piątek, 31 stycznia 2014

Centrum Eksperyment w Gdyni.


Już dawno chciałam się tutaj wybrać i w końcu się udało, byłam dziś w Centrum Centrum Nauki Eksperyment w Gdyni :) Po przebudowie jest teraz nowoczesne i ogromne. Jak będziecie w okolicach musicie koniecznie tutaj wpaść. Połączenie nauki i zabawy jest genialne. Szkoda jednak, że wiele rzeczy ludzie omijają, bo nic nie puka/nie stuka, nie czytają instrukcji i nie wychodzą z żadną wiedzą, ale cóż... :) Mam dla Was kilka zdjęć z tego miejsca:


Tutaj można było pobawić się trochę z wodą. Pokazana była siła wyporu, grawitacji, można było zbudować zaporę. Te miejsce cieszyło się największym zainteresowaniem dzieci :)


Tu jestem w trakcie przeprowadzania operacji :)



Tutaj kręciliśmy korbką i w ten sposób sprawdzaliśmy jak powstaje i wygląda wir wodny. 


Tu stawało się po obu stronach, mocno potrząsało się za rączki i było widać jak powstają fale takie jak tsunami.


Tutaj pokazane było, że za pomocą przekładni można podnieść samochód do góry. Niestety było to nieczynne :/


Powyżej widzicie symulację komputera w wielkim rozmiarze. 
Można było podłączać kartę graficzną, zasilanie i na prawdziwym telewizorze pojawiała się buźka bijąca brawo lub wskazująca "no signal".


Centrum jest świetnie zrobione i przystosowane dla dzieci, ale dorośli wcale nie gorzej się w nim bawili :)


Powyżej widzicie mój pierwszy układ elektryczny! :) Sama podłączyłam wiatraczek :D


Powyżej bawiłam się z dziewczynką jakbyśmy były w telewizji. 
Stałyśmy na zielonym tle i przetwarzane ono było komputerowo dzięki czemu mogłyśmy nadawać pod wodą, na pustyni, w studiu tv.

Oczywiście było więcej ciekawych rzeczy, ale wybrałam tylko kilka, resztę musicie zobaczyć sami :) 
Takie centra są też w innych miastach, byliście kiedyś w takim? 

środa, 29 stycznia 2014

Recenzja: Joko, Virtual, Eyeshadow Base. Baza pod cienie.


Od producenta:
Nawilżajaca baza pod cienie, w cielistym kolorze, o kremowej konsystencji. Zapobiega zbijaniu się cieni w załamaniach powiek i sprawia,że stają się wodoodporne.Cienie lepiej się rozprowadzają, mają intensywniejszy odcień i utrzymują się dłużej. Opuszkiem palca równomiernie nakładaj cienką warstwą na całą powiekę. Baza jest bogata w składniki pielęgnujące i odżywcze: olej sojowy, witaminę A, olej z nasion krokosza, kwas linolenowy, witaminę E. Przedłuża trwałość makijażu powiek do 14 godzin.

Cena:
ok. 9zł

Popatrzcie na tą kremową, pielęgnującą konsystencję:

Moja opinia:
Chcę wierzyć w to, że wyprodukowano tą bazę z Prima Aprilis, bo obietnice producenta to genialny żart, a baza jest jakąś całkowitą pomyłką. Naprawdę trudno opisać w skrócie ten produkt inaczej, bo wierzyć mi się nie chce, że dosyć dobra firma Virtual wyprodukowała taki bubel. Myślę, że zdjęcia tak naprawdę pokażą Wam najwięcej. Baza jest twarda jak kamień, w ogóle nie da się jej wydobyć, a jak się to cudem uda to o rozprowadzeniu można pomarzyć. W efekcie już na palcu uzyskanie cudowne grudki:


Po rozprowadzeniu przykładowo na rękę grudki oczywiście zostają. Gdy nałożycie cień na taką zbitą masę (po prawej stronie) wygląda to strasznie. Na bazie wszystko odstaje, roluje się. Brak mi słów, aby bardziej opisać tę bazę, po prostu jest do niczego.


Czytałam gdzieś w internecie, że można kupić glicerynę w aptece, dodać do niej kilka kropel i wymieszać. Ponoć wtedy spisuje się całkiem nieźle. Może wtedy producent  powinien do bazy dodawać glicerynę gratis?

wtorek, 28 stycznia 2014

Organizacja w kuferku na kosmetyki.

 Niech ten styczeń już się skończy... Jestem aktualnie strasznie wykończona nawałem zaliczeń i pracy, a przede wszystkim brakiem snu. Teraz potrafię zasnąć w każdej pozycji (nawet na stojąco haha), ale dosyć tych wywodów. Temat na dziś:


Niedawno pokazywałam Wam moją nową organizację kosmetyków w szufladzie za pomocą organizerów do sztućców (notka tutaj), a dziś chcę pokazać w jaki sposób poukładałam sobie kolejne zapasy, tym razem w kuferku. Gdy go dostałam to byłam pewna, że za wiele do niego nie włożę, ale jak się okazało, jest wypełniony po brzegi.
Bardzo mi się podoba w nim to, że jest niezwykle funkcjonalny. Każdą przegródkę możemy powiększyć lub pomniejszyć, wedle uznania. W środku wygląda tak:


Postanowiłam nie bawić się w jakieś idealne układanie wszystkiego, w miarę tylko posegregowałam konkretne rzeczy tematycznie i to by było na tyle. W jednej części są wszystkie lakiery, które są dla mnie "ważne" i zebrałam je w jedno miejsce, aby ich nie pogubić. Miejsce znalazło się też dla moich Carmex'ów.


Po drugiej stronie już większy bałagan, ale odnajduję się w nim zupełnie. Kilka róznych lakierów i przegódka na różne drobnostki. Na dole wszystkie podkłady od Annabelle Minerals i pudry, które przestałam używać.


Na samym dole jak widzicie, zapas batiste, szampon dla dzieci do mycia pędzli, pokrowiec i lokówka. Muszę przyznać, że o wiele łatwiej trzyma się wszystkie te kosmetyki i rzeczy w jednym miejscu. Nie używam ich często, więc nie mam problemu z ich wyciąganiem. Przynajmniej wiem, gdzie za jakiś czas szukać np. nowego balsamu do ust :)


A co Wy trzymalibyście w takim kuferku? :)
Wiem, że dziewczyny trzymają w nich cienie, szminki, ale moja kolekcja jest jednak zbyt uboga w tej kwestii :D 

sobota, 25 stycznia 2014

Test: Porównanie trzech tuszy pod względem rozdzielenia, sklejenia i ilości grudek.

Cześć :)
Dziś będzie dosyć krótki, ale konkretny post, który może pomóc Wam w wyborze najodpowiedniejszego tuszu. Weźmiemy dziś trzy z nich pod lupę. Każdy z nich jej innej firmy, ma inną cenę. Sprawdzimy, który tusz sprawia, że rzęsy po pomalowaniu są przede wszystkim: rozdzielone, nie sklejone i bez grudek. Spójrz na poniższe zdjęcie i zobacz, które zdjęcie najlepiej odzwierciedla te kryteria:


Jeśli chodzi o 1 zdjęcie to ten tusz wygląda marnie... Mówiliście na facebooku, że "przecież ładnie wygląda". Teraz może zobaczycie jak słabo prezentuje się w porównaniu do innych tuszy. Wiem, że wiele z Was go lubi natomiast u mnie, same widzicie, że się nie sprawdził. Sklejone rzęsy całkowicie, jeszcze żaden tusz tak ich mi nie skleił, zostawił grudki, a do tego ta wielka szczotka, którą bardzo ciężko mi się manewruje.
Jeśli chodzi o 2 zdjęcie to ten tusz prezentuje się całkiem nieźle jak na jedną warstwę. Co prawda niektóre rzęsy są sklejone, ale są też ładnie pogrubione.
Ostatnie zdjęcie pod względem rozdzielania, grudek i braku efektu sklejonych rzęs, wygrywa :) Pięknie oddzielone, widać każdą rzęsę, zero grudek. 

Tusze, których użyłam:


Nr. 1 to tusz Astror Big Boom (30zł). 
Nr. 2 to tusz Lovely Pump Up (10zł), recenzja tutaj
Nr. 3 to tusz Maybelline The Rocket Volum Express (30zł), recenzja tutaj

Którego z tych tuszy, po tym małym teście, chcielibyście spróbować? :)

środa, 22 stycznia 2014

DIY: bluzka z kotami/t-shirt with cats.

Hej! Dziś przychodzę do Was z moim najnowszym DIY. Myślę, że spodoba się ono najbardziej fanom tych słodkich istot jakimi są kotki :) Wpadłam na taki pomysł zupełnie przypadkowo i od razu postanowiłam go zrealizować. Mam nadzieję, że to DIY Wam się spodoba.

Hello! Today I want to show you my latest DIY. Fans of cats will definitely like it. I got this idea completely by accident. I decided to do it immediately :) I hope you like it!


Efekt/The final effect:


Jak wam się podoba? Planuję w najbliższym czasie zamówić więcej nowych tshirtów i zrobić więcej przeróbek. Bliżej wiosny, gdy uzbiera się ich kilka, wystawię je na sprzedaż :) 
What do you think about it? I'm planning to buy some new tshirt. That's means I'll do more DIY shirt :) Follow my updates on facebook (click here)


Moje DIY/ My DIY: 

bluzki/shirts click
kurtki dżinsowe/denim jackets click
krótkie spodenki/shorts click
inne/others click

niedziela, 19 stycznia 2014

Słów kilka o podkładzie matującym do twarzy - Rimmel, Stay Matte, Foundation.

Cześć :) Nie jest to żadna recenzja, ale kilka słów na temat nowej wersji podkładu Stay Matte Liquid Mousse Foundation. Stwierdziłam, że zanim ja go zużyję (nigdy nie używałam podkładów i tego też chcę używać raz na jakiś czas) i będę mogła rzetelnie Wam go opisać to minie naprawdę dużo czasu, więc zanim to nastąpi chciałam trochę o nim wspomnieć, bo póki co uważam, że jest wart uwagi. Wygląda tak:


Cena - ok. 21zł, obecnie jest w promocji w Rossmann'ie za 15,99zł.

Jest to mój pierwszy podkład jaki sobie kiedykolwiek kupiłam i w sumie wzięłam go bez większego namysłu. Kolor wybrałam dosłownie w minutę, bo spieszyłam się na autobus, więc cieszę się, że udało mi się trafić. Choć przyznam, że mógłby być minimalnie jaśniejszy, jednak jak próbowałam to miał definitywnie bardziej różowe tony, co absolutnie mi nie odpowiada. Kolorów jak widzicie jest dosyć sporo i można znaleźć swój odcień:


Mam cerę normalną, skłonną do przesuszeń. Kiedyś była naprawdę sucha, ale z tego można się wygrzebać, że tak powiem. Odpowiednia pielęgnacja, głównie woda termalna (klik) + dobry krem (klik) sprawiły, że obecnie już rzadko kiedy mam problem z suchymi skórkami, co kiedyś było moją udręką. Podkład jest dosyć gęsty, "zbity", konsystencja nie jest bardzo wygodna, ale jeśli mam skórę dobrze nawilżoną i szybkimi ruchami rozprowadzę go po twarzy, w odpowiednich ilościach to bardzo dobrze w nią się wchłania. Od razu po wyciśnięciu jest trochę ciemny, ale po roztarciu na skórze, jaśnieje i dobrze dostosowuje się do jego koloru. Skóra jest matowa, ale jednocześnie gładka w dotyku. Podkład jest widoczny na skórze od razu po nałożeniu, ale do godziny później, naprawdę dobrze się ujednolica. Całą resztę dotyczącą trwałości, tego jak się sprawdza na dłuższą metę, napiszę za jakiś czas.

Poniżej możecie zobaczyć kolor 200 soft beige na skórze:


Po roztarciu:


Poniżej jakieśtam moje zdjęcie robione na szybko, aby Wam pokazać, że naprawdę ładnie wygląda na twarzy, głównie ze względu na to, że się faktycznie ze skórą łączy (nie odstaje itp.). Zdjęcie nie było w żaden sposób edytowane, użyty był tylko flesz, bo jest już niestety ciemno. Lepsze zdjęcia pojawią się w recenzji. Ciekawe czy za jakiś czas moja opinia się zmieni czy dobre pierwsze wrażenie będzie prawdziwe.


Dajcie znać czy już go mieliście, a jeśli nie to możecie spróbować - w Rossmann'ie są testery :)
Pytania: http://ask.fm/ITINSPIRESMElaura
Do następnego!



P.S. Każdy lubi ludzi bezinteresownych i tym razem taką osobę chciałam nagrodzić :) Ten skromny upominek powędruje do najaktywniejszej mojej czytelniczki Roksany na moim fanpage'u (klik), więc proszę o dane adresowe w wiadomości prywatnej na fb lub na email it-inspires-me@o2.pl :) 

piątek, 17 stycznia 2014

Moja pielęgnacja twarzy na noc.

Mimo tego, że przeczytałam już całą instrukcję dołączoną do lustrzanki, nie mam za bardzo kiedy próbować i ćwiczyć tego w praktyce. Tym razem postanowiłam nową wiedzę wykorzystać do tworzenia postu na bloga. Mam nadzieję, że tym razem zdjęcia zwrócą Waszą uwagę, bo ja jestem z nich dumna! :P
Wracając do tematu posta, dziś przychodzę do Was z notką w której pokażę Wam, czego używam do oczyszczania, demakijażu i nawilżania skóry na noc. Tak naprawdę nie ma tego wiele, robię absolutne minimum. Zaczynam oczywiście od oczyszczania twarzy:


1. Pierwszy krok - myjemy twarz żelem, płynem lub innym kosmetykiem, który odpowiada Waszej cerze. Ja używam tego kremu-żelu, bo jest niezwykle delikatny i idealnie sprawdza się do pielęgnacji mojej skóry. Pisałam o nim recenzję tutaj.


2. Demakijaż - Obecnie używam płynu do demakijażu Rimmel, który dołączony był do zestawu z tuszem. Myślałam, że będzie to zwykły płyn, który odstawię zaraz na bok, ale myliłam się. Świetne radzi sobie z makijażem (tusz, cienie, kredka). Delikatnie go usuwa, w całości, nie rozmazuje i nie trzeba się przy tym męczyć. Swoją drogą ciekawe czy można dostać go normalnie, bez zestawu, bo jakoś nigdy wcześniej się z nim nie spotkałam.


3. Krem na noc. Skóra sucha czy tłusta, nawilżać na noc trzeba. Przynajmniej ja tak uważam. Nawilżona skóra to zdrowa skóra. W ciągu dnia nie mogę sobie pozwolić na tak nawilżający krem, bo wiadomo, że jest za tłusty, ale na noc jak najbardziej. Obecnie mam już tego kremu trzecie opakowanie. Świetne regeneruje skórę, koi, nawilża. Po pierwszych użyciach od razu zauważyłam różnicę. Pełną recenzję możecie poczytać tutaj.

Tak naprawdę to trzy kroki jakie robię codziennie wieczorem. Jeśli chodzi o poranek to tak naprawdę wszystko przebiega tak samo, tylko używam innego kremu. Jest to krem z firmy Kolastyna dla cery normalnej:


Ten kosmetyk jest dla mnie również zaskoczeniem, bo nie sądziłam, że będzie sprawdzał się tak dobrze. Delikatnie nawilża skórę, pozostawia na kilka chwil film, dzięki którym można bez problemu rozprowadzić fluid lub podkład. Świetnie nadaje się pod makijaż, bo nie jest za ciężki.

Tak naprawdę to wszystko, czego obecnie używam na noc & rano. Podstawowe trzy kroki to dokładne oczyszczenie twarzy + demakijaż + krem. Nie zapominajcie o tym :) Udanego weekendu!

czwartek, 16 stycznia 2014

Wakacje: wyprawa do miasta Malia (Kreta).

Hej. Dziś przychodzę do Was z notką, którą powinnam napisać w październiku, kiedy to wróciłam z wakacji, ale zapomniałam o tych zdjęciach, które mam jeszcze w telefonie. Chcieliście jednak dalej takiego posta, a więc opiszę Wam i pokażę dziś naszą wyprawę. Za oknem szaro i buro, więc taki post może trochę da nam trochę ciepła :)
Byłam na wakacjach na Krecie, w mieście Hersonissos. Nie spędziłyśmy więcej niż jeden dzień w tym mieście, bo ciągnęło nas do dalszych podróży. Codziennie sprawdzałyśmy odjazdy autobusów do przeróżnych miast i z rana biegłyśmy na przystanek. 


Jednym z celów było miasto oddalone o 9km - Malia.


Malia jest małym miasteczkiem, gdzie w centrum królują dyskoteki, bary i sklepy. My jednak wybrałyśmy się na prawdziwą wyprawę w jego głąb, teoretycznie w poszukiwaniu plaży. W ten sposób w upale ponad 30 stopni, szłyśmy 4km i zobaczyłyśmy opuszczone, niedokończone domy...


Teraz w większości służyły jako "garaże", bardziej miejsce gdzie samochód można schować przed słońcem.


Najsmutniejszym widokiem były ulice, pełne opuszczonych, zrujnowanych sklepów, pozostawionych jakby z dnia na dzień, z wyposażeniem w środku. Najgrosze co widziałam to wodny park rozrywki, baseny, zjeżdżalnie, kolorowe leżaki, wszystko połamane, zardzewiałe. Niestety był ogromny płot i nie mogłam zrobić zdjęć, udało mi się tylko przez szpary to ujrzeć. Tutaj możecie zobaczyć jeden z takich opuszczonych sklepów:



Nie tylko w Malii, ale również w dużych miastach, wiele sklepów jest zamkniętych i szyby w nich są zaklejone gazetami. Wystarczy, że skręcicie w którąkolwiek boczną uliczkę, zobaczycie jak wszystko "umarło". Myślę, że ma to duży związek w kryzysem w Grecji, który pojawił się tuż po wprowadzeniu euro.


Idąc w takim upale, miałam wrażenie, że puste, długie ulice nie mają końca. Rzadko też spotkaliśmy jakiegoś człowieka przy drodze. W końcu zrobiłam sobie turban na głowie, bo słońce paliło niemiłosiernie...


W końcu udało się dotrzeć do naszego celu podróży, mianowicie do plaży "Sun Beach":


Nie wiem czy udało mi się uwiecznić to miasto choć częściowo na zdjęciach, ale na mnie zrobiło ogromne wrażenie i pozostanie w mojej pamięci na długo. Jak Wasze wrażenia? Tutaj możecie zobaczyć notkę o wyprawie na wyspę Spina Longa, a tutaj notkę ze zdjęciami. Do następnego!

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Recenzja: Nivea, Aqua Effect, Żel - krem do mycia twarzy do cery suchej i wrażliwej

Dla mnie styczeń jest miesiącem testu wytrzymałości, nie wiem jak u Was. Styczeń i kawałek lutego to prawdziwy nawał obowiązków. Jeśli się jednak przedłuża sobie dobę do 4 nad ranem to całkiem nieźle można się ze wszystkim wyrobić :) 
Dziś przychodzę do Was z recenzją kremowego żelu do twarzy od nivea. Stali bywalcy pewnie pamiętają, jak pisałam kiedyś, że nie potrafię myć twarzy czymś innym niż żel-peeling. Potem dziwiłam się dlaczego moja skóra jest ciągle czerwona i podrażniona. Już całe szczęście długi czas temu odkryłam, że nie potrzebuję aż tak mechanicznego oczyszczania twarzy. Moim numerem jeden wciąż pozostaje kremowy olejek myjący od firmy Ziaja (recenzja tutaj), ale mam problem żeby go dostać, nawet w sklepie firmowym Ziaja. Póki co zdecydowałam się na własnie taki żel-krem:


Od producenta:
Stworzony specjalnie z myślą o skórze suchej i wrażliwej. Skutecznie i delikatnie oczyszcza i wygładza skórę, nie powodując jej wysuszenia. Wzbogacony w naturalny olejek migdałowy i Hydra IQ.

Cena:
 ok. 13zł 


Moja opinia:
Żel-krem ma bardzo przyjemną, lekką, kremową konsystencję. Zapach ma bardzo przyjemny, taki kremowy, coś w stylu zapachu kremu nivea, ale mniej intensywny. Myje się nim skórę nieinwazyjnie, delikatnie. Żel mało się pieni. Nadaje się tylko do delikatnego i powierzchownego oczyszczania twarzy. Niestety gdy miałam rozmazaną kredkę czy tusz pod okiem, tylko dodatkowo go rozmazał i nie poradził sobie, żeby zmyć tę resztkę makijażu. Nie podrażnia, nie wysusza, ale myślałam, że dzięki kremowej konsystencji jakaś miękkość (którą czuć przy myciu) pozostanie na skórze, ale niestety u mnie tak nie było. Wraz z umyciem twarzy jest ona w normalnej kondycji, nie jest dodatkowo nawilżona, przynajmniej tego nie odczułam. Można to porównać w stylu nakładania cudownego kremu, który za minutę zmywacie. Jest bardzo wydajny, używam go ok. miesiąca, półtorej i mam połowę w opakowaniu. Polecam wszystkim o delikatnej, suchej wrażliwej skórze. Moja mama (cera tłusta) jednak również lubi go czasem użyć. Mimo, że ma kilka wad, bardzo przyjemnie się go używa i z pewnością do niego wrócę.

Plusy:
+ dostępność
+ kremowa konsystencja
+ delikatny, kremowy zapach
+ nieinwazyjnie oczyszcza twarz
+ nie podrażnia, nie wysusza


Minusy:
- nie pozostawia skóry nawilżonej
- nie radzi sobie ze zmazywaniem resztkami makijażu w okolicach oczu (kredka, tusz)
- cena

Konsystencja:

Spotkaliście już się z tym kremem - żelem lub innymi kosmetykami tego typu? 
Pytania: http://ask.fm/ITINSPIRESMElaura
Do następnego! :)