czwartek, 15 grudnia 2016

Pierwsze wrażenie: Maska do włosów Dercos od Vichy.

Cześć wszystkim! Przyznam się Wam szczerze, że poprzez dawne problemy ze skórą głowy zaczęłam używać Head & Shoulders i stosowałam go naprawdę długo. Zdecydowanie za długo ponieważ zauważyłam pierwsze problemy, m.in. okropnie przesuszone włosy na które tylko chwilowo działały zwykłe odżywki. Włosy zaczęły mi się plątać, ciężko się rozczesywały przez co także trochę się zniszczyły. Wiedziałam, że muszę szybko sięgnąć po coś więcej, aby powrócić do ich normalnego stanu. Produkt na który się zdecydowałam to Dercos, Nourishing Reparative Technique, Rich Mask czyli regenenrująca maska do włosów suchych i zniszczonych, wygląta tak:



Od producenta:
Specjalistyczna maska, przeznaczona do pielęgnacji włosów suchych, zniszczonych i łamliwych. Zawiera innowacyjne składniki, które wspomagają dobrą kondycję włosów i doskonale je odżywiają, nawilżają oraz odbudowują ich strukturę. Zawiera w składzie innowacyjne substancje, które wspomagają kondycję włosów i reperują wszelkie uszkodzenia. Vichy połączyło siłę trzech olejów  (olej ze słodkich migdałów, olej z dzikiej róży, olej z krokosza balwierskiego), które zawierają cenne kwasy omega 3-6-9. W rezultacie po zastosowaniu maski Vichy Dercos włosy odzyskują miękkość, sprężystość i blask oraz są mniej podatne na uszkodzenia.

Cena:
ok. 69zł


Moja opinia:
Maska ma bardzo delikatny zapach, który dość trudno opisać. Jest trochę kremowy, a jednocześnie pachnie olejami. Na pewno jest przyjemny i naturalny - nie jest to sztuczna wanilia czy truskawka. Konsystencja maski jest bardzo treściwa. Bardzo gęsta, nie przelewa się przez palce, wygodnie się ją aplikuje. Samo opakowanie jest także solidne i wygodne w użytkowaniu. Szczerze mówiąc, używałam jej zaledwie kilka razy także na efekty regeneracji zniszczonych włosów muszę jeszcze trochę poczekać, ale pierwsze zmiany zauważyłam już po pierwszym użyciu. Nie jest to typowa miękkość jak po odżywkach - czyli włosy obklejone, co schodzi przy kolejnym myciu. To całkiem inne uczucie, przede wszystkim - lekkości i zmiany struktury, która jest wyczuwalna. Mam wrażenie, że łuski włosów są zamknięte i włosy już po pierwszym myciu były dużo gładsze w dotyku. Czułam, że dostały sporą dawkę witamin. Maskę nakładamy na po umyciu, po lekkim osuszeniu, później należy ją spłukać - dlatego chciałabym zwrócić uwagę na spłukiwanie. Temu trzeba poświęcić czasu ponieważ inaczej mogą zostać resztki. Maska naprawdę porządnie wnika we włosy i to czuć już przy spłukiwaniu. Póki co jestem bardzo zadowolona i pozostaje czekać mi na kolejne efekty, którymi na pewno się pochwalę :)

I to tyle w dzisiejszym poście ;) Jeśli musicie odbudować i zregenerować swoje włosy to szczerze polecam :) Do następnego!