiera tylko niezbędne składniki receptury. Preparat hypoalergiczny, bezzapachowy, bez soli, 0% barwników, 0% SLES-u, 0% mydła, 0% parabenów, minimalna bezpieczna ilość konserwantów, testowany pod kontrolą dermatologiczną. Żel łatwo się rozprowadza i łagodnie myje skórę bez jej podrazniania. Przywraca jej gładkość i miękkość. Zapobiega nadmiernemu wysuszeniu naskórka, redukuje szorstkość, suchość i nadmierne łuszczenie. Intensywnie nawilża już podczas kąpieli.
Cena: 
14zł/150ml





Moja opinia:
Produkt ma bardzo mieszane opinie w internecie. Ja jednak, po naprawdę długim stosowaniu, mam na jego temat jedną opinię, której już nie zmienię. Ten żel to naprawdę najgorszy kosmetyk do mycia twarzy/ciała jaki miałam. Przede wszystkim zapach. Czym on pachnie? Chemią? Trudno mi go nazywać. Okropny, nieprzyjemny zapach, wręcz duszący. Konsystencję zobaczycie na zdjęciu poniżej. Bardzo płynna, ciężko nim się myje, w ogóle się nie pieni. Nie wymagam tego od żelu do mycia twarzy, ale skoro jest on też do ciała to wydaje mi się, że powinien. Trzecia sprawa to jest drażniący, myślę, że częściowo poprzez zapach. Gdy spłynął mi  przez przypadek do oka i to przy zmywaniu twarzy czyli już z połączeniu z wodą to natychmiast zaczęło okropnie szczypać, a po chwili całe oko miałam czerwone i popękane naczynka. Będę trzymać się od tego żelu z daleka i Wam też to radzę....

Konsystencja:


Także jeśli chcecie spróbować serię dla skóry wrażliwej to zdecydowanie polecam tą wersję:



piątek, 11 października 2013

Hello autumn!



Zawsze zauważałam drobne, małe rzeczy i potrafię się nimi cieszyć naprawdę długo. Nadeszła już prawdziwa jesień co akurat niezbyt mnie zadowala. Prowadząc bloga, szukając na około ciekawych miejsc, rzeczy do opisania, sfotografowania, można naprawdę pogłębić swoją wrażliwość na piękno, które jest dookoła. Mimo, że nie przepadam za jesienią to idąc tym torem, mam cichą nadzieję, że choć trochę polubię jesień i też będę potrafiła się cieszyć, że nadeszła.
Dziś mam dla Was zdjęcia z pierwszego, jesiennego spaceru:


koszula - h&m, bokserka - tally weijl, wisiorek - lindex, torba - new look, spódnica - c&a, baleriny - butik w Szwecji


Obiecałam Wam jeszcze krótki filmik z Krety, także zapraszam (polecam włączyć jakość hd):

 

Wiem też, że w moich stylizacjach nie ma nic odkrywczego, ale po prostu tak chodzę na codzień. Nie będę (jak niestety robi większość blogerek modowych) ubierać 15cm szpilek do sesji, zmieniać ubrań specjalnie do zdjęcia. Robię je przy okazji, tylko po to, by trochę urozmaicić tematykę bloga :) Do następnego!

środa, 9 października 2013

Jesień - czas relaksujących, długich i pachnących kąpieli.

Cześć :) Wszyscy, którzy śledzą mnie na fb, wiedzą, że od dziś robię zdjęcia nowym sprzętem. W związku z tym, moje wymagania urosły na tyle, że spierałam się ze zdjęciami, kadrami i jakością z dwie godziny i mogłabym tak jeszcze tydzień. Doszłam jednak do wniosku, że praktyka czyni mistrza, więc mam nadzieję, że z posta na post, zdjęcia będą coraz lepsze. Dziś zapraszam Was na pierwszy, typowo jesienny post:


Jak dla mnie głównym plusem (a jest ich niewiele) jesieni jest fakt, że to idealna pora roku na długie, gorące, rozgrzewające kąpiele. Dziś więc przygotowałam dla Was post z moimi ulubionymi żelami i płynami.


Na pierwszym miejscu seria płynów do kąpieli z Luksji. Uwielbiam je. Wiem, że niestety nie pozostaje zapach na skórze ani na chwilę, ale gdy tak pięknie pachnący płyn wlewacie do wanny to można się rozpłynąć. Dla mnie naprawdę bardzo przyjemnie się go używa, a to już chyba moja trzecia butelka.


Żel z Palmolive używałam cały wrzesień i jak widzicie praktycznie już nic w nim nie ma. Pachniał cudownie, wanilią. W połączeniu z jakimś balsamem waniliowym, skóra pachniała naprawdę intensywnie. Cieszy mnie fakt, że jest w składzie olejek migdałowy. Skóra była po nim nawilżona i gładka. Myślę, że kupię go ponownie.


Tego żelu używam od niedawna, ale już mi się podoba ze względu na cudowny zapach wanilii i konsystencję. Jest dosyć gęsty, przyjemnie się go rozprowadza na skórze, jakby ją otulał. Niestety zapach nie utrzymuje się na skórze, ale wydaje mi się, że żaden żel tego nie zrobi (chyba, że męski).


Żel peelingujący pod prysznic o cudownym zapachu orzechów i pomarańczy podkradłam mamie i już go nie oddam. Mimo, że nie lubię zapachu pomarańczy w kosmetykach, tutaj jest obłędny. Pachnie jak taka słodka mandarynka z orzechami migdałowymi. Peelinguje delikatnie, bo jest drobnoziarnisty, idealny, gdy chcecie wziąć szybki prysznic, a jednocześnie zrobić szybki peeling.

Nie ma nic lepszego na długie, jesienne wieczory niż długa, gorąca kąpiel :) Do następnego!

niedziela, 6 października 2013

Wakacje: wyprawa na wyspę Spingalonga.

Dziś zapraszam Was na małą wycieczkę w której za pomocą zdjęć i tekstu, postaram się przybliżyć Wam obraz wyspy Spingalonga, która nie jest bardzo znana, a która jest związana z ciekawą, niekiedy przerażającą historią.


Spinalonga znajduje się u wybrzeży Krety. My dopłynęliśmy do niej z małego miasteczka Elounda. Wyspa ma dokładnie 1km w obwodzie czyli jest dosyć malutka. Jaka jest jej historia? Otóż w latach 90 dosyć powszechną chorobą był trąd. Wtedy ludzie nie wiedzieli jak ją leczyć, uznawana była za chorobę nieuleczalną, a że osobę chorą łatwo poznać to były one skazane na wygnanie z miast i życie w samotności. Trąd objawiał się w pojawaniu się dużych, okropnych ran na całym ciele, wraz ze stopniem zaawansowania mogły odpadać palce u rąk. W strachu przed rozwojem choroby, wszystkich chorych wysłano na wyspę Spingalonga.


Mimo, że często były to historie tragiczne. Zabierano rodzicom dzieci lub zabierano jednego z rodziców lub oboje (zależnie kto był chory), nie można mówić o tej wyspie jako o skazaniu choć ci ludzie napewno tak na początku czuli.


Okazało się jednak, że właśnie tutaj ludzie zyskali pewien spokój, a przede wszystkim szanse na dalsze, normalne życie. Powstawały sklepiki, bary, zakłady, które możecie zobaczyć poniżej. Raz w tygodniu wszystkim mieszkańcom wyspy wyświetlano filmy, gdzie ludzie normalnie mieszkający np. w Eloundzie, nie mieli takiej możliwości.



Przez pewien czas wyspa była zapomniana, mianowicie podczas II wojny światowej. Co ciekawe, wojna ominęła całkowicie wyspę, bo po prostu Niemcy mieli za dużo obaw, aby na nią wejść. Niestety, pilnowali, by nie dostarczano pożywienia, więc grodziła wszystkim śmierć głodowa. Całe szczęście czerwony krzyż za jakiś czas zaczął rzucać jedzenie z helikoptera i udało się wszystkim przeżyć pozostając jednocześnie nietkniętymi.


Na wyspie był również kościół, gdzie ludzie przywieszali odlane metalowe tabliczki z częścią ciała, którą chcieliby uzdrowić. Mieszkał z nimi ksiądz i nigdy nie zaraził się on trądem. Był to jakiś znak, że jednak nie tak łatwo złapać tą chorobę.



Poniżej możecie zobaczyć mały port, którym również przywożono pożywienie. Zanim np. jednak zabrano monety od mieszkających na wyspie, były one oczyszczane w tzw. odkażalni. Jak widzicie też, nie było daleko od lądu, więc wiele osób próbowało uciekać - nieskutecznie.



Wyspa funkcjonowała jako miejsce dla ludzi chorych około 50 lat. Po tym czasie odkryto sposoby leczenia i dowiedzono, że trąd jest chorobą uleczalną.



To wszystko na dziś. Jak myślicie czy dobrym pomysłem było stworzenie takiego miejsca?