niedziela, 27 listopada 2011

Lakiery do paznokci.

Peeling avon, czerwony lakier, brązowy lakier, nude i różowy.

Jeśli często malujecie paznokcie polecam ten kosmetyk. Kupiłam w Avon i mogę polecić każdemu. Miałam lakier czerwony na paznokciach około 3 miesiące i naprawdę brzydki odcień paznokcia gdy go zmazałam. Wtedy pomógł mi ten peeling do paznokci.

Nakładamy cieńką warstwę na 15 min, po tym czasie robimy 'dziurki' i ściągamy peeling. Strasznie go lubię. Używamy go zależnie od potrzeby. Im częściej go używamy, mamy pewność, że nasz naturalny kolor paznokci wróci do nas :)

Simple Beuty, wersja mini. Mój ostatni nabytek :) Ma piękny kolor, baardzo mi się podoba :) Często kupuję mini wersje lakierów, bo szybko mi się najzwyczajniej w świecie - nudzą.

Zmazywacz ziołowy - wzmacniający. Nie obędzie się bez dobrego zmazywacza. Poprzednio miałam taki żółty, polecam i ten i ten! Dałam za niego nieco ponad 1zł i zmazuje cały lakier z paznokcia i nie walczę ze starym lakierem. Do tego zapach nie jest taki ostry jak to można zaznać przy innych zmazywaczach.

Zdjęcie nie jest mojego autorstwa.
Co sądzicie o malowaniu paznokci na niejednolity kolor, tzn. o malowaniu serdecznego palca na kolor inny niż pozostały? Szczerze mówiąc jeszcze tego nie wprowadziłam w swoje życie ;) Sama nie wiem, co o tym myśleć. Ta moda przyszła jakiś czas temu, ale czy jeszcze jest?

zdjęcie nie jest mojego autorstwa
Co sądzicie o pękających lakierach do paznokci? Jeśli jeszcze nie wiedzie o co z nimi chodzi, już tłumaczę :) Najpierw pokrywa się płytkę paznokcia wybranym lakierem (bazą) później lakierem pękającym. Taki lakier wysycha w kilka sekund i zaczyna pękać, pozostawiając efekt popękanych paznokci :) Myślę, że mam ochotę pobawić się w takie coś i pokażę Wam tego efekty... Tylko jak by tu dobrać odpowiedni kolor? Pomyślę nad tym i za jakiś czas pokażę Wam jak mi to wyszło.
Sama nie zawsze maluję paznokcie, ale zadbane paznokcie (płytki, skórki dookoła) to obowiązek myślę każdej kobiety, dziewczyny. Naprawdę zadbane dłonie zwracają uwagę, a już napewno czerrwony lakier :)

Pozdrawiam! :)

czwartek, 24 listopada 2011

Recenzje kosmetyków Nivea (1)

Cześć wszystkim! :) Dziękuję za tą ogromną ilość pozytywnych słów, jakie płyną od Wad do mnie, jestem bardzo szczęśliwa, że dzielnie wertujecie stare notki, całe archiwum, bo blog Was pochłonął :)
Ostatnio miałam tą przyjemność przez prawie miesiąc testować kosmetyki firmy Nivea. Każda z Was oczywiście zna tą firmę. Produkty nivea, także te pierwsze jakie powstały możecie zobaczyć na dobrze zrobionej stronie internetowej nivea www.nivea.pl. Aby dokładniej się przyjrzeć możecie kliknąć na zdjęcie, zostanie ono powiększone.

Nowość - Nivea Visage Pure Effect all in one 1 czyli żel-peelng-maska w jednym. Bardzo się cieszę, że mogłam go przetestować, bo zaciekawił mnie już nie raz. Ten kosmetyk to żel do codziennej pielęgnacji twarzy z drobinkami, które działają jak peeling. Możemy również pozostawić na twarzy odpowiednią ilość żelu (jest na tyle gęsta, że nie spływa jak zwykł żel) i wtedy robi nam za maseczkę matującą. Efekt jest super.
* nie podrażnia
* matuje
* oczyszcza
* peelinguje
* pozostawia skórę gładką.

Skład, 150 ml. Po powiększeniu możecie go przeczytać, wiem, że niektóre dziewczyny po prostu go przepisują, ja wolę napisać więcej od siebie niż coś kopiować.
Po używaniu jej przez miesiąc zauważyłam naprawdę efekty. Przede wszystkim skóra jest zawsze matowa, po używaniu jej rano i wieczorem. Nie błyszczy się i nie świeci. Parę razy robiłam sobie maseczkę, po czym nakremowałam twarz i aż miło było ją dotykać.

Konsystencja żelu-peelingu i maski jest dosyć gęsta. Czyli idealnie ją się rozprowadza jak i zmywa. Przy używaniu jako peeling, dzięki odpowiedniej gęstości jest na 'swoim miejescu', nie spływa, itp.

Drugim produktem, jaki testuję kilkanaście razy dziennie to pomadka do ust, vitamin shake, żurawina i malina = przesłodki zapach!

Pomadka nadaje ustom delikatny, różowy odcień. Pięknie nawilża, idealnie się rozprowadza. Nie zbiera się w kącikach ust. Jej trwałość jest naprawdę długa. Zapach jest przepiękny, nie mogę jej się oprzeć. Gdy usta ciągle wystawione są na mróz, wiatr i mam bardzo wyschnięte usta, wystarczy pociągnięcie i są super miękkie, kurcze, to brzmi jak w tv, ale to prawda :)

Jak widzicie taki witaminowy shake to prawdziwy obłęd :) Jasno różowy pomieszany jest z ciemnoróżowym, wygląda zjawiskowo :)

Tak prezentuje się na ustach :)

Ok, to tyle na dzisiaj.
Macie takie nowości już w swoim zbiorze kosmetyków lub podobne? :)

wtorek, 22 listopada 2011

Sposób na piękne, naturalne loki, fale. Kręcone włosy bez użycia ciepła.

Jeśli chciałybyście od czasu do czasu zmienić swoje włosy, tzn. podkręcić je i na jeden dzień zamienić w burzę loków, to nie ma nic prostszego. Nie musicie używać lokówki. Wystarczy, że macie parę wsuwek i świeżo umyte włosy. Aby zrobić sobie piękne loki, na dzień przed myjemy głowę (wieczorem). Troszkę suszymy lub pozostawiamy do częściowego wyschnięcia. Lekko wilgotne włosy zawijamy w taki sposób za pomocą wsuwek:


Dosłownie kilka wsuwek lub małych spineczek.


Lekko wilgotne włosy zawijamy w taki sposób, jak ślimaczek i zapinamy wsuwką. To wszystko! Następnie idziemy spać :) Wstajemy rano, a nasze włosy wyglądają tak:


Mam nadzieję, że Wam się podoba, bo ja uwielbiam takie loki. Warto sięgnąć po piankę zwiększającą objętość lub lakier, aby loki były trwałe. Sięgamy więc po którąś z pianek zwiększających objętość firmy nivea i cieszymy się pięknymi włosami przez cały dzień :)


Mój wybór pianka do włosów NIVEA, lift volume, zwiększająca objętość. Bardzo mocne utrwalenie, do włosów delikatnych. Nie zawiera alkoholu. Naprawdę jest bardzo dobra. Piękne loki utrzymały mi się cały dzień, a dzięki piance nabrały na objętości. Nie skleja włosów i nie wysusza. Ale napewno lekko obciąża, pod koniec dnia już są ewidentnie do mycia.

Z lokami można kombinować, różnie zapinać, czy pozostawiać rozpuszczone. Idealny fryz na randkę, koncert, sylwester itp.:)

niedziela, 20 listopada 2011

Zakupy, zakupy + film.

Pamiętacie moje must have na zimę? Ostatnio zaopatrzyłam się już w ostatnie rzeczy na zimę. Moją kurtkę stanowi futerko z Housa kupionego już w zeszłym roku. A resztę ostatnich zakupów pokazuję tutaj.


Mam naprawdę dużo butów, ale wszystkie podczas zimowej chlapy przemakają. Teraz kupiłam takie, jak widzicie, z grubą podeszwą. Jeśli buty mają taką podeszwę to z pewnością są na naszą polską zimę i nie będą przemakały, i hope so! Kupione w jakimś sklepiku u mnie w mieście. Rzadko kupuję buty gdzieś indziej niż w deichmanie, ale ostatnio nic mi się tam nie podoba, a już napewno nie ceny dobrych, zimowych butów, które i tak są na jeden sezon ;)


Widzicie tą cenę? Piękna mała czarna, o miękkim materiale, lekko błyszcząca za 19,90 z prawie 80zł ze sklepu CUBUS. Wczoraj byłam w Galerii i zajrzałam tak sobie no i proszę, do tego mój rozmiar. Mała czarna nadaje się do wszystkiego, na imprezę, na kolację, na wyjście z rodziną, na sylwestra (!), zobaczycie jakie cuda można zrobić z taką sukienką! :)

Szalik komin o kolorze kremowym, z drobinkami złota, czapka - H&M, komplet za 50zł. Rękawiczki na targu poza miastem 5zł - bardzo ciepłe. Ostatnio jak miałam nimi szukać biletu miesięcznego dla Pana Kontrolera biletów - to powiedział, abym nie szukała, bo z takimi rękawiczkami nie dam rady, haha :)




Gdy wpadłam już do większego h&m'u uwielbiam spędzić co najmniej pół godziny przy kosmetykach. Któregoś razu pokażę Wam cały zbiór moich kosmetyków stamtąd, które bardzo lubię. Tym razem kupiłam (po raz pierwszy w życiu) eyeliner! Kolor czarny + brokat, nie polecany dla osób noszących soczewki, także... no cóż. Nie raz oglądałam filmiki jak malować oczy eyelinerem, ale wyszło mi za pierwszym razem po prostu idealnie. Kolor jest naprawdę piękny, świetny na np. sylwestra lub ważne wyjścia. Utrzymuje się przez cały dzień i cena też nie jest zła - 15zł.

Tak jak checie, dodam co nie co o filmach, które lubię i oglądam. Wczoraj z Moim byliśmy w kinie na Listy do M. Rezerwacja nam minęła, ale całe szczęście, że była inna, prawie na samej górze i na środku, miejsca wszystkie zajęte. Moje wrażenie? Film naprawdę dobry. Dosyć rzadko oglądam komedie romantyczne, ale naprawdę zrobiło mi się cieplutko na serduszku. Polskie (i nie tylko) realia przedstawione w filmie, ściskały za serce, a nie raz powodowały szaleńszy śmiech u wszystkich. Kilka historii dzieje się na raz, który w pewien sposób łączą się w jedną. Serdecznie polecam na zimowe wieczory.

Pozdrawiam :)

czwartek, 17 listopada 2011

Pudełka, kosmetyczki i organizer + książka

Czeeeść dziewczyny! Miło mi, że piszecie w sprawie nowych notek 'kiedy będą?!', 'napiszesz dziś?', itp. dziękuję Wam bardzo i jednocześnie przepraszam, ale mam teraz mniej czasu. Na uczelni zaczęły się kolokwia, a trzeba je pozaliczać, aby przystąpić do sesji zimowej. Z pierwszego kolo z Ti dostałam 5! A jak się okaże dalej, to zobaczymy... Oczywiście będę do Was pisać najmniej raz w tygodniu, ale no już nie tak często jak dawniej. Notki mam zawsze dwie do przodu gotowe, ale tak się składa, że nawet nie mam kiedy usiąść przed kompem i je dodać... No, nic to przechodzimy do wyczekiwanej notki, dłużej (jako mała rekompsenstata) :)

W dzisiejszej notce pokażę Wam jak mieszkają moje kosmetyki na codzień, a także te, których używam rzadziej. Pamiętajcie, że bezpieczne kosmetyczki czy pudełka, to podstawa, aby kremy się nie wycisnęły, bronzery nie popękały, leki nie zostały zalane itp. Warto o to zadbać w podróży, jak również w domu. Dziś pokażę Wam również coś, czego szukałam od naprawdę dłuższego czasu. Poszukuję jeszcze takiego większego mebla na wzór małych szufladek. Wiecie gdzie można takie dostać? Są takie w empiku, ale szufladki są za małe... Moje cudo, z którym się nie rozstaję (a raczej moje kosmetyki) zakupiłam właśnie w empiku. Lubię taki surowy wygląd, choć można je także pomalować czy ozdobić (aktualnie ponaklejałam na niego naklejki-aniołki:)).



Właściwie po co mi takie pudełko? ;) Otóż idealnie mieszczę w nim WSZYSTKIE kosmetyki, które używam praktycznie codziennie. Wcześniej musiałam w rękę brać kosmetyki i iść do łazienki, po czym wracałam się z trzy razy. Teraz zabieram ten mały mebelek i mam wszystko ze sobą. Mam tam rzeczy codziennego użytku takie jak - krem do twarzy antybakteryjny NIVEA, krem NIVEA, puder, cienie, tusz do rzęs, pomadkę, odżywkę do rzęs.

Ten koszyczek kupiłam w sklepie PEPCO. Trzymam w nim głównie tabletki bądź leki, których używam raz na jakiś czas. Mają swoje miejsce w półce, gdzie jest sucho i nie obawiam się, że coś się może stać.


Takiej większej kosmetyczki - podróżnej szukałam bardzo długo! W końcu znalazłam ją również w sklepie PEPCO. Idealnie sprawdziła się podczas moich wyjazdów wakacyjnych. Pomieściła wszystkie kosmetyki. Ma fajną kieszonkę na drobne rzeczy w środku, a także taką na zewnątrz.


Tę malutką kosmetyczkę kupiłam w H&M i pokazywałam już ją kiedyś :) Dzisiaj mam ją zawsze ze sobą i przechowuję w niej głównie pudełko do soczewek + płyn, na wszelki wypadek. Jak nie zapomnę wezmę korektor w sztyfcie, ale nie zdarza mi się poprawiać makijażu w ciągu dnia, a więc mam ze sobą tylko to.

Skoro mowa była o empiku, logiczne, że musiałam poddać się półce z 'kieszonkowymi wydaniami', które uwielbiam, bo mieszczą się do mojej torebki. Uwielbiam czytać książki w domu, w drodze na uczelnie czy podczas długich przerw między wykładami. Zapewne znacie film 'Zielona Mila', otóż powstał na podstawie tej książki. Film jest moim numerem 1, który kocham od kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, jeszcze praktycznie jako dziecko. Cieszyłam się, płakałam i długo rozmyślałam podczas oglądania filmu. Zawsze chciałam przeczytać książkę, a więc zabrałam się za kupno jej i za czytanie. Czemu nie wypożyczę? Jestem bardzo sentymentalna. Lubię mieć niektóre książki, które szczególnie uwielbiam w swojej szafce. Może będziecie chcieli, to pokażę Wam mój, jak narazie niewielki zbiór.

sobota, 12 listopada 2011

Tusze do rzęs.

Każda z nas chciałaby mieć piękne, gęste i zdrowe rzęsy. Jak o nie dbać? A przede wszystkim, jakiego tuszu używać, aby nadać im naturalny połysk, prawdziwą czerń i wydłużenie? Oto moje dwa tusze, które uwielbiam ponad wszystko.

Tusz do rzęs z firmy Oriflame beuty - tusz wydłużający. Dla mnie przede wszystkim jest on bardzo delikatny, po umalowaniu nie mamy efektu sztucznych rzęs. Dla mnie super opcja, jeśli chodzi o delikatny makijaż, pójście do szkoły, pracy czy na uczelnię. Oczywiście, zależy ile razy malujecie rzęsy, ja góra dwa i na takim efekcie mi zależy. Utrzymuje się naprawdę długo. Jego delikatność polega też na tym, że nie obciąża rzęs, łatwo także go zmyć. Kosmetyk odpowiedni dla oczu wrażliwych.


Maybelline. Specjalnie pokazałam Wam szczoteczkę. Te wygięcie sprawia, że możemy zrobić sobie wrażenie kociego oka. Ten tusz pięknie pogrubia rzęsy, czego brakuje trochę temu z Oriflame. Dodatkowo wydłuża je lekko i robi nieco efekt sztucznych rzęs, co akurat tutaj mi się podoba, gdy chcę osiągnąć mocniejszy makijaż. Świetnie wygląda z makijażem typu smoky eyes. Jedyny minus to cena - prawie 40zł. Narazie podkradam go mamie :) Do końca także wacham się, czy nie za szybko wysusza się/kończy. W trakcie kończenia także pozostawia grudki, także dosyć szybko trzeba kupić nowy...

Jeśli macie ochotę poczytać na temat pielęgnacji rzęs za pomocą olejka rycynowego czy odżywki do rzęs, zapraszam do notki:

http://it-inspires-me.blogspot.com/2011/08/pielegnacja-rzes.html

EDIT PO DŁUŻSZYM CZASIE STOSOWANIA:
Opinia na temat produktu z Oriflame się nie zmieniła. Natomiast jeśli chodzi o drugi tusz. Szybko się kończy lub wysusza, pozostawia grudki, które musiałam wydłubywać z rzęs. Skleja także rzęsy, próbowałam bawić się w rozklejanie, ale to było męczące. Mimo tego, że jest mocny i ma fajną szczoteczkę, jak dla mnie, nie sprawdził się kompletnie.

niedziela, 6 listopada 2011

Nadkolanówki.

Witam w słoneczną niedzielę. Właśnie wychodzę do kościoła, dodaję jeszcze specjalnie dla Was post. Trochę odbiegniemy od tematu kosmetyków i wrócimy do ubrań i dodatków...
Ostatnio sporo przeglądnęłam blogów z oufitami, bo wciąż chyba poszukuję jakiegoś stylu, w którym kupowałabym ubrania. Jak narazie kompletnie zakochałam się w jednym dodatku - w nadkolanówkach. Oto kilka zdjęć, które naprawdę mi się podobają:





Nadolanówki świetnie wyglądają ze szpilkami, balerinami, butami emu, kozakami długimi. Sama właśnie się w nie zaopatrzyłam. Trochę za nimi biegałam po mieście, oto moje zdjęcia:

Tutaj w małym outficie na imprezę. Nadkolanówki nasunięte za kolana.

I w wersji jako ocieplacze do botków, gdy powrót z imprezy nie jest niczym przyjemnym, ponieważ jest bardzo zimno wieczorami i nocą.

nadkolanówki - sklep w moim mieście, 18zł
buty - sklep gdzieś poza miastem, około 70zł.
rajstopy w kropki - allegro, około 20zł.

piątek, 4 listopada 2011

Drogie vs. tańsze pudry.

Chciałabym dziś porównać dwa pudry, które są podstawą make-up'u każdego dnia, pewnie każdej z Was lub prawie każdej. Dlaczego akurat te dwa? Przede wszystkim różnią się ceną, Dream Matte Mousee około 30zł, miss sporty ok. 10zł. Co wybieram i dlaczego?

Dream Matte Mousee, cena: ok. 30zł.

Ten puder idealnie kryje najmniejsze niedoskonałości. Dość łatwo się nakłada. Miły w dotyku, ma dosyć ciekawą konsystencję. Wydaje mi się jednak, że nie jest on dla skóry suchej/mieszanej. Mam miejsca, w których mam suchą skórę, a po przejechaniu tym pudrem wyląda to o wiele gorzej, po prostu uwydatnia suchy naskórek. Jeżeli tego pudru używa osoba o skórze tłustej czy normalnej, to myślę, że się sprawdzi. Jest naprawdę fajny, ale nie dla mojej skóry. Wolę pudry w kremie, które przy okazji nawilżają skórę. Wiem, że dużo osób sobie go chwali, nie mogę wydać więc opinii, że jest beznadziejny. Na mojej skórze suchej lub mieszanej, po prostu się nie sprawdził.

Miss sporty, cena ok. 10zł (po promocji)

Jako, że mój ulubiony puder, o którym już pisałam nie raz z firmy soraya się kończy, wpadłam do kosmetycznego. Była promocja właśnie na ten puder + gratis korektor. Niestety był ostatni gratis tylko w kolorze ciemnym, a więc nie załapałam się. Uwielbiam najzwyklejsze korektory, które idealnie wygładzają i wyrównują kolor skóry. Nie chodzi tutaj o krycie ogromnych niedoskonałości. Niestety jednak jego konsystencja jest kiepska, mam na myśli to, że zbyt płynna. Nie trzyma się za bardzo twarzy, jakby ją 'maluje', bo mamy za mokrą farbę. Nie kupię już go więcej, jak dla mnie jest za rzadki i jak się okazało, także zbyt jasny. Pokażę teraz na dole mój ulubiony produkt.

Mój produkt od kilku dobrych lat, który właśnie się kończy po raz kolejny. Mogę polecić wszystkim, którzy - mają mieszaną cerę, nie lubią mieć uczucia tony pudru na twarzy, chcą wyglądac naturalnie, nie mają trądziku czy widocznych dużej ilości wyprysków, a jedynie chcą wyrównać koloryt skróry - polecam. Mimo tego, że nie jest o wiele droższy od tego z miss sporty, to jest o wiele lepszej jakości! Bardziej gęsty, dzięki czemu nadaje się spokojnie do zakrywania drobnych niedoskonałości.

Rankingu nie wygrał więc ani drogi dream matte mousse, ani tani z miss sporty. Wygrywa je podkład z firmy soraya za około 13zł. Uwielbiam go i zdecydowanie jest najlepszy!

Bell satin mat. Cena: 10zł.
Do wykończenia makijażu i aby przedłużyć jego trwałość do kilku dobrych godzin polecam użycie na koniec, za pomocą pędzelka, pudru w kamieniu. Świetnie matuje skórę i dzięki temu wygląda ładnie o wiele dłużej :)

Pisałam już kiedyś notki na temat punktowych kryć niedoskonałości czy pudrów, jeśli macie ochotę przeczytać więcej wklejcie w przeglądarkę te linki:

1. http://it-inspires-me.blogspot.com/2011/09/krycie-niedoskonaosci.html - notka o kryciu niedoskonałości
2. http://it-inspires-me.blogspot.com/2011/09/pudry-korektory.html - pudry i korektory.
3. http://it-inspires-me.blogspot.com/2011/09/roz-i-bronzer.html - róże i bronzery.