poniedziałek, 17 lutego 2014

Love everyday life.

"Mam coś co jest cenne, życie nie zawsze mnie kochało, to wiara zawsze była we mnie.
Trzeba umieć kochać życie nawet jak to życie nie kocha nas"

Wiem, że słowa "kochaj codziennie życie" mogą brzmieć niebo banalnie, ale nie dla mnie. Mam za sobą trochę doświadczeń, dzięki którym w pewnym sensie nauczyłam się w nich odnajdywać, bo stały się moim odniesieniem. Jakby nie było, odkąd pamiętam skupiałam się na tym co dobre. Zawsze miałam na twarzy uśmiech, cieszyłam się z najdrobniejszych rzeczy, nie potrafiłam mówić o sprawach, które gdzieś tam mnie bolą. W pewnym sensie jest tak do dziś. Nie lubię rozpamiętywać, wgłębiać się w stare sprawy. Przyjęłam w swoim życiu taką taktykę w której staram się cieszyć każdym dniem, każdą chwilą. To czy potrafimy odnaleźć szczęście, zależy od nas, bo najpierw musimy odnaleźć je w sobie. Rodzina, szkoła, znajomi, to tylko pewne przystanki z którymi mamy kontakt mniejszy lub większy, ale jednak na jakiś określony czas. Tak naprawdę nie jesteśmy zależni od nikogo i niczego, to dlaczego mielibyśmy nie szukać w sobie tego szczęścia, nie dać sobie takiej szansy? Jeśli sami jej sobie nie dacie to nikt nie zrobi tego za Was. Uwierzcie mi, że nikt Was nie złamie jeśli potraficie siebie docenić, jesteście prawdziwi względem siebie, właśnie wtedy możecie pokochać życie i cieszyć się każdym kolejnym dniem. Jestem pewna, że nie jest trudno się tego nauczyć, bo samej też mi się udało, wystarczy bardzo chcieć. Tyle słowem wstępu...


Jak wiecie w piątek mieliśmy walentynki. Ten dzień jest dla mnie wyjątkowy ponieważ wtedy moja druga połowa ma swoje urodziny i to jest zdecydowanie ważniejsze. Celebrować uczucie można każdego dnia, a nie od święta. Jakby nie było dostałam później parę upominków. Oto niektóre z nich:


Po raz pierwszy odpaliłam wczoraj swój pierwszy wosk i jestem tym zachwycona. Zapaliłam wosk Yankee rano na ok. pół godziny, a zapach unosił się w pokoju aż do późnego wieczora. Także teraz do mojej świeczkomanii dołączyła woskomania :) Macie jakieś ulubione zapachy? Ja póki co najbardziej upodobałam sobie "black cherry" i właśnie "fireside treats", są cudowne!


Pokażę Wam jeszcze urodzinowy tort, który upiekłam dla mojej drugiej połówki. Pierwszy raz wyszedł mi nie dość, że pyszny to jeszcze ładny, pewnie dlatego, że miałam tym razem jego wizję od początku do końca :) Zazwyczaj to walory smakowe w tym, co robię są lepsze niż sam wygląd, ale tym razem się udało to połączyć. Wyglądał tak:


Trzymajcie się, do następnego.