niedziela, 2 marca 2014

Ulubieńcy lutego.

Cześć :)
Jak widzicie postanowiłam pisać trochę rzadziej, tzn. co mniej więcej trzy dni, bo nie nadążam nad odwiedzaniem blogów, które piszą mi komentarze, a uważam, że to jest istotne ale też nawet nad pisaniem notek. Za to jestem o wiele aktywniejsza na facebooku (ten internet wszędzie :>), więc coś za coś. Przechodząc już do głównego tematu, przygotowałam dla Was dziś moich ulubieńców lutego, czyli rzeczy, które najlepiej się sprawdziły podczas ostatniego miesiąca. No, to lecimy:


Jest to drugi żel pod prysznic, który używałam kiedykolwiek i pachnie po prostu przecudownie. Ma idealną konsystencję, w składzie olejek arganowy, cudowny zapach, czego chcieć więcej? Skóra po nim jest przyjemna w dotyku. Miałam wcześniej małe opakowanie, a teraz skusiłam się na XXL :) Uwielbiam go używać i czuję, że szybko mi się nie znudzi.


Ten balsam odżywczy z Tołpy bardzo mnie zaskoczył. Oczywiście tym, że jest tak dobry i wyróżnia się na tle innych. Ma delikatny, kremowy zapach, dobrze się rozprowadza, a co najważniejsze - wyczuwalnie nawilża skórę. Pozostawia ją miękką w dotyku, gładką. Dawno nie miałam balsamu, który faktycznie by sprawiał, że skóra będzie taka przyjemna w dotyku.



To jest próbka płynu micelarnego Yves Rocher, który dostałam przy zakupie innych kosmetyków. Świetnie się u mnie sprawdził nie tylko do samego oczyszczania twarzy, ale oczywiście też do demakijażu oczy. Nie trzeba ich pocierać, wystarczy przyłożyć i tusz oraz kredka rozpuszczają się w ciągu kilku sekund. Nie podrażnia. Duże opakowanie kosztuje ok. 35zł, myślę jednak, że to zdecydowanie za dużo. Nie zmienia to jednak faktu, że jest godny spróbowania.


Staram się mieć żel antybakteryjny do rąk zawsze przy sobie, ale póki co to w ogóle mi się to nie udaje. Tego akurat jednak i tak używałam bardzo często i bardzo się polubiliśmy. Nie śmierdzi aż tak alkoholem jak inne żele i pozostawia bardzo ładny, delikatny zapach po wyschnięciu. Nie lepi rąk i szybko się wchłania.


Carmex'y są moim uzależnieniem, są po prostu najlepsze. Dzięki nim nie obgryzam ust, a przynajmniej staram się, bo bardzo szybko je leczą i goją wszelkie pęknięcia. Suche skórki również znikają, usta po kilku dniach wyglądają naprawdę dobrze. Ten carmex mam zawsze w kurtce, w kieszeni i używam go naprawdę bardzo często.


Szczerze mówiąc rzadko maluję paznokcie, bo każdy lakier u mnie wytrzymuje max. dwa dni, więc nie mam najczęściej ochoty bawić się w poprawki lub co drugi dzień w zmazywanie. Pewnego razu jednak zaszalałam i pomalowałam te pazury, przypominając sobie jednocześnie o moim niebieskim/granacie z Inglota. Prawie o nim zapomniałam, a jego kolor jest naprawdę bardzo ładny i pasuje w sumie do wszystkich moich ubrań.


Śledzący mnie na fb wiedzą, że od tygodnia sprzedaję swoje ciuszki. Większość została już wykupiona, ale kilka rzeczy zostało, więc chętnych zapraszam https://www.facebook.com/itinspiresme :)