sobota, 31 grudnia 2016

BeGlossy Frozen Queen - grudzień 2016 ❄


Hej! Witam w ostatnim poście w 2016 roku! :) Wow, kiedy to zleciało? Czas leci szybko, ale pamiętam każdy moment. Wydarzyło się mnóstwo wspaniałych rzeczy :) Ledwo nie zaczął się rok 2016, a w kwietniu poszłam już na praktyki do szkoły, gdzie bardzo mi się podobało. Chwilę później dostałam pracę w zawodzie w której nabieram mnóstwo doświadczenia. Wakacje? Dorywcza praca z moją kumpelą na animacjach na weselach, festynach, czysty fun. Do tego odpoczynek, słońce i wakacje po raz pierwszy w życiu w górach. Wyprawa nad Morskie Oko i zaręczyny :) Zaraz później remont, przeprowadzka i tak jesteśmy tutaj, na końcu 2016 roku... :) Narazie nie planuję następnego roku, ale jestem pewna, że będzie jeszcze lepiej - oby tylko zdrowie wszystkim dopisało, reszta się sama ułoży!
Dzisiaj za to przychodzę do Was z zawartością BeGlossy Frozen Queen, które ma wyjątkowo piękną szatę graficzną w tym miesiącu. Co znajdziemy w środku? :) 


Próbkę zapachu Marca Jacobsa. Wprawdzie jest to zapach naprawdę ładny, taki kobiecy, zmysłowy, elegancki, ale jakoś chyba nie pasuje do mojej osoby. Może za kilka lat? "Wyraz modowego przepychu, dekleracja bogactwa i wyrafinowania" - tak jest opisywany i faktycznie, te słowa idealnie go opisują.


Następny produkt to puder podnoszący włosy, dzięki któremu mają zyskać na objętości. Faktycznie sprawia, że są uniesione, ale trzeba dobrze zadbać o ułożenie włosów. W przeciwnym wypadku niestety zastygną w niewłaściwym ułożeniu. Stają się trochę "tępe" i twarde, a ja nie lubię tego uczucia. Zostawia włosy także szorstkie (o czym jednak producent informuje). Ja nie mam potrzeby unoszenia włosów i na mojej grzywce średnio się sprawdził. Poleciłabym go jednak osobom o krótkich włosach, które chcą zyskać na objętości. Jestem pewna, że sprawdziłby się o niebo lepiej!


Spray do włosów zmieniający ich kolor... hmm, przyznam, że produkt jest dość interesujący, ale z tego, co przeczytałam to sprawdzi się u blondynek. Poza tym i tak jakoś nie zamierzam mieć pastelowych włosów... :)

Następnie produkty od Uriage, krem do rąk i maseczka. Przyznam, że moje ręce obecnie są w złym stanie przez mróz i nie eksperymentuję, bo muszę je doprowadzić do ładu. Maseczkę użyłam raz, skóra po niej była nawilżona i miękka w dotyku. W sumie jak dla mnie bez rewelacji ;)


Kolejny produkt to ampułka - 1 minutowa odżywka na włosy, którą użyłam w dzień otrzymania pudełka. Tak naprawdę starczyła mi na dwa użycia. Byłam z niej naprawdę zadowolona! Włosy były bardzo miękkie, gładkie w dotyku. Efekt naprawdę był zauważalny :) Jeśli zależy Wam na efekcie wow na jeden wieczór to faktycznie ta maska działa, polecam!


Kolejny kosmetyk to ujędrniające serum z kwiatów opuncji figowej i pomarańczy. Ma za zadanie regenerować skórę i poprawiać jej elastyczność. Za pierwszym użyciem podrażniło mi skórę okropnie piekła mnie na policzkach i byłam w tym miejscu czerwona. Jednak nie poddałam się i spróbowałam kolejny raz, wtedy było już wszystko ok ;) Ciekawa jestem z czego to wynikło. Aplikacja jest bardzo wygodna, a samo serum pachnie cudownie. 


Wygładzające serum pod oczy - strzał w dziesiątkę, bo chciałam właśnie coś takiego zakupić. Cóż powiedzieć? Używam od kilku dni i czekam na efekty :)

Jak wrażenia? Ja jestem bardzo zadowolona z serum do twarzy, której  koszt to 69zł, 1 minutowej maseczki, kremu pod oczy (49,99zł). Jak widzicie ceny tylko tych produktów już przerosły cenę samego opakowania także pudełko opłaca się zamówić. Aczkolwiek reszta produktów jakoś nie zrobiła na mnie wrażenia, spray do włosów czy puder - nie dla mnie, a próbki maski i kremu spróbuję, ale to nie produkty na miarę szczególnego zadowolenia. Dajcie znać co sądzicie :) 

Życzę Wam udanej zabawy sylwestrowej i Szczęśliwego Nowego Roku! Do następnego - w 2017! :)

wtorek, 27 grudnia 2016

Pierwsze wrażenie: Redermic C, ochrona UV SPF 25 od Vichy.

Święta, święta i po świętach! Właśnie wczoraj wieczorem wróciłam już niestety do domu. Na święta czeka się tak długo, a mijają niewyobrażalnie szybko. Dopiero kończę się rozpakowywać dlatego video z prezentami o które prosiliście pojawi się w następnym poście :) Dziś za to mam dla Was  post z pierwszym wrażeniem kremu Redermic C od Vichy. Od razu przypominają mi się słowa "Skóra przyzwyczaja się do kremów i wtedy przestają działać. Im później po nie sięgniemy tym lepiej! Skóra się rozleniwia!". Mam nadzieję, że chociaż połowa z Was zdaje sobie sprawy z tego, że to największa bajka na świecie. Im później zaczniemy stosować odpowiednie kremy, witaminy tym gorzej. Otóż gdy zmarszczki już są - będziemy mogły je jedynie wygładzić, zmniejszyć ich widoczność. 25 lat to odpowiedni wiek, aby zacząć zapobiegać. Skóra ok 30 roku życia zauważalnie traci jędrność i elastyczność. Kiedy zacząć myśleć o ujędrnianiu skóry? Moim zdaniem już wtedy, gdy zauważasz, że jest wysuszona, niesprężysta czy naciągnięta. W dzisiejszym poście kilka słów o kremie La Roche-Posay Redermic C Ochrona UV SPF 25, który wygląda tak:


Od producenta:
La Roche-Posay Redermic C Ochrona UV SPF 25 to innowacyjny krem przeciwzmarszczkowy, by walczyć z oznakami starzenia. Wysoka skuteczność to zasługa unikalnego połączenia składników aktywnych. Eksperci La Roche-Posay wykorzystali właściwości czystej witaminy C o wysokim stężeniu, która stymuluje produkcję włókien kolagenowych. Kombinacja z kwasem hialuronowym, mannozą, neurosensyną i madekasozydem zapewnia optymalny poziom nawilżenia, regeneruje i odżywia skórę twarzy. Skład został wzbogacony filtrami UVA i UVB, chroniąc przed fotostarzeniem.
Krem intensywnie liftingujący Redermic C Ochrona UV SPF 25 szybko się wchłania. Nie obciąża skóry. Może być stosowany jako baza pod makijaż.Zaawansowana formuła o potrójnej mocy działania; redukuje głębokie zmarszczki, wyrównuje niejednolity koloryt, przywraca utraconą jędrność i sprężystość.

Cena:
ok. 130zł



Moja opinia:
Na wstępie zapach - jest naprawdę delikatny i neutralny. Mam wrażenie, że odrobinę kremowy/apteczny, ale ledwo wyczuwalny. Jeśli chodzi o konsystencję jak dla mnie jest idealna. Nie jest gęsta ani też za rzadka. Dzięki świetnemu aplikatorowi nie zmarnuje się ani 1ml kremu. Opakowanie jest naprawdę praktyczne. To co mnie najbardziej zdziwiło już po pierwszym użyciu to bardzo szybka wchłanialność! Chyba nie miałam jeszcze kremu, który by tak naprawdę w niecałą minutę wchłoną się w skórę. Nie pozostawia uczucia filmu ani nie pozostaje tłusty. Trochę mam wrażenie jakbym nałożyła lekką bazę nawilżającą. Krem dobrze współgra z podkładem pomimo tego, że zawiera filtr i bałam się, że będzie zapychał. Zupełnie niepotrzebnie! Aktualne używam Bourojois healhy mix i naprawdę dobrze się dopasowały. Póki co zauważyłam, wyrównanie kolorytu skóry - nie jest już zaczerwieniona przy wieczornym demakijażu. Jeśli chodzi o skład jestem jak najbardziej tak i osobiście nie pozostaje mi nic innego jak liczyć teraz na jego prewencyjne działanie :)

Używałyście kiedyś tego kremu? W internecie zbiera sporo pochlebnych opini także mam nadzieję, że u mnie również się sprawdzi tak dobrze. Póki co to na tyle, do następnego :)

czwartek, 22 grudnia 2016

VIDEO: Pomysł na prezent - najlepsze gry planszowe.

Hej! Już całkowicie w świątecznym nastroju i w świątecznym biegu. Zaraz lecę po ostatnie prezenty, później pozostaje mi pakowanie walizki. Już dzisiaj w nocy wylatujemy do Szwecji na święta. Nareszcie! :) Póki co przygotowałam dla Was ostatnie video, zgodnie z prośbą - najlepsze gry planszowe, które możecie komuś podarować właśnie na prezent. Enjoy:


Mam nadzieję, że video Wam się przyda! :) Kończąc tego posta życzę Wam wspaniałych, cudownych Świąt Bożego Narodzenia. Dużo uśmiechu, spokoju i aby ten świąteczny czas leciał jak najwolniej... :) 




sobota, 17 grudnia 2016

VIDEO: Diy - bombki z cekinami i piórkami!

Cześć! Dziś bez zbędnego wstępu! :) Święta coraz bliżej, choinka gotowa? Nasza pierwsza choinka w naszym domu - tak! Pachnąca jodła z białymi ozdobami :) Przygotowałam już ją w zeszłą sobotę, aby się nią nacieszyć jak najdłużej. W dzisiejszym video przygotowałam dla Was DIY - bombki z cekinami i piórkami. Jeśli chcecie zobaczyć jak je zrobić to enjoy:


Jak Wam się podobało video? Lubicie własnoręcznie zrobione bombki? Mam w planach zrobić jeszcze świecznik, zobaczymy czy mi się uda ;) Póki co dopiero wczoraj kupiliśmy pierwsze prezenty. Zaś upominki dla zwierzaków mam już od dawna, leki i karma, które trafiły do schroniska na Dąbrówce. Dziękuję za włącznie się, już po raz drugi, w moją akcję "Daj piątaka dla zwierzaka!", dzięki czemu udało się zamówić konkretne prezenty, które były są bardzo potrzebne Jeśli macie obok siebie schronisko i chwilę czasu to zaglądajcie tam! Nawet nie wiecie ile radości sprawicie zwierzakom, poświęcając im chwilę swojego czasu :) Przy okazji na zdjęciu widzicie naszą choinkę i podarunki:

To już na tyle, do następnego!

czwartek, 15 grudnia 2016

Pierwsze wrażenie: Maska do włosów Dercos od Vichy.

Cześć wszystkim! Przyznam się Wam szczerze, że poprzez dawne problemy ze skórą głowy zaczęłam używać Head & Shoulders i stosowałam go naprawdę długo. Zdecydowanie za długo ponieważ zauważyłam pierwsze problemy, m.in. okropnie przesuszone włosy na które tylko chwilowo działały zwykłe odżywki. Włosy zaczęły mi się plątać, ciężko się rozczesywały przez co także trochę się zniszczyły. Wiedziałam, że muszę szybko sięgnąć po coś więcej, aby powrócić do ich normalnego stanu. Produkt na który się zdecydowałam to Dercos, Nourishing Reparative Technique, Rich Mask czyli regenenrująca maska do włosów suchych i zniszczonych, wygląta tak:



Od producenta:
Specjalistyczna maska, przeznaczona do pielęgnacji włosów suchych, zniszczonych i łamliwych. Zawiera innowacyjne składniki, które wspomagają dobrą kondycję włosów i doskonale je odżywiają, nawilżają oraz odbudowują ich strukturę. Zawiera w składzie innowacyjne substancje, które wspomagają kondycję włosów i reperują wszelkie uszkodzenia. Vichy połączyło siłę trzech olejów  (olej ze słodkich migdałów, olej z dzikiej róży, olej z krokosza balwierskiego), które zawierają cenne kwasy omega 3-6-9. W rezultacie po zastosowaniu maski Vichy Dercos włosy odzyskują miękkość, sprężystość i blask oraz są mniej podatne na uszkodzenia.

Cena:
ok. 69zł


Moja opinia:
Maska ma bardzo delikatny zapach, który dość trudno opisać. Jest trochę kremowy, a jednocześnie pachnie olejami. Na pewno jest przyjemny i naturalny - nie jest to sztuczna wanilia czy truskawka. Konsystencja maski jest bardzo treściwa. Bardzo gęsta, nie przelewa się przez palce, wygodnie się ją aplikuje. Samo opakowanie jest także solidne i wygodne w użytkowaniu. Szczerze mówiąc, używałam jej zaledwie kilka razy także na efekty regeneracji zniszczonych włosów muszę jeszcze trochę poczekać, ale pierwsze zmiany zauważyłam już po pierwszym użyciu. Nie jest to typowa miękkość jak po odżywkach - czyli włosy obklejone, co schodzi przy kolejnym myciu. To całkiem inne uczucie, przede wszystkim - lekkości i zmiany struktury, która jest wyczuwalna. Mam wrażenie, że łuski włosów są zamknięte i włosy już po pierwszym myciu były dużo gładsze w dotyku. Czułam, że dostały sporą dawkę witamin. Maskę nakładamy na po umyciu, po lekkim osuszeniu, później należy ją spłukać - dlatego chciałabym zwrócić uwagę na spłukiwanie. Temu trzeba poświęcić czasu ponieważ inaczej mogą zostać resztki. Maska naprawdę porządnie wnika we włosy i to czuć już przy spłukiwaniu. Póki co jestem bardzo zadowolona i pozostaje czekać mi na kolejne efekty, którymi na pewno się pochwalę :)

I to tyle w dzisiejszym poście ;) Jeśli musicie odbudować i zregenerować swoje włosy to szczerze polecam :) Do następnego!



niedziela, 11 grudnia 2016

VIDEO: Dekoracje świąteczne ❄ haul ❄

Jeden dzień wolny na 12 kolejnych dni? Tak, tak właśnie wygląda mój grudzień. Praca na zmianę z uczelnią. Staram się nawet o tym nie myśleć, ale to wyjaśnia moją mniejszą aktywność. Właściwie w takim tempie będę aż do czerwca, z małą zmianą w postaci 2 dni wolne na 12 kolejnych :) Zawsze trochę lepiej prawda? :D Ogromnie się cieszę, że w tym całym zamieszaniu znajduję czas na bloga i filmy, które sprawiają mi sporą przyjemność. Póki co właściwie wczoraj kupiliśmy swoją pierwszą choinkę. Postawiliśmy na piękną jodłę. Jest naprawdę cudowna! Nie pamiętam ile lat temu po raz ostatni w swoim domu miałam choinkę, a do tego prawdziwą. Jestem naprawdę z tego powodu szczęśliwa. Gdy wchodzę do salonu i widzę w rogu to biało-zielone cudo to od razu cieplej robi mi się na sercu. Jak dla mnie mogłaby tam stać cały rok, haha ;) Nagrałam także dla Was video w którym pokazuję wszystkie zakupiony przeze mnie ozdoby świąteczne do domu, czyli jak i do kuchni, salonu, także do sypialni. Mam nadzieję, że Wam się spodoba! Oglądajcie do końca, bo wstawiłam kilka bloopers'ów :D ENJOY:


 A jak tam Wasze dekoracje świąteczne do domu? Ja pewnie w tym roku na wyprzedażach zaopatrzę się jeszcze na kolejny rok :) Kończąc dzisiejszy post, muszę Wam powiedzieć, że czeka nas jeszcze na pewno video z DIY na święta. Tak dawno nie robiłam DIY - muszę nadrobić! :) Póki co to na tyle już w dzisiejszym poście, trzymajcie się ciepło :)

środa, 30 listopada 2016

BeGlossy listopad - Girl's night out!

Cześć! Przyznam na wstępie, że trochę z tym wpisem czekałam, aczkolwiek był to zamierzony cel. Dlaczego? :) Chciałam w tym wpisie zrobić Wam faktyczną recenzję produktów po przetestowaniu ich przeze mnie, a nie tylko pokazać Wam zawartość opakowania :) Myślę, że tak jest dużo lepiej, w końcu mogę opowiedzieć o kosmetykach, a Wy i tak nadal listopadową wersję możecie zakupić na stronce www.beglossy.pl. Nie ma na co czekać, zaglądajmy do środka ;)


Jest to edycja wyjątkowa ponieważ powstała we współpracy z youtuberką Zmalowaną :) Cieszę się, że tym razem miała swój wkład youtuberka, która jest po części jedną z nas ;) Co znajdziemy więc dzięki niej w pudełku? Po pierwsze Manna Kadar bronzer + rozświetlacz:


Warto chyba wspomnieć o cenie, która mnie zaskoczyła ponieważ sam bronzer kosztuje aż 80zł. Już przy pierwszym produkcie wartość całego pudełka przekroczyła jego cenę :) Zmalowana wybrała ten produkt ponieważ można go używać jako rozświetlacz, bronzer, a także cienie do oczu. Osobiście używałam go jako bronzer i ten jasny kolor jako cień do oczu. Lubię takie produkty, których można używać w ciągu makijażu kilka razy. Bronzer jak i rozświetlacz ma piękny kolor, jest bardzo napigmentowany (wystarczy odrobinka), a co za tym idzie niesamowicie wydajny. Używam drugi tydzień i nie widzę zużycia. Trochę miałam obawy, że bronzer jest mały, ale przy takiej wydajności nie ma co się przejmować ;) 


Pomadkę z Golden Rose pewnie dobrze znacie, ja spotkałam się z nią po raz pierwszy chociaż słyszałam o niej wiele dobrego. Cieszę się, że trafiłam na kolor, który z pewnością będę nosić. Ciekawe jest to, że wygląda na czerwoną, a po nałożeniu na usta wpada w różowe tony. Na zdjęciu na końcu zobaczycie jak prezentuje się na ustach ;) Co do wytrzymałości, niestety choć wygląda pięknie, po jedzeniu obowiązkowo trzeba ją poprawiać. Pomadka jest zdecydowanie nawilżająca, nie ma efektu matu i trochę mam wrażenie, że nie oddaje na ustach 100% koloru. Szminka jednak kosztuje jedyne niecałe 15zł i nadaje się do codziennych make-up'ów ;)


W pudełku znajdziemy następnie płyn micelarny i krem do skóry wrażliwej. Ten krem zawiera wyciąg z rośliny (dokładniej liści Sigesbeckia orientals), która działa na skórę łagodząc podrażnienia i zaczerwienienia. Czy faktycznie tak jest? Zupełnie szczerze, tak :) Aż się zdziwiłam, że po którymś dniu, po ściągnięciu makijażu, użyciu płynu i kremu, skóra jest w jednolitym, zdrowym kolorze, zupełnie bez zaczerwienień. Naprawdę jestem zaskoczona pozytywnie i jak tak dalej będzie to skuszę się na większe opakowania :)


Następnie mamy próbkę kremu, który ma zapewnić natychmiastowy efekt - zastrzyk nawilżenia, poprawienia jędrności. Zużyłam cały kremik i w tym przypadku nie zauważyłam żadnych zmian, być może przy pełnowymiarowym produkcie efekt byłby inny. Próbka jak dla mnie jest zdecydowanie za mała.


Na koniec dobra nowina - peeling kawowy, który jakiś czas temu wojował na instagramie, z pewnością go kojarzycie, prawda? :) Ja dostałam o zapachu grejpfruta i bardzo się cieszę, bo jest mocno pobudzający :)

To już tyle w dzisiejszym poście, mam nadzieję, że taka szczera, opisowa recenzja, po przetestowaniu spodobała Wam się bardziej niż czysto teoretyczny opis produktów :) Dajcie znać co myślicie i jak spodobało Wam się to pudełko :) Do następnego!

środa, 23 listopada 2016

VIDEO: Myjka do twarzy za 4zł z Rossmanna.

Hej! Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku. U mnie bardzo dużo pracy i zawirowań, nawet nie chcę myśleć co mnie czeka w nadchodzącym miesiącu, ale z uśmiechem na twarzy i z dobrym nastawieniem będzie napewno łatwiej. Grudzień to najbardziej intensywny miesiąc w ciągu całego roku. Trzeba zacząć pisać magisterkę, robić mnóstwo dekoracji, a jeszcze czekają nas jasełka. W tym wszystkim nie można zapomnieć o zbliżających się świętach. Z racji tego, że codziennie mamy próby do występu, czuję już święta tak bardzo jakby miały być za chwilę :) Po części to prawda, w końcu czas leci tak szybko. Cieszę się jednak, że udało mi się nagrać w wolnej chwili dla Was video o myjce z Rossmanna. Co prawda, pisałam o niej tutaj, jednak chciałam, aby również film pojawił się o nim na moim kanale także po prostu zapraszam do oglądania, enjoy!


To tyle w dzisiejszym poście, do następnego! :)

niedziela, 20 listopada 2016

Recenzja: Peelingujący żel do mycia twarzy przeciw niedoskonałościom, Nivea.

Hej! Jak wiecie, uwielbiam do mycia twarzy używać żele peelingujące, aby mieć uczucie, że twarz jest faktycznie oczyszczana. Odkąd używam myjki o której pisałam tutaj nawet zwykłe żele mogą spełnić taką rolę. Aczkolwiek kupując poniższy żel przeciw niedoskonałościom z Nivei, miałam nadzieję na uczucie lekkiego peelingowania skóry, jak sama nazwa wskazuje. A jaka jest rzeczywistość? O tym w dzisiejszym poście. Żel wygląda tak:

  
Od producenta:
Peelingujący żel do mycia twarzy przeciw niedoskonałościom – jego skuteczna, a zarazem łagodna dla skóry, antybakteryjna formuła z naturalnym ekstraktem z magnolii i kwasem mlekowym. Głęboko oczyszcza i pomaga odblokować zatkane pory. Mikrozłuszcza i wygładza skórę. Pomaga zapobiegać powstawaniu niedoskonałości i zaskórników. Skóra jest natychmiastowo oczyszczona i wygląda zdrowo.

Cena:
ok. 15zł

Moja opinia:
Peelingujący żel do mycia twarzy? Peelingujący? Ziarenka peelingujące, może przy wielkim szczęści, wyjdą z opakowania za trzecim razem i to w ilości 1-2 ziarenka, które do tego są prawie w ogóle nie wyczuwalne na skórze. Możecie więc zapomnieć, że przy codziennym stosowaniu i jednej aplikacji natraficie na owe ziarenko. Poprzez ten fakt, obietnice producenta po prostu nie mogą być zupełnie sprawdzone. Nie występuje głębokie oczyszczenie skóry ani nie zostają odblokowane zatkane pory. Mikrozłuszczenie jest chyba tak mikro, że aż niezauważalne i nie wyczuwalne. Szczerze mówiąc, zawiodłam się po całości. Fakt, żel ma piękny, delikatny zapach i tak naprawdę to wszystko. Jeśli zostałby nazwany żelem myjącym - nie mam zastrzeżeń, da się nim umyć twarz i jest bardzo delikatny. Jednak w żelu peelingującym chyba mamy inne wymagania. Jestem zdecydowanie na nie.

Za drugim razem udało mi się pokazać Wam jedno większe ziarenko peelingujące:

Plusy:
+ dostępność
+ nie podrażnia
+ zapach
+ aplikator (nie wylewa się)

Minusy:
- cena 
- prawie brak ziarenek peelingujących, nie jest to żel peelingujacy (!)
- brak głębokiego oczyszczenia
- nie odblokowuje zatkanych porów
- nie złuszcza skóry
- bardzo delikatny do skóry wrażliwej, a nie dla skóry z niedoskonałościami 
- zupełnie nie spełnia swojego zadania i obietnic


Jeśli też żel nazywałby się delikatnym żelem myjącym dla skóry suchej i wrażliwej - rozumiem, ale żel peelingujący, zmniejszający niedoskonałości, zatkane pory? Producent zdecydowanie wyolbrzymił jego działania. Dla mnie zupełnie się nie sprawdza i nawet nie wiem czy zużyję do do końca. Może przy pomocy myjki jakoś wytrwam. Jeśli ktoś jak ja nastawia się na złuszczenie i odrobinę peelingu to nie ma niestety na co liczyć. W dzisiejszym poście to już na tyle, życzę Wam udanego tygodnia :)

niedziela, 13 listopada 2016

VIDEO: Moja garderoba!

Cześć wszystkim :) Postanowiłam pokazać Wam malutką, ale naprawdę istotną, część naszego domu i będzie to garderoba :) Aby wyglądała tak jak wygląda obecnie, musieliśmy się co nie co natrudzić. Tym bardziej, że, robiliśmy wszystko od A do Z zupełnie sami. Trochę z tych względów to trwało, ale było warto! Efekt końcowy jest bardzo zadowalający :) W nowym video zobaczycie metamorfozę garderoby, to jak wyglądała wcześniej i to jak wygląda teraz. Nad jej organizacją i ułożeniem cały czas pracuję, ale i tak sądzę, że możecie zobaczyć jak po prostu wygląda efekt końcowy na dzień dzisiejszy. Enjoy! :)


Uff.. jak przyjemnie ogląda się te video ze świadomością, że kolejne miejsce w domu do remontu odhaczone :D Powoli czas się zabierać za aranżację salonu... :) Póki co to na tyle, udanego tygodnia życzę!

czwartek, 10 listopada 2016

Recenzja: Gesichtspeelingpad - silikonowa myjka do twarzy z Rossmanna.

Hej! Osobiście uwielbiam myć twarz żelem z drobinkami peelingującymi, aby czuć, że faktycznie ta skóra jest myta i oczyszczona. Wiem, że na co dzień nie jest to najlepsze rozwiązanie dlatego gdy tylko wypatrzyłam w Rossmanie tą myjkę od razu ją wzięłam :) Wygląda tak:


Od producenta:
Jest to silikonowa myjka do twarzy. Delikatne włókna peelingu łagodnie usuwają martwe cząstki naskórka, wypustki masujące zapewniają pobudzający ukrwienie masaż twarzy Sposób użycia: najpierw nawilż twarz, następnie wykonuj myjką ruchy okrężne na skórze.

Cena:
ok. 4-5zł

Myjka wykonana z silikonu ma naprawdę delikatne, gęsto ułożone wypustki, co możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej:


Jak się sprawdza?

Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie zauważyłam jej w Rossmannie, być może jest naprawdę szybko wykupywana. Dostałam ją za ok. 4zł także cena była bardzo kosząca, a sama myjka? Dla mnie jest to produkt naprawdę bardzo praktyczny i przydatny! Wypustki są naprawdę delikatne,  cała myjka jest naprawdę miękka, idealnie sprawdza się na co dzień. Możecie dotrzeć naprawdę wszędzie, dostosowuje się do powierzchni. Nie podrażnia skóry, myje się nią naprawdę dobrze. Używam ją wraz ze zwykłym żelem, ale także z peelingami. Przyznam, że męczyło mnie robienie peelingu palcami, a teraz jest to dużo prostsze (i co ważne) przyjemniejsze :) 
Dzięki przyssawce z tyłu można zamocować ją na szafce lub na lustrze, aby spokojnie sobie schła. Jest to też bardzo praktyczne ponieważ wygodnie się ją trzyma i użytkuje. 

Plusy:
+ cena
+ dostępność
+ świetna do masażu
+ idealna do codziennego użytkowania
+ miękka, delikatne wypustki
+ trwała i ładnie wykonana
+ łatwa i wygodna w użytkowanu
+ łatwa w czyszczeniu
+ praktyczna w przechowywaniu

Minusy:
brak!


Pozostaje mi podsumować - koniecznie ją wypróbujcie, jest naprawdę rewelacyjna i niezwykle praktyczna. Pozostanie chyba dla mnie niezastąpiona! :) A może już ją próbowaliście? Planuję nagrać też o niej video także za jakiś czas przetestujemy ją w filmie. To na tyle, do następnego :)

środa, 2 listopada 2016

VIDEO: Jesienny haul!

Hej! :) Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa, gdy widzę, że zaczynam widzieć, w niedalekiej przyszłości, koniec naszego remontu? Możecie sobie wyobrazić jak męczy mnie ciągły bałagan, krople farby na panelach i wieczne mycie wałków :) Nareszcie wszystko zmierza ku końcowi jeśli chodzi o zmiany generalne. Natomiast sprawy mebli, dekoracji, aranżacji, to wszystko się rozpoczyna! Jednak to chyba zdecydowanie przyjemniejsza sprawa. Cały remont jednak nauczył mnie wiele. Wcześniej bałam się wchodzić nawet na drabinę, teraz stoję na jednej nodze, szpachlując (!) nawet lewą ręką, kiedy prawa jest zajęta. Takie życiowe doświadczenia są naprawdę bezcenne :) A teraz przechodzimy do tematu posta - film z jesiennymi zakupami. Zobaczycie w nim naprawdę sporo niedrogich perełek, wyłapanych w sieciówkach. Także nie ma co przedłużać, enjoy!

Mam nadzieję, że video się podobało :)
W dzisiejszym poście to tyle, do następnego!

sobota, 29 października 2016

Maska kompres AQUA BOMB od firmy Garnier.

Wstałam rano, umyłam głowę i stwierdziłam, że wypróbuję maskę kompres super nawilżenie dla skóry odwodnionej moisture + aqua bomb od Garniera! :) Tym bardziej, że jestem obecnie chora także mam dosyć przesuszoną skórę i przydałoby jej się dodatkowe nawilżenie. Szukając informacji o tej masce w internecie nie znalazłam nic na polskich stronach lub blogach. Ta maska to nowość także wychodzi na to, że moja recenzja będzie pierwszą :) Dostałam ją w październikowym BeGlossy :) No, to zaczynamy!


 Od producenta:
Skoncentrowana formuła z aktywnymi składnikami naturalnym, serum i kwasem hialuronowym nawilża skórę przez 24h. Maseczka wzmacnia naturalną ochronę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, dodaje skórze blasku i pomaga zachować młody wygląd. Wykonana ze 100% naturalnego włókna celulozowego, które idealnie przylega do konturów twarzy.

Cena:
ok. 9zł

Moja opinia:
Szczerze? Naprawdę bardzo chciałam wypróbować takiej maski na całą twarz. Przyznam, że jest przy tym trochę frajdy :) Maska jest bardzo delikatna, nasączona (jak mówi producent) aktywnymi składnikami. Nie jest za mokra, nie cieknie z niej, bez problemu można nałożyć ją na twarz. Natomiast jej rozmiar jest naprawdę spory i mimo wszelkich starań lepiej dopasować jej nie mogłam niż widzicie po prawym zdjęciu na dole. Całe szczęście maska trzyma się przez całe 15 minut. W trakcie tego czasu trochę także stałam (aby zrobić chociażby zdjęcia na bloga). Efekt? Skóra była naprawdę miękka w dotyku i faktycznie utrzymało to się do drugiego dnia. Podrażnienia poprzez otarcie chusteczkami, dookoła nosa, zostało zniwelowane. Skóra w dotyku była naprawdę miękka, ukojona i zaczerwienienia się zmniejszyły. Jestem naprawdę szczerze zadowolona! :) Efekt po takiej masce jest na pewno bardziej wyczuwalny niż po zwykłej maseczce. 


Próbowaliście już takiej maski? Jeśli nie to szczerze polecam! Relaks, fun i działanie na duży plus :) Póki co to już na tyle w dzisiejszym poście, trzymajcie się ciepło!

środa, 26 października 2016

BeGlossy - październik 2016!

Cześć wszystkim :) Jesień pełną parą czyli choroba pełną parą. Po miesiącu chorowania non stop, w końcu się rozłożyłam i przyszedł czas na pierwsze dni wolne i kurację obrzydliwymi antybiotykami. Cóż, wyleczyć w końcu się trzeba. Całe szczęście przede mną jeszcze długi weekend, bardzo przyda mi się taki odpoczynek i regeneracja :) Póki co dzisiaj o kolejnym pudełku BeGlossy :) Tym razem już typowo jesienne kosmetyki - dopasowane do pory roku, głównie nawilżające naszą skórę. Co więc znajdziemy w środku? Zaglądnijmy :)


Na sam początek maska kompres super nawilżenie dla skóry odwodnionej:


Jestem jej naprawdę ciekawa, nigdy jeszcze nie używałam takiej maski na całą twarz. Teraz moja skóra wymaga nawilżenia. Non stop mam katar także jest do tego podrażniona. Ta maska ma wzmocnić naturalną ochronę przed czynnikami zewnętrznymi, nawilżyć i dodać blasku. Przyznam, że już dziś ją użyłam, ale dam znać jak się sprawdziła w kolejnym poście :)


 Peeling i maska do rąk - do złuszczenia naskórka i nawilżenia. Jest to produkt pełnowymiarowy o apetycznym zapachu. Muszę skombinować jakieś rękawiczki, aby lepiej się wchłonęła i zobaczymy jak się sprawdzi.


 Jest to Body Creme Winter Edition, pełnowymiarowy produkt o dwóch zapachach. Można było dostać cynamonowo-jabłkowy lub pomarańczowy. Cieszę się, że trafiłam właśnie na ten, bo uwielbiam cynamon! Jest to masło do ciała o bardzo kremowej konsystencji i naprawdę pięknym, apetycznym zapachu. Przypomina mi moją szarlotkę do której przyprawiam jabłka właśnie cynamonem. Aj, aż zgłodniałam ;) 


Następny produkt to rękawica Glov do demakijażu oczu tylko za pomocą wody :) O tym produkcie pisałam już na moim blogu tutaj. Osobiście bardzo się cieszę, że kolejna rękawica trafi w moje ręce ponieważ naprawdę lubią ją używać. Biorę ją ze sobą na wyjazdy, ale także używam jej awaryjnie na co dzień gdy skończy mi się płyn micelarny :)


Ostatni produkt to próbka odżywczej maski do włosów od Wella. Jest to zupełna nowość od Welli. Nie przepadam za tak małymi próbkami masek czy kosmetyków do pielęgnacji, ale spróbuję i zobaczymy czy będą jakieś efekty po pierwszym użyciu.


Co sądzicie o tym pudełku? Jak dla mnie naprawdę miło zaskoczenie jeśli chodzi o zawartość. Sporo przydatnych produktów i to aż 4 z 5 są pełnowymiarowe, jak dla mnie idealnie :) Najmniej jak zwykle cieszę się z próbki maski do włosów, ale całe szczęście to tylko jeden, tak mały produkt. Reszta bardzo mi się podoba, a Wam? To już na tyle, do następnego! :)

sobota, 22 października 2016

VIDEO: Haul z Ikei!

Hej! Przeprowadzka i wykańczanie swojego nowego miejsca wiąże się z naprawdę dużą ilością zakupów. Jeśli chodzi o dodatki, potrzebne rzeczy, wyposażenie kuchni czy salonu, postanowiliśmy kupić je w ikei, gdzie wszystko jest łatwo dostępne. Dlatego postanowiłam nagrać dla Was nowe video ze sporą ilością zakupów do domu :) Film nagrywałam przed pracą o 8 rano, myślałam, że nie będzie tego widać, ale zmęczenie w oczach (i fryz) zdradza wszystko... :D Mam nadzieję, że video Wam się spodoba, enjoy!


Dla zainteresowanych -  kliknij tutaj i subskrybuj mój kanał :) 
 Na dziś to tyle, do następnego :)

sobota, 15 października 2016

Moje zakupy na promocjach w Rossmann'ie -49%

Cześć wszystkim :) Długo nie mogłam doczekać się przeprowadzki, to gdy nadszedł ten dzień i pakowałam swój dobytek w kartony i torby to najzwyklej na świecie ciekły mi łzy. Tak, to chyba zderzenie z rzeczywistością i zamknięcie jakiegoś etapu. Pokój w którym uczyłam się do matury, spędzałam każdy dzień, siedziało się nad notatkami przed sesją do rana, jednym słowem - pokój pełen wspomnień, mój pokój. Sami pewne wiecie jak zbiera się na wspomnienia w taki dzień. Było ciężko, dalej nie mogę się jeszcze przyzwyczaić, że już tam nie wrócę, ale przecież trzeba iść do przodu. Tylko nie zawsze to jest takie proste.  Szczególnie dla mnie, osoby, która nie przepada za tak dużym zmianami. Póki co urządzanie się w nowym miejscu powoli idzie do przodu i ma swoje duże plusy. W sferze blogowej to nowe miejsca do zdjęć, dzięki którym będą one dużo bardziej estetyczne :) Dziś właśnie chciałam Wam pokazać co udało mi się kupić na promocjach w Rossmann'ie -49%. Chciałabym jeszcze nagrać video o innych kosmetykach, które warto kupić, mam nadzieję, że się uda! :) Póki co zapraszam na moje zakupy:


Któryś raz z rzędu kupowałam siostrze ten bronzer tylko wersję dla blondynek. W końcu sama zdecydowałam się wziąć go dla siebie, ale wersję dla brunetek ponieważ odcienie są zdecydowanie chłodniejsze. Szczerze? Nie słyszałam o nich żadnej opinii, ale skoro siostra używa go non stop to warto spróbować! Jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi ;) cena regularna: ok. 40zł


Ten puder kupiłam już po raz drugi. Poprzedni używam od poprzedniej promocji czyli bodajże od kwietnia. Obecnie już jest na wykończeniu dlatego sięgnęłam po kolejne opakowanie. Jestem z niego bardzo zadowolona. Matuje na prawie cały dzień, nie daje efektu maski, nie jest widoczny na skórze. Uwielbiam go :) cena regularna: ok. 50zł


Korektor to również moje drugie opakowanie. Świetnie kryje nawet najbardziej problematyczne wypryski. Nie odstaje na skórze i jest naprawdę trwały. Dobrze wyrównuje koloryt i ładnie rozświetla okolice oczu. cena regularna: ok. 45zł. Drugi kosmetyk to podkład, który kupiłam po raz pierwszy, bo poprzednim razem nie zdążyłam. Aczkolwiek jest to hit internetu, który poleciłam każdej osobie i każda jest zadowolona. Mam nadzieję, że też będę :) cena regularna: ok. 62zł


Ostatnie produkty to tusze. Gdyby nie blog, pewnie kupowałabym ciągle te same, sprawdzone kosmetyki, ale testować trzeba :) Postawiłam na Rimmel cena regularna: ok. 20zł oraz Maybelline cena regularna: ok. 36zł- miałam inną wersję i byłam mega zadowolona. Cóż, zobaczymy jak się sprawdzą.

To już wszystkie moje zakupy. Zbiory uzupełnione do wiosny! Czyli do następnej promocji, haha :) A co Wam udało się kupić? Nie kupowałam żadnych konturówek i szminek, bo mam moje ulubione kolory, a nie lubię zbędnego zbieractwa... :) Póki co to na tyle, do następnego!

sobota, 8 października 2016

Moja poranna pielęgnacja twarzy w 4 krokach.

Cześć :) Chyba każda pracująca osoba uwielbia to uczucie, kiedy budzi się w sobotę o godzinie o której zazwyczaj wstaje do pracy i może z uśmiechem na twarzy dalej smacznie spać. Dzisiaj jestem wyspana, zadowolona i pełna zapału do... przeprowadzki :) Dziś i jutro muszę zapakować, w miarę możliwości, cały swój dobytek i "goodbye home". Aż ciężko w to uwierzyć, ale czas na dorosłość pełną parą :) Wróćmy jednak do tematu posta, dzisiaj moja poranna pielęgnacja twarzy. Na sam początek wchodzi żel do mycia twarzy:


Żel zwrócił moją uwagę ponieważ zawiera drobinki peelingujące, a jest ich tyle co kot napłakał. Jakby nie było całkiem sprawdza się do bardzo, bardzo delikatnego mycia twarzy na co dzień. Polecam osobom o cerze wrażliwej.


Płyn micelarny uwielbiam używać, to dla mnie takie dokończenie oczyszczania twarzy. Poza tym jakoś nie lubię z rana chlapać się wodą po szyi czy okolic uszu, więc szybko można je odświeżyć za pomocą właśnie płynu micelarnego. Jestem z niego naprawdę zadowolona, świetnie sprawdza się również do demakijażu. Nie pozostawia uczucia ściągniętej skóry.


Woda termalna obowiązkowo - mój kosmetyk wszech czasów! Myślałam, że pisałam o niej milion razy, a jednak posty są już trochę przestarzałe także aktualizacja będzie wskazana. Idealnie nawilża, koi zaczerwienioną skórę, pielęgnuje, a przede wszystkim poprawa stanu skóry u mnie była widoczna od pierwszego użycia :) Dla osób o suchej, podrażnionej, także atopowej skórze - polecam! :) Więcej tutaj.


Na sam koniec krem normalizujący dla cery tłustej i mieszanej od Green Pharmacy, który sprawdza się u mnie rewelacyjnie. Świetnie nadaje się pod podkład, szybko się wchłania. Miałam zawsze problem z kremami, które pozostawiały tłustą warstwę, po których spływał mi podkład - ten tego absolutnie nie robi. Ma piękny, delikatny zapach i cóż, polecam! :)

To już wszystkie moje kosmetyki, które używam do twarzy rano. Nie ma tego dużo, ale dla mnie poranna pielęgnacja musi być prosta, szybka i skuteczna. Do następnego! :)


środa, 28 września 2016

Zawartość BeGlossy - wrzesień 2016 :)

Cześć! Od kiedy zaczęłam pracować na cały etat, dni i tygodnie mijają mi jak szalone. Już niebawem październik, aż nie mogę w to uwierzyć. Jak zapewne wiecie, za jakiś czas przeprowadzam się, a więc prawie codziennie po pracy maluję, szpachluję i szykuję swój własny kąt. Sama nie zdawałam sobie sprawy, że zajmie to aż tyle czasu i będzie czerpało tyle energii. Mam nadzieję, że efekty mi wynagrodzą włożony trud. Póki co parę dni temu dostałam nowe BeGlossy! :) Jak zawszę w porę, idealne na poprawę nastroju. Tym razem motyw przewodni Slow Life - czyli znajdź czas dla siebie i na odpoczynek. Zaglądnijmy więc do środka!


Produkt pierwszy to tusz do rzęs. Kosmetyk we właściwym czasie, bo właśnie skończyłam swój poprzedni. Używam go dopiero od paru dni dlatego zdradzę tylko to, że konsystencja chyba musi jeszcze dojść do siebie ponieważ póki co jest naprawdę rzadka. Dam jej trochę czasu, a jeśli chodzi o firmę spotkałam się z nią po raz pierwszy:


Mus do mycia ciała pod prysznic od Nivei zawładnął cały internet. Jest to totalna nowość :) Widziałam go zarówno na blogach jak i na youtubie. Jestem bardzo ciekawa jak się będzie sprawdzał i czy faktycznie jest wart uwagi. Zabieram go dziś ze sobą po prysznic :)


Ostatnie produkty to trzy próbki. Uriage olejek pod prysznc, vichy - krem spowalniający pojawienie się oznak starzenia oraz próbka mleczka do ciała. Same wiecie jaki mam stosunek do próbek, dosyć mieszany. Naprawdę trudno przetestować krem czy balsam, ale zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce:



Ostatni produkt to delikatny krem do rąk od Enilome. Jest to dermokosmetyk. W składzie ma glinkę, olejek arganowy, jak dla mnie idealnie. Lubię takie kosmetyki jeśli chodzi o pielęgnację :) 


Co sądzicie o zawartości? Ja czuję tym razem trochę niedosyt :) Z tuszu, musu oraz kremu to rąk bardzo się cieszę aczkolwiek próbki to dla mnie niezbyt trafione produkty. Póki co to już tyle, życzę Wam dużo zdrowia, bo moje ostatnio podupada. Takie uroki jesieni... Do następnego! :)

wtorek, 20 września 2016

VIDEO: Czy warto iść na studia? Co studiować?

Cześć wszystkim! :) Niedługo kończę studia dlatego to chyba odpowiedni moment kiedy mogłabym komuś coś doradzić. W nowym filmie skupiłam się na temacie studiów - czy warto na nie pójść, co studiować, jak wybrać. Trochę moich przemyśleń, które mam nadzieję, że pomogą komuś w podejmowaniu decyzji. Nawet sobie nie wyobrażacie jakiego miałam stresa, ile różnych opinii słyszałam dookoła jeśli chodzi o to, co mam robić w przyszłości. Niekiedy innym wydaje się, że wiedzą więcej o tym co dobre dla nas niż my sami :) Więcej na ten temat w video, enjoy!


Dajcie mi znać jak to było/jest u Was :) Możesz subskrybować mój kanał, aby być na bieżąco - https://www.youtube.com/itinspiresme19  W dzisiejszym poście to na tyle do następnego! :)

sobota, 17 września 2016

Jak czesać mokre włosy, aby ich nie niszczyć?

Witam piękną sobotę i weekend! :) Zabrałam się dla Was z samego rana za zrobienie zdjęć do dzisiejszego posta dotyczącego pielęgnacji mokrych włosów. Otóż ciarki mnie przechodzą, gdy widzę w jaki sposób ktoś rozczesuje mokre włosy, a raczej powiedziałabym szarpie, łamie i niszczy. Mokre włosy są najbardziej podatne na zniszczenia dlatego ich czesanie powinno być niezwykle delikatne i staranne, aby uniknąć ich połamania.


Gdy nie znałam się kompletnie na pielęgnacji, zostawiałam włosy do wyschnięcia, bo ich wyczesanie nie było możliwe. To jest błąd ponieważ suche, napuszczone włosy, również możemy bardzo łatwo zniszczyć. Lepiej nie zostawiać tego na później.

1. Zadbajmy o nawilżenie włosów stosując produkt ułatwiający rozczesywanie. Ja od jakiegoś czasu używam Gliss Kur i muszę przyznać, że sprawdza się naprawdę bardzo dobrze! Dzięki niemu czesanie powinno odbywać się bez większych komplikacji i szarpania. Aby było ci łatwiej możesz podzielić włosy na części.


2. Odpowiednia szczotka to dla mnie 80% sukcesu. Delikatna w miarę szeroko rozstawionymi zębami. Długi czas używałam Tangle Teezer, który generalnie jest moim totalnym ulubieńcem aczkolwiek ostatnio zauważyłam, że mokre jak i suche włosy może nieco niszczyć. Zauważyłam to po mojej grzywce, którą czeszę najczęściej w ciągu dnia i jest w słabszym stanie niż reszta włosów. Postanowiłam więc zmienić szczotkę i zakupiłam poniższą w Rossmannie. Ma zaokrąglone szpilki z drewna dzięki czemu nadaje się idealnie do rozczesywania splątanych włosów. Jest też delikatna do skóry głowy - tutaj TT nie był dla mnie aż tak komfortowy. Generalnie najlepsze do rozczesywania są grzebienie/szczotki z drewna lub z naturalnym włosiem.


3. Cierpliwość popłaca. Jeśli plączą ci się końcówki, zajmij się najpierw ich rozczesaniem, a dopiero później przechodź do wyższych partii. Wtedy szczotka nie będzie ci się zatrzymywała w połowie, unikniesz też nerwowego szarpania za końcówki :)


To tyle w dzisiejszym poście! :) Mam nadzieję, że Wam się przyda i wprowadzicie jakieś lepsze zmiany w swojej pielęgnacji, a może macie swoje niezawodne sposoby? Chętnie o nich poczytam :) Do następnego!