piątek, 30 maja 2014

DIY: bluzka z piorunem/lightning t-shirt.

Cześć :) Dziś chciałabym Wam pokazać prawdopodobnie ostatnie moje DIY przed wakacjami. Być  może zrobię jeszcze spodenki lub coś innego, ale ta bluzka była ostatnia, którą miałam. Lubicie burzę? Ja zawsze się jej boję, jednak jeden piorun na mojej bluzce jest ok :P Bez zbędnej gadaniny, zapraszam Was do oglądania zdjęć:
Hello :) Today I wanna show you propably the last my DIY before summer. Maybe I'll do shorts or something different but this t-shirt was the last one I had. Do you like the storm? I'm always really afraid of it. Anyway, I think that one lightning on my t-shirt is ok :) Ok, there's no need to talk too much becasue this DIY is really simple. Just take a look:


Tak wygląda moja bluzka DIY:
 So, that's my DIY t-shirt:


Mam nadzieję, że podoba Wam się ta bluzka :)
Do you like my new DIY t-shirt? I hope so :)



Moje inne DIY/ My other DIY: 
bluzki/shirts click
kurtki dżinsowe/denim jackets click
krótkie spodenki/shorts click
inne/others click
---
Nowy termin sprzedaży bluzek: 5.06.2014!
Wszystkie bluzki, które zostały przeze mnie przerobione są nowe, 100% bawełny, rozmiary od S do L. Po mojej ingerencji w materiał tzn. po cięciu, wszystkie będą obszyte maszyną. Także już niebawem wszystkie bluzki będą gotowe. Ruszamy już w czwartek 5.06.2014!


środa, 28 maja 2014

Przymierzam, kupuję (maj) czyli zakupy na lato.

Cześć :) Trudno mi uwierzyć, że maj niebawem się kończy i zaraz nadchodzi czerwiec. Jeszcze jakieś trzy tygodnie zaliczeń + egzaminów i wolność! Później chwilę intensywniej popracuję, a już na początku lipcu czekają mnie pierwsze wakacje, czego nie mogę się już doczekać. Mój wydrukowany bilet, leżący na biurku, ciągle mi o tym przypomina :) Zaczęłam już kompletować jakieś ciuszki typowe na lato, tak więc dziś mam dla Was pierwsze letnie zakupy. Nie przymierzałam za dużo, od razu wiedziałam, czego szukam i właściwie wszystko znalazłam i kupiłam:


 No i moje zakupy:


New Yorker


Stradivarious


h&m


New Yorker


h&m, 39.90zł :) te shorty to mój hit :D


Reserved


Dziękuję firmie Soraya, która przesłała mi ostatnio krem ochronny do twarzy. Chociaż szczerze mówiąc filtr 25 to dla mnie zbyt duża ochrona. Używałam na wakacjach zawsze 10 i wróciłam ze słabą opalenizną. Jednak na początek zawsze będzie odpowiedni. Już ten krem czeka w kosmetyczce i jest przygotowany na wakacje :)

To wszystko, co ostatnio kupiłam, wpadło Wam coś w oko? :)

niedziela, 25 maja 2014

DIY: słodki upominek na Dzień Mamy/sweet gift for Mother's Day.

Cześć :) Chciałabym Wam pokazać mój pomysł na mały upominek DIY na Dzień Mamy. Jest bardzo prosty, każdy z Was może go zrobić, bez problemu. Oto co potrzebujemy:
Hello :) Today I wanna show you my idea for Mother's Day gift. It's really easy so everyone can do this without any problem. That's what we need: 


Rozpuszczamy czekoladę, dodajemy trochę mleka.
Just dissolve the chocolate, add a little milk.


Teraz należy czekoladę umieścić w formach na lód.
Now you must put our chocolate into an ice tray.


Ostatni krok to dekoracja. Możesz dodać co tylko chcesz, ciasteczka, pianki, orzechy, itd.
The last step is decoration :) You can add whatever you want, cookies, marshmallowss, nuts etc.


Teraz należy włożyć formy do zamrażarki na całą noc, i jeśli możecie, to na cały dzień.
Put it into the freezer for all night and (when it's possible) all day.


Nasz upominek jest gotowy :)
 Our sweet gift is ready! :)


Teraz należy tylko jakoś to zapakować. Wybrałam folię jako opakowanie. Tak wygląda całość:
We just need to put our gift in something. I choose foil as gift wrap. Final effect:


Jak Wam się podoba ten pomysł? :)
What do you think about this DIY? :)

Moje inne DIY/ My other DIY: 
bluzki/shirts click
kurtki dżinsowe/denim jackets click
krótkie spodenki/shorts click
inne/others click

piątek, 23 maja 2014

Vip Night w Galerii Riwiera.

Cześć :) Sama nie wiem o czym Wam tutaj pisać, który temat wybrać, bo w przeciągu ostatnich dwóch dni trochę się działo :) Przede wszystkim w środę byłam w Galerii Riwiera, dostałam zaproszenie na imprezę zamkniętą, gdzie występowała Edyta Górniak oraz Justyna Steczkowska. Imprezę prowadziła Dorota Wellmann i Andrzej Sołtysik. Galeria została cała zamknięta i mogliśmy po koncertach czyli po 23 chodzić po sklepach i zrobić zakupy. Pusto i przyjemnie, czyli tak jak lubię, jednak jakoś nie miałam już weny łazić po sklepach. Cała impreza była bardzo udana i oczywiście mam dla Was trochę zdjęć:


Przywitano nas szampanem, czerwonym winem, sokami i przekąskami :)


Czerwony dywan i ścianka musiała być. Chwila dla fotoreporterów (patrz: mnie) :D


Bardzo miłym zaskoczeniem było dla mnie to, że wszyscy znani ludzie byli bardzo uprzejmi. Fakt faktem nie była to impreza masowa i chętnych na zdjęć było mało. Jednak gdy Katarzyna Skrzynecka pozowała, uśmiechała się do mnie i to bardzo szczerze, a sama Justyna Steczkowska z uśmiechem wybrała mnie jako pierwszą do zdjęcia w drodze do wyjścia :) Trochę zdziwiła mnie Edyta Górniak, która natychmiast w gronie ochroniarzy opuściła Galerię. Na imprezie pojawiły się też Grycanki, które same robiły sobie zdjęcia na czerwonym dywanie... :)


To był wieczór/noc pełen wrażeń, oby takich więcej! :)

wtorek, 20 maja 2014

DIY: shorty ombre z ćwiekami/studded, ombre shorts.

Gdy zobaczyłam te dżinsy, wiedziałam, że będą idealne do mojego DIY. Od razu miałam wizję tego jak będą wyglądać :) Kupiłam je oczywiście i zaczęłam pracę nad nimi. Po prawie tygodniu były już gotowe. Możecie zobaczyć jak wyglądały przed moim DIY i po:
When I saw those jeans I knew they were perfect for a DIY project! :) I could see the finished product as soon as I saw them. So I bought and started working on them. Almost a week later my DIY shorts were ready. You can see here how they looked before and after.

przed/po:
before/after:

Trochę je ponacinałam i wybieliłam.
I did some cuts and bleached them.


no i dodałam trochę ćwieków.
some studs...


I gotowe! Zobaczcie:
My DIY shorts are ready. Take a look:


a tak wyglądają na mnie :)
and that's how they look on me :)


Moje wszystkie rzeczy DIY wystawiam na sprzedaż dokładnie 31.05 :) 



Moje inne DIY/ My other DIY: 
bluzki/shirts click
kurtki dżinsowe/denim jackets click
krótkie spodenki/shorts click
inne/others click

poniedziałek, 19 maja 2014

Jak dbać o maszynkę do golenia.

Cześć :) Znowu złapało mnie choróbsko. Bez sił padłam, po powrocie z uczelni, na bite cztery godziny i ledwo zwlokłam się z łóżka... :) Nie zdążyłam zrobić zdjęć moich ostatnich, małych zakupów, które częściowo widzieliście na fejsie, pokażę je w następnym poście.
Dziś mam dla Was posta, którego chcieliście, a mianowicie "jak dbać o maszynkę do golenia". Oczywiście chodzi tutaj o aspekty skierowane pod względem tego, aby maszynka nie podrażniała naszej skóry, a zarazem służyła nam jak najdłużej choć teoretycznie jest "jednorazowa".


1. Znajdź najlepszą maszynkę dla swoich potrzeb.
Każda maszynka jest inna. Możemy kupić taką za 3zł i taką za 6zł, obie używać miesiąc lub tą dłuższą krócej. Ja stawiam na maszynkę ze zdjęcia - Wilkinsona. O niej i innych pisałam tutaj.

2. Używaj pianki do golenia.
Nie gol na sucho, na wodę, na mydło. Dlaczego nie na mydło? Mydło osadza się na naszej maszynce, tworząc biały nalot przez co szybciej stanie się tępa i będzie do wyrzucenia lub nabawicie się podrażnień. Koniecznie stosuj piankę do golenia, polecam piankę z Joanny, notka tutaj.

3. Dwie maszynki w pogotowiu.
O ile masz taką chęć to dobrym rozwiązaniem jest także posiadanie dwóch maszynek. Jednej to miejsc wrażliwych, choćby takich jak pachy, a drugiej do nóg. Wiemy, że często różne miejsca goli się z różną częstotliwością, zależnie od potrzeby. Maszynka "od nóg" pozostanie długo do użytku ponieważ takie miejsca mniej się podrażniają, a zarazem nie będziemy zużywać ostrza w maszynce, która musi być w stanie idealnym, by nie zrobić nam krzywdy w miejscach wrażliwych. 

4. Czyszczenie maszynki po użyciu.
Wypłucz dokładnie maszynkę pod strumieniem wody, nie próbuj oczyszczać ją za pomocą palców, bo się zranisz ostrzem. Możesz delikatnie postukać w zlew czy w wannę, aby wszystkie nieczystości wyleciały. Następnie osusz ją za pomocą ręcznika, delikatnie stukając w niego, nie pocieraj ani nie wcieraj, bo na maszynce zostanie materiał z ręcznika. I na końcu chyba najważniejsze - odstaw maszynkę w suche miejsce. O ile maszynka ma takie zabezpieczenie jak moja z Wilkinsona po prostu je nałóż. Wygląda tak:


Tak naprawdę to tylko właśnie to robię, a moje maszynki używam spokojnie miesiąc, jeśli nie więcej przy codziennym użytkowaniu. Jeśli chcecie posta o podrażnieniach, jak ich unikać lub jak się ich pozbywać to dajcie mi znać w komentarzach :) 

piątek, 16 maja 2014

Recenzja: Nivea, Odżywczy balsam do ciała pod prysznic z olejkiem migdałowym do skóry suchej.

Cześć :) Co prawda mały boom (z resztą sponsorowany) na youtube i ogólnie w internecie na ten balsam do ciała pod prysznic już minął, ale to chyba nie ma większego znaczenia. Osobiście ten produkt i jego inwencja, może mnie zaciekawiła, ale nie miałam chęci go kupić i sprawdzić. Nie zainteresował mnie, może dlatego, że jestem zwolenniczką normalnej formy pielęgnacji czyli balsamowania. Jednak któregoś razu kupiła go mama, tak więc nadarzyła się okazja na zrobienie testu. Jak więc się sprawdził zaraz się dowiecie. Odżywczy balsam pod prysznic wygląda tak:


Od producenta:
Balsam pod prysznic Nivea powstał w odpowiedzi na braku czasu, jaki kobiety mogą poświęcać dla siebie i narzekanie na lepkie i długo wchłaniające się balsamy. Podobno pozwala zaoszczędzić nawet 24 godziny w skali roku. Kosmetyk nawilża, zapewnia uczucie jedwabistej, miękkiej skóry, gwarantuje szybką aplikację i wchłanianie. Nie jest bogatszą wersją żelu pod prysznic i stosuje się go inaczej: po umyciu ciała żelem pod prysznic lub mydłem i spłukaniu piany, należy nałożyć go na mokrą skórę, spłukać nadmiar. Nie trzeba czekać, aż się wchłonie, skóra jest nawilżona, ale nie lepka, a po wytarciu ciała ręcznikiem można od razu założyć ubranie.

Cena:
ok. 17zł

Moja opinia:
Na wstępie zaznaczyłam, że sama inwencja tego balsamu, nie przypadła mi do gustu, ale staram się ją ocenić z obiektywnej strony, odbiegając od mojego nastawienia. Balsamowanie się w sposób jaki oferuje ten produkt na pewno jest wygodne i szybkie. Jeśli Wam się spieszy to wygodnie i natychmiast możecie uzyskać miękką skórę. Efekt miękkiej skóry jest wynikiem oblepiającej Was parafiny, co mnie przyprawia o dreszcze. Tak więc miękka skóra do kolejnego mycia. Ładnie, przyjemnie pachnie, jak to kremy z nivei. Te nawilżenie ze względu na parafinę, już na trzecim miejscu w składzie, jest tylko powierzchowne. Dziwne smaruje mi się nią skórę, a potem spłukuje. Czuję się jakby natłuszczona powierzchownie. Jednak balsam wchłania się w skórę i nie tłuści ubrań, można od razu się ubierać po zastosowaniu. Na pewno jest to ciekawy produkt na wyjątkowe okazje, gdy nie ma się czasu, ale na co dzień, po prostu się nie nadaje. Nie nawilży długotrwale skóry, nie koi i nie pielęgnuje, ale tego nawet nie obiecuje producent, więc pewnie nie ma mieć takiej nawet roli.

Czy kupię ponownie?
Nie. Nie dlatego, że się nie sprawdził, ale nie podoba mi się balsamowanie pod prysznicem.

Plusy:
+ dostępność
+ łatwa aplikacja
+ szybko się wchłania
+ ładny, delikatny zapach
+ nawilża skórę

Minusy:
- cena
- nawilżenie jest spowodowane parafiną
- dziwne uczucie oblepienia (ale faktycznie za chwilę go nie czuć)
- skóra miękka w dotyku do następnego mycia (spłukania tego)
- nie nadaje się do codziennego użytku



Tak więc jak widzicie moja opinia co do tego produktu jest dosyć mieszana. Jeśli podoba Wam się taki sposób nawilżania skóry, szybki i wygodny w połączeniu z parafiną to czemu nie? Na pewno się sprawdzi. Mnie ta forma do gustu nie przypadła choć taki produkt na pewno jest dobrym rozwiązaniem na awaryjne sytuacje. Używałyście go? Jeśli tak to dajcie znać jak sprawdził się u Was :)

wtorek, 13 maja 2014

DIY: bluzka superman damska/superman t-shirt.

Cześć :) Któregoś razu byłam w pracy przebrana za Supermana. Zrobiłam zdjęcie na fanpage'a bloga i wpadłam na pomysł, że zrobię bluzkę Supermana :) Tak też zrobiłam i właśnie dziś chciałabym ją Wam pokazać. Malowanie zajęło mi trochę czasu, ale warto było. Zobaczcie:
Hello :) One time I was at work dressed up like Superman. I took a photo for my fanpage and an idea has suddenly come to me! :) "I'll do DIY superman t-shirt" :) Yeah, that's how it was. So, I actually did this t-shirt. Paiting took me some time but it was worth it. Take a look:


Moja super bluzka jest gotowa: 
My t-shirt is ready! :D 


Tak wygląda na mnie (zdjęcie edytowane):
 and that's how it look on me (photo edited):


Moje wszystkie bluzki DIY (a być może także spodenki) wystawiam na sprzedaż dokładnie 31.05 :) 



Moje inne DIY/ My other DIY: 
bluzki/shirts click
kurtki dżinsowe/denim jackets click
krótkie spodenki/shorts click
inne/others click

niedziela, 11 maja 2014

Rossmann -49%, małe zakupy.

Ostatnie dni, szczególnie dzień dzisiejszy nie jest dla mnie przyjemny, a wręcz odwrotnie, jednak nie chciałam zostawiać bloga z niczym przez kolejne parę dni. Jest mi dosyć ciężko zebrać myśli. Wiecie, zawsze jest gdzieś tam jakaś odpowiedzialna osoba za większą część Waszego życia, a co jeśli ona w pewien sposób zawodzi? Co jeśli zawodzi więcej osób, a zostaje się z okropną pustką w sercu. Później prosi się, woła, w końcu krzyczy, ale nikt Cię nie słyszy, aż w końcu nie wiesz kim jesteś, gdzie jest Twój punkt odniesienia. Wtedy wypowiadamy słowa, robimy coś, czego później żałujemy, ale niekiedy takie wyładowanie jest potrzebne, by emocje mogły później opaść. W moim przypadku uwielbiam zagłuszyć się muzyką... Wybaczcie za tą niejasną składankę słów, ale potrzebowałam coś napisać.
Dosyć trudno mi teraz pisać o kosmetykach, więc pokażę Wam tylko to co kupiłam na ostatnich promocjach w Rossmannie, gdy było -49% na kolorówkę.


Zdecydowałam się na tusze o których słyszałam dobre opinie w internecie. Sama bardzo chciałam je przetestować i zrobić dla Was recenzję. Wybrałam więc One By One od Maybelline i Volume Million Lashes od Loreal.


Mój korektor chyba nie jest dla Was żadnym zaskoczeniem, bo kupuję do od dwóch lat.
 Recenzja tutaj i post o nim tutaj.


Dawno mojego numeru jeden, jeśli chodzi o tusze tak naprawdę nie miałam, bo nie w każdym Rossmannie go spotykam. 
Recenzję znajdziecie tutaj.


Eyeliner Scandaleyes od Rimmel.


Czarna kredka Master Drama od Maybelline.


Ten lakier widziałam na wielu blogach, dlatego się na niego zdecydowałam. Niestety innego koloru do wyboru już nie miałam, ale i tak nie żałuję, bo ładnie się prezentuje. Pokazywałam Wam jak wygląda na fb.

Jak widzicie nie ma tego dużo, a Wy kupiliście coś podczas promocji?
W kolejnym poście nowe DIY i podam termin rozpoczęcia sprzedaży :)

czwartek, 8 maja 2014

Recenzja: Pędzle do makijażu La Rosa z futurosa.net.

Cześć :)
Pewnie pamiętacie jak nieco ponad miesiąc temu mój blog został wybrany przez futurosa.net do współpracy i mogłam wybrać sobie produkty z ich asortymentu (notka o tym tutaj). Między innymi wybrałam sobie pięć pędzli do makijażu, których jeszcze nie miałam, z firmy La Rosa. Dziś chciałabym dać Wam znać jak u mnie się sprawdziły. 


Pierwszymi pędzlami, jakie wybrałam był pędzel do pudru Khabuki (od lewej) i pędzel do konturowania.
Wyglądają tak:


Jeśli chodzi o ten mały, a z dużą ilością włosia pędzel Khabuki idealnie sprawdza się do pudrowania twarzy pudrem w kamieniu, a także kosmetyków mineralnych. Ten do konturowania używamy do aplikacji pudru sypkiego, w kamieniu, różu, bronzera. Jak się sprawdziły? Jestem z nich naprawdę bardzo zadowolona. Oba pędzle są bardzo miękkie, świetnie się nimi rozprowadza konkretny kosmetyk. Włosie idealnie dostosowuje się do kształtu twarzy, równomiernie puder/bronzer zostaje nałożony. Pędzel Khabuki został wykonany z włosia syntetycznego. Oba myłam już wiele razy, nie deformują się, a co najważniejsze - żaden włosek z nich dotychczas nie spadł. 

Pędzel Khabuki: 30zł
Pędzel do konturowania: 24zł



Moim kolejnym wyborem był pędzel do podkładu (po lewej) z włosia syntetycznego. Idealnie rozprowadza się nim podkłady płynne i kremowe, a ponoć także podkłady mineralne. Sprawdza się równie bardzo dobrze. Generalnie pierwszy raz rozprowadzałam fluid pędzlem i muszę powiedzieć, że to bardzo wygodne i higieniczne. Pędzel rozprowadza fluid bez smug, dobrze kryje, a nawet lepiej niż nałożony palcami.
Dwa kolejne to pędzelki typowe do makijażu oczu. Płaski do nakładania cieni, a ten grubszy używam do blendowania lub rozświetlania kącików. Używam je za każdym razem, gdy się maluję i sprawdzają się równie dobrze. Wszystkie trzy są w stanie idealnym, wielokrotnie myte i używane non stop.

Pędzel do podkładu: 20zł
Pędzelki do cieni: 13zł


Po moim zawodzie, parę lat temu, na tanich pędzlach, postanowiłam zainwestować w pędzle Hakuro. Dosłownie, zainwestować, bo trochę się cenią. Chciałam zrobić posta porównawczego, ale tak dawno ich nie używałam, że gdzieś mi zaginęły w moim pokoju... :P Jednak chciałam napisać, zupełnie szczerze, że gdybym słyszała o tych pędzlach La Rosa słyszała wcześniej to bym się na nie zdecydowała. Nie są tańsze, a ich jakość jest porównywalna. Jednak od aż dwóch pędzlach Hakuro odleiły mi się od trzonka, które trzyma pędzle. Wiem, że to niby nic, bo klej wyschł, ale za taką cenę bawić się jeszcze w podklejanie i to dwa razy? To wszystko na dziś, mam nadzieję, że zachęciłam do tych pędzelków. 

 

Pędzle z dzisiejszej notki możecie dostać w drogerii internetowej futurosa.net :)