niedziela, 29 marca 2015

Przymierzam, kupuję - ubrania sportowe :)

Szczerze mówiąc myślałam, że zdjęć z przymiarek trochę się uzbiera zanim coś dopasuję, a tu proszę. Zakupy jak zazwyczaj - szybka przymiarka i kupuję. Tym razem było tak samo. Wpadłam któregoś wieczoru do New Yorkera z zamiarem kupienia sportowych ubrań, wzięłam do przymiarki sportowy stanik, bluzkę, leginsy i dresy. Wstyd, że prowadząc aktywny tryb życia mniej więcej już przeszło dwa lata nie miałam do tej pory odpowiednich ciuchów. Całe szczęście już mam chyba wszystko co do szczęścia mi potrzeba, hmm.. chociaż cięższe hantle chodzą mi po głowie. Ok, póki co małe przymiarki:


Postawiłam na leginsy w czerni, a bluzkę w kolorze ostrego różu. W końcu ćwiczenia i trening to przyjemność, więc ma być trochę kolorowo. Leginsy jak i bluzka mają świetny, elastyczny materiał. Leginsy nie prześwitują i nie krępują ruchów. Wszystkim towarzyszy ten sam nadruk 'my athletics', który jakoś wszystko łączy w komplet. Dla mnie bomba - biorę :) No i na dole po prawej dresy. Dresy są moją miłością od lat, ale teraz czuję, że w połączeniu z conversami będzie to mój ulubiony strój na co dzień.


No, to kupione :)

(nie chciało mi się już ściągać dresów do zdjęcia :P)

Jeśli pamiętacie, moim pierwszym zakupem sportowym, były buty. To dla mnie totalna podstawa. O ile w rozciągniętych bluzkach i w staniku z chińczyka jakoś poćwiczymy to buty są mega ważne dla naszych stawów. Ja postawiłam na nike free run i jestem z nich mega zadowolona. W styczniu robiłam zakupy jeśli chodzi o akcesoria do ćwiczeń mata, hantle, itd. chętnych zapraszam do posta tutaj.


To wszystko na dziś, nie pozostaje nic innego jak zbierać się do ćwiczeń :))

środa, 25 marca 2015

Nowe odkrycie & recenzja: Tanita, żel do golenia dla kobiet z witaminą E.

 Na zewnątrz coraz częściej świeci słoneczko i z każdym dniem jest coraz cieplej. Szkoda, że na razie mogę sobie pomarzyć o korzystaniu z wiosny. W najbliższym czasie i przez następnych kilka miesięcy czeka mnie wiele poważnych decyzji do podjęcia. Niektóre z nich powinnam podjąć już dawno, ale tak bardzo nie lubię zmian... Póki co moja głowa pęka w rozmyśleniach, a kalendarz w rozpisywaniu planów na każdy dzień. Z tego też względu mój laptop tylko się kurzy, co i tak jest najmniejszym zmartwieniem, ale dziś postanowiłam w końcu go odpalić i przyjść do Was z postem. Dziś zapewne dosyć krótko, ale konkretnie - przedstawiam moje najnowsze odkrycie, żel do golenia od firmy Tanita, który wygląda tak:


Od producenta:
Łatwe i szybkie golenie bez podrażnień. Wyjątkowa formuła z witaminą E stworzona dla kobiet, które potrzebują komfortu podczas golenia. Kremowa, elastyczna pianka, powstająca po nałożeniu żelu na skórę, tworzy powłokę ochronną, zmiękcza włókna włosków i ułatwia przesuwanie maszynki. Po zabiegu żel niweluje uczucie napięcia skóry, czyniąc ją niezwykle gładką i elastyczną w dotyku. Jest przeznaczony zarówno do golenia nóg, jak i delikatnych partii ciała - pach, rąk i okolic bikini.
Cena:
ok. 9-10zł

Moja opinia:
Mimo, że wierna byłam żelowi z Joanny to skusiłam się na coś nowego, a właściwie skusiła mnie promocja. Absolutnie nie żałuję tego wyboru. Żel ma konkretną, gęstą konsystencję, która po kontakcie z wodą zamienia się w gęstą pianę. Komfortowo się ją rozprowadza, nie spływa. Dodatkowo, żel pięknie, delikatnie pachnie, jak dla mnie słodką wisienką. Dzięki temu żelowi nie zdarzyło mi się ani razu podrażnić skóry, nawet w tych wrażliwych miejscach jak np. pachy. Nie piecze, nie podrażnia. Skóra po goleniu jest przyjemna w dotyku. Bardzo się polubiliśmy i za tę cenę jak dla mnie rewelacja. Do tego żel jest naprawdę wydajny. Bardzo Wam ją polecam, ja z  pewnością kupię kolejne opakowanie.


Próbowałam wiele żeli i tych droższych i tańszych - jak dla mnie różnica między nimi jest znikoma, a wręcz nie zauważalna. Jak dla mnie szkoda marnować tych dodatkowo 5-7zł na droższą piankę, jeśli użytkowanie jest praktycznie tak samo dobre i efekty zadowalające. Po co przepłacać? :)



Chciałam tylko dodać, że pamiętam o video z myciem pędzli i porowatości włosów. Wszystko będzie się pojawiać zgodnie z moimi możliwościami czasowymi... :) Dajcie znać czy jej używaliście albo które inne żele polecacie? A na dziś to tyle, do następnego!

piątek, 20 marca 2015

VIDEO: Witam w mojej łazience!


Cześć, witam w mojej łazience! :) Ostatnio miałam dzień wolny, pogoda była przepiękna, a ja postanowiłam przeznaczyć go na wiosenne porządki w łazience. Robota trochę na marne, bo czystość nie utrzymuje się u mnie w domu nigdy zbyt długo, ale postanowiłam ten moment wykorzystać i przeniosłam się wraz ze statywem i aparatem do łazienki. Właściwie sprzątania wpadł mi do głowy pomysł, aby pokazać Wam moje kosmetyki, które przechowuję w łazience czyli dużo rzeczy do pielęgnacji. Peelingi, szampony, kremy, balsamy, żele... Także wszystko poszło na spontanie czyli szybko i sprawnie. Mam nadzieję, że video Wam się spodoba. ENJOY:



Łazienka to moje ulubione miejsce w domu, zaraz po moim pokoju. Tam mogę się zamknąć na godzinę, leżeć w wannie, zapalić świeczki, słyszeć szum wody, który zagłusza inne wkurzające odgłosy, oderwać się na chwilę i zrelaksować. Oj, taak :) 



Chciałam Wam jeszcze podziękować za tak pozytywny odbiór ostatniego postu&video, dzięki tylu komentarzom rośnie motywacja :) No i wybiło na blogspocie 900 obserwujących. Dzięki! A na dziś to już tyle, do następnego :)

niedziela, 15 marca 2015

VIDEO: 3 KROKI DO ZMIANY KONDYCJI WŁOSÓW.



Cześć dziewczyny :) Ostatnio byłam na badaniu struktury włosów. Oczywiście moje diametralne, małe i duże zmiany w kwestii pielęgnacji wizualnie zmieniły moje włosy nie do poznania, ale bardzo byłam ciekawa jak to wygląda wewnątrz. Całe szczęście tak samo dobrze :) Prócz skalpu i samych końcówek, łuski są w stanie bardzo, bardzo dobrym. Zdrowe, nawilżone i nie połamane. Włosy przy skórze głowy staram się omijać stosując olejki, ale chyba będę musiała się do tego przekonać. A końcówki jak to końcówki, zawsze są spisane na straty chociaż ich nie pomijam w pielęgnacji. Jakby nie było czuję się teraz w pełni osobą, która może przedstawić wam trzy kroki do zmiany kondycji włosów, dzięki którym moje włosy przeszły sporą metamorfozę. Pamiętajcie, że wyglądające zdrowo włosy, po użyciu farb i szamponetek, na pozór lśniące, wcale nie muszą być zdrowe. Genialnie widać tę różnicę w moich zniszczonych włosach parę lat temu w porównaniu ze zdjęciem z teraz:

(biedne pootwierane i suche łuski po lewej widać gołym okiem)

Zatem co zmieniło moje włosy? Jakie kosmetyki były i są najważniejsze? Nagrałam dla Was video w którym przedstawiłam 3 najważniejsze i bardzo proste kroki do zmiany kondycji Waszych włosów. ENJOY:



Mam nadzieję, że video Wam pomoże w doborze odpowiedniej pielęgnacji. Sama mogę tylko żałować, że sama wcześniej nie byłam świadoma jeśli chodzi o właściwe dbanie o włosów. Jeżeli chcecie filmiki na temat olejowania (czym, jak zacząć) to koniecznie dajcie mi znać w komentarzach. Na dziś to tyle, do następnego :)


środa, 11 marca 2015

Nowości :))

Czy istnieje coś naturalnego i bardziej pięknego, co może posłużyć jako tło do dzisiejszych zdjęć? Nie :) Cudowny, wiosenny bukiet (tak, to z 8 marca) umilił mi zrobienie dziś tych kilku zdjęć. Chociaż mogłabym ich zrobić duużo więcej :) Jakoś zupełnie przypadkowo, po pracy, zrobiłam sobie w Dzień Kobiet przechadzkę po sklepach i udało mi się zakupić kilka rzeczy. Dziś więc chciałam Wam pokazać moje małe nowości:


Nowa paletka Sleeka sleek Au Naturel :) Świetne naturalne, dzienne kolory, to lubię. Chociaż z brązami można też trochę zaszaleć. Jak przejrzałam posty to okazało się, że pisałam o niej jako moje "must have" dwa lata temu! Jak widać pozwalam sobie długo czekać zanim zakupię sobie coś co chcę... W każdym razie to moja kolejna paletka od Sleeka, pozostałe możecie zobaczyć w poście tutaj. Koniecznie muszę zrobić nimi makijaż i przygotować recenzję. Jednak wiedzieć możecie już teraz - warto je kupić.


Zbieram się coraz bardziej i w jednym z kolejnych postów zrobię recenzję obu kosmetyków powyżej czyli podkładu i pudru Rimmela z serii Match Perfection. Korektor to mój absolutny hit od przeszło dwóch lat, kupuję go non stop. Podkład odkryłam jakiś czas temu i kupiłam kolejną butelkę na zapas, bo 8 marca była promocja - 40%, więc musiałam skorzystać. Zapomniałam do kompletu dołączyć puder Rimmel, z tej samej serii, ale już trudno :)


Późnym wieczorem zajechałam do Lidla kupić kilka bułek, a tu wyszłam z naszyjnikiem. Dacie wiarę, że w Lidlu takie cuda? W sumie już przez opakowanie widziałam, że jest porządny, a od razu gdy go otworzyłam sprawdziłam czy nie jest to jakiś totalny niewypał dzięki któremu nabawię się tylko alergii. Całe szczęście tak nie było. Naszyjnik jest solidnie wykonany, dobrej jakości, nie śmierdzi miedzią w ogóle no i wygląda pięknie. Jakoś zawsze żal mi kupić w h&m taki naszyjnik za około 40-50zł, gdzie wiadomo, że jakością się takie rzeczy nie różnią. To mój absolutnie najbardziej udany zakup ostatniego czasu :)

No i ciuszki, wszystko Reserved:


8 marca była w Reserved promocja o której pisałam Wam na fejsie - druga rzecz - 40%. Postanowiłam więc trochę zaszaleć, tym bardziej, że w sklepach jak dla mnie nie ma nic wartego uwagi. Postanowiłam więc kupić kieckę powyżej, która jest mega wygodna i ciekawie wygląda. Na pewno gdzieś przy okazji pokażę Wam jak na mnie leży :) Jest z nowej kolekcji, więc bez obaw znajdziecie ją w sklepach.


No i drugą rzecz na którą otrzymałam zniżkę jest ten dosyć długi cardigan. Uwielbiam takie zwykłe swetry, robią mi prawie całą "stylizację" i pasują do wszystkiego :)


Już długo poszukiwałam solidnej, basicowej, białej bluzki, która nie prześwituje jakoś szczególnie mocno. Niestety te białe mają do tego tendencję.



8 marca załapałam się też na badanie skóry twarzy i włosów. Teraz wiem, że jestem odpowiednią osobą, która może mówić o pielęgnacji włosów. Jakoś na weekend przygotuję więc nowe video - 5 kroków do zmiany kondycji Waszych włosów. Także więcej o tym i badaniu powiem w video. To tyle na dziś, do następnego :)

sobota, 7 marca 2015

VIDEO: Niszczymy dziennik na plaży! :)



Cześć! :) Jak wiecie parę dni temu dostałam "zniszcz ten dziennik" i postanowiłam wczoraj z rana pojechać nad morze i właśnie tam dokonać destrukcji. Byliście chętni aby zobaczyć jakieś video z całej akcji także udało mi się także to udokumentować. Zabawa była przednia, chociaż na początku robiłam zadania z małym bólem serca... :P Mam nadzieję, że video Wam się spodoba i wybaczycie mi czasem silny wiatr. Jednak to tylko przeszkadza w pierwszych minutach filmu, później już jestem na samej plaży i jest o wiele lepiej i o wiele więcej się dzieje :) ENJOY:



I jak Wam się podobało? :) Zniszczyliście już swoje dzienniki? :)


To tyle na dziś, do następnego :)

poniedziałek, 2 marca 2015

Biżu, biżu - nowości! :)


Cześć :) Już kiedyś Wam pisałam, że jestem uczulona na nikiel, który znajduje się w sztucznej biżuterii zatem wszystkie piękne, kolorowe naszyjniki z sieciówek nie są dla mnie. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Raz na jakiś czas za to wybieram się do różnych sklepów z biżuterią w poszukiwaniu czegoś nowego. Tym razem głównie szukałam kolczyków, bo w tym roku niestety zgubiły mi się dwa srebrne kolczyki i już nie miałam co zakładać na uszy.


Właściwie po raz pierwszy teraz kupiłam coś w "yes" i prócz kolczyków w serducha kupiłam też zawieszkę. Jest dosyć spora, ale prześliczna no i z moim ulubionym motywem - uwielbiam biżuterię w serca. Dacie wiarę, że kolczyki udało mi się upolować za 29zł? Ja byłam w szoku, szczególnie, że na żywo prezentują się dużo lepiej niż na zdjęciu no i kryształek ślicznie błyszczy :)


Kolczyki Swarovskiego dostałam na prezent na święta aczkolwiek zapomniałam je Wam pokazać. W Lea'ch zakochałam się od razu, gdy tylko je zobaczyłam. Przepiękna czerń, błysk, do tego niezbyt duże, więc idealnie nadają się na co dzień, chociaż przyznam, że boję się trochę o nie, więc pozostawiam na wyjścia w których co jakiś czas kontroluję czy dalej mam je na uchu... :)


No i ostatnia sprawa czyli łańcuszek. Mój drugi z Jubitomu mam już drugi rok i sprawdza się świetnie, ale trochę zmatowiał, więc postanowiłam kupić nowy. Możecie tam znaleźć łańcuszki już od 30zł, więc moim zdaniem warto, bo są bardzo trwałe i wytrzymałe. Tym razem kupiłam łańcuszek, który składa się z połączonych ze sobą kuleczek. Chciałam coś delikatniejszego, ale akurat tylko ten był odpowiedniej długości.

To wszystko z ostatnich biżuteryjnych zakupów :) Szczęściarze mogą sobie kupować biżu kiedy chcą, a ja muszę czekać na przypływ gotówki, aby bez żalu zakupić parę nowości... :) Do następnego!