czwartek, 27 lutego 2014

DIY: t-shirt with diamonds/bluzka z diamentami.

Shine bright like a diamond. 
Find light in the beautiful sea. 
I choose to be happy. 
You and I, you and I,
We're like diamonds in the sky. 

Nie, nie jestem fanką Rihanny. Po prostu lubię diamenty jak każda kobieta... :) Tak naprawdę to diamenty są w pewnym sensie dla mnie symbolem. Symbolem bycia szczęśliwym, radosnym. Kojarzą mi się z czymś pozytywnym. Zdecydowałam się też namalować diamenty ponieważ myślę, że wyglądają po prostu ciekawie, idealnie na lato.
No, I'm not a fan of Rihanna. I just really like diamond like every women does :) The truth is I like diamonds, I mean, there are in a certain sense a symbol for me. Symbol of shining, being happy. I associate it with something positive. I decided to paint diamonds on my t-shirt because it looks really good, especially for the summer. 


it looks on me like that:


Postanowiłam zrobić też wycięcia pod pachami, dzięki czemu jest teraz taka typowa na lato :)


Całkiem podoba mi się efekt, a Wam? :) 
I think my t-shirt looks quite good. What's your opinion? :)


follow my blog via facebook: www.facebook.com/itinspiresme

Moje wszystkie bluzki DIY, które obecnie robię będą wystawiane na sprzedaż bliżej wiosny. Jeśli chcesz możesz napisać do mnie o konkretny kolor/rozmiar. Wszystkie zrobione przeze mnie bluzki możecie obejrzeć w kategorii 'bluzki', poniżej znajdziecie link. 


Moje inne DIY/ My other DIY: 
bluzki/shirts click
kurtki dżinsowe/denim jackets click
krótkie spodenki/shorts click
inne/others click

poniedziałek, 24 lutego 2014

Olejowanie włosów - moje efekty, o moim olejku i szamponie.


Cześć! :) Właśnie mijają ponad dwa miesiące odkąd zaczęłam olejować włosy. Muszę Wam powiedzieć na wstępie, że to najprostsza i jedna z lepszych form pielęgnacji włosów. Nie ma z tym babrania, nie zajmuje dodatkowego czasu, nie jest kosztowne, a efekty są fenomenalne. Dziś przychodzę do Was z moimi wrażeniami, efektami, a także opiszę Wam jak ja olejuję włosy. Postanowiłam jednak pokazać Wam efekty, bo to chyba najskuteczniej może zachęcić Was do działania. Oba zdjęcia były robione w naturalnym świetle, nie były w żaden sposób przerabiane: 

grudzień / luty:

Widzicie różnicę? Ja widzę, a przede wszystkim czuję. Włosy nabrały blasku, koloru, są dużo zdrowsze, lepiej wyglądają. Są miękkie w dotyku, o wiele mniej się plączą, dobrze się je rozczesuje. Dzięki olejowaniu przestałam używać suchych szamponów, bo włosy przestały mi się w pewnym stopniu przetłuszczać. Drugiego dnia nie mogłam obejść się bez użycia suchego szamponu, a teraz włosy są po prostu świeże i nie używam jego w ogóle. Gdybym wiedziała, że olejowanie jest tak proste, zaczęłabym dużo wcześniej, ale nic straconego. Lepiej później niż wcale. W skrócie:

+ włosy są lśniące
+ zyskały inny, naturalny odcień
+ zauważalnie zdrowsze
+ nie wypadają
+ miękkie w dotyku
+ mniej się przetłuszczają (2 dzień = świeże włosy)
+ nie rozdwajają mi się końcówki
+ 50ml olejku na 2 miesiące (małe koszta)
+ olejowanie jest proste i szybkie

Jak olejować włosy i jak dobrać olej? Zapraszam najpierw do notki pierwszej oraz drugiej, gdzie dokładnie wszystko Wam rozpisałam.


Powyżej oraz poniżej możecie zobaczyć czego dokładnie obecnie używam do olejowania, do pielęgnacji włosów. Dokładnie dziś skończyłam używać olejku ze słodkich migdałów, który widzicie poniżej. Starczył mi na dwa miesiące. Teraz kupiłam duży olej, który jest na zdjęciu u góry. Olej nakładam do godziny przed myciem głowy i wiążę włosy w koka. Następnie robię już wszystko jak zawsze czyli myję głowę szamponem dla dzieci Babydream. Po spłukaniu już jestem szczęśliwa, że włosy są miłe w dotyku bez żadnych sztucznych ulepszaczy :) Na mokre, ale nie cieknące wodą włosy, nakładam odrobinę olejku, a raczej eliksiru z Orofluido, który ma w sobie 3 olejki i pachnie obłędnie. Recenzję znajdziecie tutaj. Dzięki niemu włosy są bardzo miękkie w dotyku, pachną i świetnie się rozczesują, nie puszą i nie elektryzują.


I tak naprawdę oto cała moja banalna filozofia :) 
Koniecznie spróbujcie olejowania włosów, jeśli dobierzecie dobrze olej to jestem pewna, że nie pożałujecie. Aktualne zdjęcie włosów:


Dajcie znać czy olejujecie włosy lub kiedy zaczynacie! :)


więcej: https://www.facebook.com/itinspiresme

sobota, 22 lutego 2014

Z tęsknoty za wakacjami.

Ostatnio jest tak pięknie na dworze, że ciągle gdzieś wybywam i mam apetyt na więcej. Żal byłoby tracić takie cudownie dni. Dziś mam dla Was zdjęcia, które zrobiliśmy całkiem przypadkowo podczas wczorajszego spaceru. Postanowiłam nie narzekać na wiele kwestii w nich, bo zawsze się do czegoś przyczepiam, i je po prostu wstawić. Jak widzicie mam moją bluzkę z wakacji, ubrałam ją chyba z tęsknoty i jednoczesnym rozpoczęciem odliczania miesięcy do wakacji :) Nawiasem mówiąc chyba muszę trochę nadrobić, bo nie zużywam ostatnio wielu kosmetyków lub używam często takich samych i czasami widzę na blogu niedosyt recenzji. Myślę jednak, że niebawem zacznie się ich pojawiać więcej, tylko muszę w końcu być w domu w dzień i mieć chwilkę czasu, aby porobić zdjęcia. Wszystko jest jednak do zrobienia. Póki co zapraszam już na zdjęcia:


Nie pokazywałam za bardzo wszystkiego, ale jak z resztą widać nie mam na sobie nic specjalnie godnego uwagi :P 

kurtka - tally weijl, torebka, spodnie - sinsay, buty - allegro, koszula - h&m, bluzka - butik na Krecie


W tle mój ukochany największy Teatr Muzyczny im. Danuty Baduszkowej w Polsce:


A jak Wy spędziliście/spędzacie weekend? :)

czwartek, 20 lutego 2014

Ready to go!

Przygotowałam dziś post, który nazwałam "Ready to go". Pokażę Wam co wyprawiam najczęściej z rana, jak ogarniam włosy, czego używam. Nagrałam też krótki filmik, który zobrazuje moje wariacje (szczególnie z tuszem :D). Nie jest to nic szczególnego, w dodatku światło zmieniało się non stop, ale pamiętajcie, że to żaden filmik instruktażowy czy coś w tym stylu :) Ok, to lecimy!

Włączcie jakość HD po prawej stronie na dole, tam też możecie powiększyć sobie okienko:


Oto kosmetyki, których użyłam:


Oczywiście najpierw na twarz nakładam krem. Obecnie moja skóra potrzebuje większego nawilżenia, więc używam mojego ulubieńca z Ziaji, recenzja tutaj. Jeśli macie suchą i podrażnioną skórę to napewno przypadnie Wam do gustu.


 Tego dnia akurat użyłam podkładu Rimmela o którym pisałam parę słów już tutaj. Używam podkładu sporadycznie, więc recenzja będzie za jakiś czas, ale póki co jestem z niego całkiem zadowolona. Korektora z Rimmela używam zawsze, nie zliczę, które to moje opakowanie, bo kupuję go już od ponad dwóch lat. Recenzja tutaj.


Następnie mój niezbędnik. Cienie z h&m i skośny pędzelek, którego używam do dolnej linii rzęs, a także do brwi z Hakuro. 


Tym razem użyłam tuszu z Astora Big Boom z którego jestem nie zadowolona, co pewnie zobaczycie w filmiku. Zostawia grudki i strasznie skleja. Próbuję je rozczesać trochę inną szczoteczką, ale chyba moja cierpliwość do takiej zabawy dobiegła końca. Recenzja tutaj.


Ten bonzer ma już ponad dwa lata, już dawno powinnam go wyrzucić, ale jakoś nie mogę się z nim rozstać. Bardzo go lubię, ma piękny kolor, bardzo delikatne drobinki. Pisałam o nim tutaj. 

Jeśli chodzi o włosy to nudzą mnie proste, więc gdy mam wolną chwilę robię loki :)


Sięgam po moją lokówkę z Remingtona. Mam ją już ponad rok i jestem z niej bardzo zadowolona. Pisałam już o niej recenzję, ale może czas na jakiś update? W każdym razie znajdziecie ją tutaj. Lokówka wygląda tak:


No i to już wszystko, czego używam zazwyczaj :) Dajcie znać czy post Wam się spodobał :))

środa, 19 lutego 2014

Zakupy kosmetyczne.

Powiem Wam szczerze, że jest niewiele rzeczy, która potrafi mnie naprawdę zdenerwować. Jedną z nich jest niekompetencja. Sama od zawsze wymagam od siebie więcej, zawsze staram się ważne rzeczy robić solidnie. Moim zdaniem w życiu chodzi o to, aby codziennie próbować być lepszą wersją samego siebie. Takich rzeczy wymagam też od ludzi, którzy mnie otaczają, na pozór kompetentnych. Jak coś traci w moich oczach autentyczność i wiarygodność, automatycznie dla mnie staje się słabe. Nie wiem, czy też tak macie, ale raz wykreowanego obrazu w mojej głowie nie da już się całościowo zmienić. Całe szczęście mamy tą możliwość, że prędzej czy później, sami wybieramy to kim się otaczamy.
Takie dosyć poważne przemyślenia przy takim lekkim poście, przynajmniej ci z Was, którzy lubią czytać znajdą coś dla siebie. Dziś pokażę Wam moje nowości kosmetyczne, które uzbierały się na przełomie grudnia i stycznia. Wiele z nich już używam jakiś czas, więc pewnie pomału będą pojawiać się recenzje.


Poszukiwałam jakiegoś płynu micelarnego, a że akurat była bardzo opłacalna promocja tego płynu z Tołpy to wybrałam właśnie go. Słyszałam o nim dobre opinie, więc mam nadzieję, że będę z niego zadowolona. Póki co kończę jeszcze inny płyn, więc jeszcze go nie używałam.


Ten żel z Biedronki ma mnóstwo dobrych opinii w internecie, właśnie dlatego go kupiłam. Użyłam póki co go kilka razy i niezbyt przypadł mi do gustu. Przede wszystkim zostawia mi spiętą i suchą skórę. Być może jeszcze coś się zmieni, zobaczymy.


O tym podkładzie pisałam parę słów tutaj. Muszę Wam powiedzieć, że dalej jestem nim mile zaskoczona. Sprawuje się naprawdę świetnie.


Moje rzęsy dzięki odpowiedniej pielęgnacji (notka tutaj) zmieniły się diametralnie. Potrzebowałam jakiejś bazy, którą mogłabym dostać normalnie w kosmetycznym, więc wzięłam ją przypadkowo. Moje koleżanki są z niej bardzo zadowolone, więc mam nadzieję, że i u mnie się sprawdzi.


Ostatnio miałam pecha do tuszy, każdy z nich jest naprawdę słaby, z żadnego nie jestem zadowolona. Recenzje niebawem. Jednak nie znajdzie się w nich recenzja trzeciego tuszu od góry, bo kupiłam go na promocji w h&m i był praktycznie cały wyschnięty...


Najlepszy krem na świecie, to już mój czwarty z kolei :) Recenzja tutaj.


Ten balsam z Tołpy jest naprawdę rewelacyjny. Skóra jest po nim bardzo miękka i miła w dotyku :)


Ten żel jest godnym następcą mojego innego ulubieńca. Ma przepiękny zapach.

To wszystko, co udało mi się kupić. Wpadło Wam coś w oko? Ostatnio miałam chwilę wolnego i nagrałam da Was jako uzupełnienie do postu filmik także do następnego :)

poniedziałek, 17 lutego 2014

Love everyday life.

"Mam coś co jest cenne, życie nie zawsze mnie kochało, to wiara zawsze była we mnie.
Trzeba umieć kochać życie nawet jak to życie nie kocha nas"

Wiem, że słowa "kochaj codziennie życie" mogą brzmieć niebo banalnie, ale nie dla mnie. Mam za sobą trochę doświadczeń, dzięki którym w pewnym sensie nauczyłam się w nich odnajdywać, bo stały się moim odniesieniem. Jakby nie było, odkąd pamiętam skupiałam się na tym co dobre. Zawsze miałam na twarzy uśmiech, cieszyłam się z najdrobniejszych rzeczy, nie potrafiłam mówić o sprawach, które gdzieś tam mnie bolą. W pewnym sensie jest tak do dziś. Nie lubię rozpamiętywać, wgłębiać się w stare sprawy. Przyjęłam w swoim życiu taką taktykę w której staram się cieszyć każdym dniem, każdą chwilą. To czy potrafimy odnaleźć szczęście, zależy od nas, bo najpierw musimy odnaleźć je w sobie. Rodzina, szkoła, znajomi, to tylko pewne przystanki z którymi mamy kontakt mniejszy lub większy, ale jednak na jakiś określony czas. Tak naprawdę nie jesteśmy zależni od nikogo i niczego, to dlaczego mielibyśmy nie szukać w sobie tego szczęścia, nie dać sobie takiej szansy? Jeśli sami jej sobie nie dacie to nikt nie zrobi tego za Was. Uwierzcie mi, że nikt Was nie złamie jeśli potraficie siebie docenić, jesteście prawdziwi względem siebie, właśnie wtedy możecie pokochać życie i cieszyć się każdym kolejnym dniem. Jestem pewna, że nie jest trudno się tego nauczyć, bo samej też mi się udało, wystarczy bardzo chcieć. Tyle słowem wstępu...


Jak wiecie w piątek mieliśmy walentynki. Ten dzień jest dla mnie wyjątkowy ponieważ wtedy moja druga połowa ma swoje urodziny i to jest zdecydowanie ważniejsze. Celebrować uczucie można każdego dnia, a nie od święta. Jakby nie było dostałam później parę upominków. Oto niektóre z nich:


Po raz pierwszy odpaliłam wczoraj swój pierwszy wosk i jestem tym zachwycona. Zapaliłam wosk Yankee rano na ok. pół godziny, a zapach unosił się w pokoju aż do późnego wieczora. Także teraz do mojej świeczkomanii dołączyła woskomania :) Macie jakieś ulubione zapachy? Ja póki co najbardziej upodobałam sobie "black cherry" i właśnie "fireside treats", są cudowne!


Pokażę Wam jeszcze urodzinowy tort, który upiekłam dla mojej drugiej połówki. Pierwszy raz wyszedł mi nie dość, że pyszny to jeszcze ładny, pewnie dlatego, że miałam tym razem jego wizję od początku do końca :) Zazwyczaj to walory smakowe w tym, co robię są lepsze niż sam wygląd, ale tym razem się udało to połączyć. Wyglądał tak:


Trzymajcie się, do następnego.

sobota, 15 lutego 2014

Małe zakupy w Ikea.

Heej! Niedawno wróciłam do domu po całym dniu spędzonym w rozjazdach. W międzyczasie udało nam się wstąpić do Ikei, gdzie spędziliśmy dwie godziny. To chyba jedyny sklep w którym wytrzymam trochę dłużej i zawsze z czymś wyjdę. Tym razem więcej kupiliśmy do domu, ale nie będę fotografować dywanu czy skrzynki na klucze... :) Wybaczcie też za jakość zdjęć, ale wszystko je telefonem, a jest teraz jest już ciemno, więc wyszło jak wyszło.


Dział z dekoracjami, a szczególnie ze świeczkami jest moim ulubionym miejscem. Mam już wszystkie ładnie pachnące świeczki z ich kolekcji, dobrze, że co jakiś czas są jakieś nowości. Teraz po raz pierwsze widziałam truskawkowe, pięknie pachną, wezmę następnym razem :D


Tu tylko moja mała inspiracja. Marzy mi się w przyszłości taka mała szklarnia, gdzie będą rosły sobie zioła, pietruszka, itd. :)


Tutaj kolejna inspiracja. Toaletki kosztują około 600zł i zajmują dużo miejsca. Świetnym wyjściem jest kupienie zwykłej półki, uchwytów no i lustra. Szkoda, że nie mam kompletnie na taką toaletkę miejsca w pokoju, ale może kiedyś... :)

Parę moich rzeczy:


Dokładnie takiego lustra, jak pewnie wiecie, szukałam od bardzo dawna. Czaiłam się na nie w Rossmannie, ale kosztowało 65zł, a w promocji 45, wciąż było mi szkoda tyle kasy, szczególnie, że nie wydawało się tyle warte. Znalazłam dokładnie takie same w ikei za 25zł :)


Nowe świeczki :) Kwiatowy jest akurat mamy, sama nie lubię jakoś nic o zapachu kwiatów.


Organizacja i pojemniki - kolejny mój ulubiony dział obok którego nie przechodzę nigdy obojętnie, haha. Tym razem kupiłam sobie zestaw takich pojemników. Są one do szuflady, ale ja postanowiłam w końcu wziąć się za mój totalny syf na dnie szafy i ułożyć sobie tam rzeczy.


Więcej wieszaków mile widziane. W mojej szafie i tak od dawna się nie mieszczę (bo jest tam sterta niepotrzebnych rzeczy), ale przynajmniej nie będę miała po 4 koszule na jednym wieszaku :P

Małe porządki, przed:


po:


Aby nie było, że przesadzam to możecie zobaczyć mój totalny bałagan na dnie szafy. Szafa jest miejscem w której zawsze mam taki nieogar. Pewnie też dlatego, że jest zdecydowanie za mała. Jednak i tak nie potrafię zmusić się, aby wszystkie pięknie do niej składać. Powyżej możecie zobaczyć już ułożone pojemniki, które świetnie wyglądają w szafie. Dzięki nim bez problemu rano odnajdę choćby skarpety do pary :D Mam nadzieję, że ułatwi mi to utrzymanie porządku.

To wszystko na dziś, dajcie znać czy coś Wam się spodobało, co pokazałam w dzisiejszym poście :)