piątek, 28 listopada 2014

Recenzja: Simple Beauty, zmywacz do paznokci bezacetonowy, utwardzający, kiwi&mango.

Cześć dziewczyny :) Ostatni czas był dla mnie dosyć ciężki, bo prawie dwa tygodnie żyłam bez dnia wolnego lub chociaż nawet kilku godzin. Moim fenomenem okazał się fakt, że potrafię zasnąć w minutę i jeśli mam pół godzinki zapasu to po prostu sobie robię drzemkę. No, ale dziś całe szczęście ogłoszono dzień rektorski i przed kolejnym zapracowanym weekendem, mogłam trochę odpocząć no i przygotować dla Was posta :) Dziś chciałabym napisać Wam o zmywaczu do paznokci. Cała notka o zmywaczu?! Tak! Zdecydowanie na to zasługuje z głównego powodu - nie śmierdzi tak jak 99,99% wszystkich zmywaczy. Jest on firmy Simple Beauty i wygląda tak:


Od producenta:
Utwardzający bezacetonowy zmywacz do paznokci o zapachu owoców kiwi i mango. 
Zmywa lakier, jednocześnie utwardzając i nawilżając płytkę paznokcia. Posiada właściwości wzmacniające, regenerujące oraz ochronne.

Cena:
ok. 5zł

Moja opinia:
Ogromnym, największym plusem tego produktu to fakt, że nie ma duszącego, okropnego zapachu jak praktycznie wszystkie zmywacze do paznokci. Z niego unosi się delikatny, owocowy zapach. Oczywiście w jakimś stopniu czuć, że to zmywacz ze względu na niezbędną zawartość choćby alkoholu. Jednak teraz bez problemu mogę używać go w pokoju bez obawy, że nie pozbędę się tego zapachu przez najbliższą godzinę. Kolejnym plusem jest to, że absolutnie nie wysusza skórek, a także samej płytki paznokcia. Nie zauważyłam, aby utwardził mi paznokcie bądź zregenerował o czym zapewnia producent. W dalszym ciągu bez używania odżywek nie ma szans o poprawę ich stanu, ale i tak nie wymagam tego od zmywacza. W zmazywaniu oczywiście radzi sobie bardzo dobrze. Jedna warstwa jak i trzy bądź lakier z drobinkami schodzi bez większych problemów. Polecam bardzo Wam go spróbować :) Jeśli chodzi o dostępność to na pewno znajdziecie go w mniejszych kosmetycznych, był też w biedronce. Nie jestem do końca pewna czy będzie on w Rossmannie. Jeśli go tam widziałyście to dajcie znać.


Plusy:
+ cena
+ skład 
+ owocowy zapach!
+ nie przesusza skórek
+ nie przesusza płytki paznokcia
+ wydajny
+ bardzo dobrze radzi sobie ze zmazywaniem nawet 3 warstw lakieru

Minusy:
- nie utwardza płytki, nie regeneruje
- dostępność (mniejsze sklepy kosmetyczne)


Koniecznie musicie go spróbować :) Póki co na dziś to tyle, lecę zrobić jeszcze małe porządki, bo dziś na noc wpada do mnie kumpela :) Życzę Wam udanego weekendu, a sobie aby szybko mi zleciał :D Do następnego!

piątek, 21 listopada 2014

VIDEO: Umilacze jesieni i zimy.


Cześć dziewczyny :) Tak jak się obawiałam w ostatnim czasie tak też się stało. Zapadłam w sen zimowy, totalnie nie byłam dziś w stanie wstać o 6 na uczelnie i musiałam (musiałam!) zostać w cieplutkim łóżku :) Jednak jest z tego jakiś plus, bo w końcu byłam w domu przed zmrokiem i mogłam ten czas wykorzystać na sprawy blogowe, którego ostatnio nie mam za wiele. Tak więc chcieliście nowe video, więc przygotowałam dla Was film z moimi umilaczami jesieni i zimy czyli rzeczami (nie tylko kosmetykami) bez których byłoby mi ciężej przetrwać te zimne i nieprzyjemne miesiące. ENJOY:


 

I co Wam się najbardziej spodobało w video? :)

wtorek, 18 listopada 2014

Ulubione cienie mineralne do powiek La Rosa + makijaż.


Cześć dziewczyny :) Zapewne większość z Was używa cieni, a czy próbowałyście cieni mineralnych? To co odróżnia je od zwykłych cieni to fakt, że cienie minerale to naturalny kosmetyk, zawierający czysty pigment mineralny. Dziś chciałabym pokazać Wam dwa cienie La Rosa, które używam praktycznie codziennie i które naprawdę uwielbiam. Przy okazji pokażę Wam najprostszy makijaż na świecie, który wykonuję najczęściej.

Od producenta:
Mineralne cienie do powiek są niezwykle wydajne, zawierają czyste pigmenty mineralne, które wydobywają urodę oka oraz chronią i pielęgnują delikatną skórę powieki. Dzięki wysokiej zawartości dwutlenku tytanu bardzo intensywnie się wybarwiają, kolory są nasycone i trwałe. Z kolei tlenek żelaza działa jak optyczny reduktor zmarszczek. Można ich używać na wiele sposobów:
 m.in. na sucho jako cień sypki, na mokro jako cień mokry (bardzo intensywne wybarwienie), jako pigment do bezbarwnego lakieru do paznokci, z wazeliną kosmetyczną jako błyszczyk do ust, można mieszać ze sobą różne kolory uzyskując nowe.

Cena: 
25zł 

Moja opinia:
Cienie mineralne są niebywale lekkie. Ich konsystencja jest sypka. Nakładam je za pomocą palca lub pędzelka tzw. puszka. Jak dla mnie wyglądają o wiele bardziej naturalnie niż zwykłe cienie. Kolory bardzo ładnie wyglądają na powiekach. One po prostu bardzo się na nich wygładzają, wtapiają. Nie osypują się jednocześnie, są bardzo trwałe. Świetnie, że można je używać na kilka sposobów. Ja jednak po prostu używam je na sucho. Jedyne co może nam przeszkadzać to cena, ale na pewno jest to opłacalne ponieważ cienie są bardzo wydajne. Jestem pewna, że jeden słoiczek starczy mi na kilka lat. Pamiętając o tym, że cienie mineralne to produkt wieczny, bez daty ważności - idealnie! :)


Powyżej widzicie kolor Carmelian 82, który uwielbiam używać jako bazę pod inne cienie. Ma piękny, delikatny, beżowy kolor, który idealnie stapia się z kolorem skóry. Wygląda świetnie na powiekach, przygotowując ją do dalszego malowania np. za pomocą zwykłych cieni, kredki itd. 


Poniżej mój kolor, który jest moim ulubieńcem od kilku miesięcy:


Mianowicie jest to kolor Diamond 35, który jest przepiękny! Idealnie wygląda na powiekach, ma śliczne, błyszczące drobinki. Świetnie wygląda również solo, używany bez bazy. Szczerze mówiąc często nakładam go także jako rozświetlacz :)


Plusy:
pigment mineralny
+ kosmetyk naturalny
+ nasycone kolory
+ trwałość
+ stosowanie na wiele sposób
+ wydajność (!)
+ produkt wieczny (bez daty ważności)
+ pięknie współgrają ze skórą

Minusy:
- dostępność

Poniżej możecie zobaczyć jak te dwa kolory wyglądają na mojej powiecie. Jak dla mnie pięknie rozświetlają oczy:


Ok to tyle mojego zachwytu nad nimi :) Jeśli chcielibyście je zakupić to polecam Wam sklep internetowy  Futurosa.net skąd właśnie ja je mam. Tam znajdziecie wiele różnych kosmetyków mineralnych. Konkretne cienie mineralne do powiek znajdziecie tutaj. Co o nich sądzicie? Spodobały Wam się? :)

piątek, 14 listopada 2014

Promocja 1+1 w Rossmann'ie. Co kupić, co warto spróbować czyli produkty warte uwagi.


Zawsze o wszystkich promocjach jakie mają miejsce (w przeróżnych sklepach) piszę wyłącznie na swoim fanpage'u, ale tym razem postanowiłam wspomnieć o najnowszej ofercie Rossmann w notce :) O co chodzi z promocją 1+1? Kupując jeden kosmetyk do makijażu drugi otrzymujesz za darmo. Może być to oczywiście inny produkt, ale w tej samej cenie lub tańszy. Dodatkowo wokół mnie wciąż wiele pytań "Co kupić, co jest dobre, co warto spróbować?!". Jeśli też stoisz w sklepie i zastanawiasz się co wziąć to przychodzę z ratunkiem! :D Chciałabym dziś więc pokazać Wam kilka produktów, które mogę Wam szczerze polecić, ale też takie, które sama kupiłam lub chciałabym kupić. Także zacznijmy od podkładów i korektorów:


1. Bourjois Healthy Mix podkład + korektor.
Jeśli chodzi o ten zestaw to sama nie miałam przyjemności jeszcze go używać, ale nasłuchałam się naprawdę dużej ilości pozytywnych opinii. Widziałam również testy na żywo i muszę przyznać, że kryje całkiem dobrze, a przede wszystkim jest bardzo lekki i dziewczyny polecają go na lato lub dla osób, które lubią taką formę. Korektor ponoć też jest świetny i właściwie może się  na niego sama skuszę :)

2. Rimmel Match Perfection korektor + podkład.
Korektora używam już ponad dwa lata i dla mnie jest rewelacyjny. Zawsze polecam go swoim koleżankom do spróbowania no i oczywiście Wam. Ma dobre, lekkie krycie. Genialnie kryje cienie pod oczami, ale także wypryski. Przy tym wszystkim jest trwały i krycie (w razie większego nieprzyjaciela na twarzy) można budować. Jeśli chodzi o podkład to jest on z tej samej serii (match perection) i pomyślałam, że skoro korektor jest genialny to może podkład także? Kupiłam go parę dni temu i póki co jestem naprawdę zadowolona! Świetny do skóry normalnej, ma dobre krycie i jest lekki. Polecam spróbować :)



1. Wibo Growing Lashes.
O tuszach nie będę się rozpisywać ponieważ recenzję i efekty na zdjęciach  zobaczycie w postach do których podaję linki, ale wszystkie polecam :) Recenzja Wibo tutaj.

2. Pump Up Lovely.
Recenzja + zdjęcia efektu tutaj.

3. Volume Million Lashes.
Recenzja + zdjęcia efektu tutaj.

4. The Rocket Vollum Express.
Recenzja + zdjęcia efektu tutaj. O wersji wodoodpornej nie pisałam na blogu, jakoś mi to umknęło aczkolwiek na wakacjach podczas kąpieli i upałów spisywał się naprawdę dobrze. Nie kruszył się, nie znikał, nie rozmazywał się i utrzymywał ok. 8 godzin takiego szaleństwa w wodzie i na plaży. Polecam spróbować jeśli szukacie dobrego tuszu wodoodpornego.
 1. Rimmel Match Perfection.
Właściwie już nie używam pudrów w kamieniu, ale słyszałam i widziałam o nim sporo recenzji i wydaje się być wart zainteresowania. Osobiście bym go kupiła gdyby był mi potrzebny także możecie rzucić na niego okiem :)

2. Rimmel Stay Matte.
Kiedyś gdy jeszcze pudrów używałam to kupowałam tylko ten. Dla mnie mat był wystarczający aczkolwiek na pewno nie nadaje się do skóry tłustej. Więcej możecie poczytać w recenzji tutaj.

1. Bronzer Miss Sporty Ohh! Tan So Fine.
Wiem, że Miss Sporty nie ma dobrej jakości kosmetyków, ale bronzery ma całkiem niezłe! Mój poprzedni miałam chyba z dwa lata aż musiałam go wyrzucić (termin ważności) z żalem, bo bardzo się polubiliśmy. Teraz kupiłam sobie właśnie ten i póki co sprawdza się naprawdę dobrze. Moje koleżanki też go używają i są zadowolone. Widziałam nawet, że znika z półek bardzo szybko :)

2. Lakiery Golden Rose i Rimmel 60 seconds.
Uwielbiam te grube brokaty i piaski z Golden Rose, koniecznie ich spróbujcie jeśli lubicie czasem coś innego na paznokciach. Jeśli chodzi o lakiery z Rimmela to muszę się w nie zaopatrzyć, bo słyszałam, że są naprawdę dobre i trwałe.

Dajcie znać co Wy macie zamiar kupić lub co kupiliście :) Ja pokażę Wam moje małe zakupy po skończeniu promocji, bo pewnie jeszcze coś dokupię. Pamiętajcie, że promocja jest ważna tylko do środy. Póki co to właściwie tyle, mam nadzieję, że post Wam się przyda! :) 

wtorek, 11 listopada 2014

Woda termalna - co to jest, do czego służy, jak ją stosować.

Jeśli Twoja skóra na twarzy:
jest podrażniona,
zaczerwieniona,
odwodniona,
ma suche skórki,
jest sucha, wrażliwa,
wydaje ci się ściągnięta,
jest szarawa,
po ściągnięciu makijażu wygląda na podrażnioną,

to ten post jest dla Ciebie :)
Przed Wami najlepszy kosmetyk pielęgnacyjny czyli woda termalna:


Co to jest woda termalna?
Woda termalna jest wydobywana z ciepłych źródeł, jest to woda lecznicza. Woda z Vichy wydobywana jest głębi skał magmowych. Jest naturalnie bogata w sole mineralne i oligoelementy. Zawiera cenne minerały dla skóry takie jak: wapń, żelazo, sód.

Kto powinien jej używać?
Jak dla mnie każdy kto chce naprawdę zadbać o swoją skórę.

Jakie jest działanie wody termalnej?
Działa genialnie na zaczerwienioną skórę twarzy. Koi wszelkie podrażnienia, pomaga rankom czy wypryskom leczyć się i goić. Działa przeciwzapalnie. Pomaga jednocześnie uzyskać na twarzy zdrowy wygląd, odświeżając ją. Dba odpowiednie nawilżenie. Jednocześnie jest pomocna w chorobach skóry takich jak trądzik.


Czy widać efekty na skórze?
Tak i jeszcze raz tak! Ja zauważyłam efekt u siebie już po pierwszym użyciu. Zaczerwienienia na policzkach, w okolicach nosa czy brody w mgnieniu oka rozjaśniły się. Natychmiast poczułam, ze moja skóra została opatulona czymś przyjemnym i nawilżającym. Od pierwszego użycia, nigdy się z nią nie rozstaję. Dzięki niej moja skóra przestała być sucha, nie mam problemów z suchymi skórkami. Teraz moja skóra bez makijażu w końcu wygląda naprawdę dobrze, nie jest czerwona i podrażniona. Woda termalna świetnie koi wszystkie podrażnienia. Żaden tonik czy płyn nie da Wam takich efektów jak ona :) Jest genialna na używanie cały rok, zwłaszcza na okres letni, a także jesienno-zimowy.

Jaką wodę kupić i gdzie ją dostać?
Z ręką na sercu polecam Wam wodę termalną z Vichy, uwielbiam ją. Ja kupuję je w internecie (allegro), ponieważ po prostu bardziej się to opłaca. Możecie dostać je również w aptekach. Nie znajdziecie jej w drogeriach kosmetycznych. Za 150ml zapłacicie niecałe 20zł (z wysyłką), a starczy Wam na mniej więcej 2 miesiące przy używaniu raz dziennie (rano).

Jak używać wodę termalną?
Możesz używać jej rano (przed makijażem) jak i wieczorem (po umyciu twarzy). Ja używam jej najczęściej z rana. Aplikacja jest bardzo prosta. Psikam kilka razy na twarz, czekam chwilę i delikatnie, przykładając wacik do twarzy ściągam nadmiar. Nie możemy ją zostawić do wyschnięcia - wtedy będzie wysuszać nam skórę. Często nie używam już kremu pod fluid/podkład, wystarczy mi nawilżenie jakie daje woda :)


Koniecznie musicie jej wypróbować! :) Obecnie nie wyobrażam sobie swojej pielęgnacji bez wody termalnej. Mam nadzieję, że też się od niej uzależnicie. Nic tylko szukać więcej takich zdrowych uzależnień :) Namówiłam na nią? A może ktoś z Was już jej używa? Dajcie znać, a tymczasem na dziś to na tyle. Pozdrawiam! :)

sobota, 8 listopada 2014

Recenzja: Tusz My Secret, Create Your Lashes.

Dzisiejszy dzień poświęciłam na pisanie pracy licencjackiej. W sumie spędziłam nad nią 3-4 godziny i byłam pewna, że jestem już daleko, piękne kilka stron stworzonych, a gdy stwierdziłam, że na dziś starczy, okazało się, że kończyłam drugą stronę. Tyle zajęły poprawki, zaglądanie do książek, internetu i... myślenie. Jednak szło mi to całkiem lekko (jakiś plus), a mimo tego zajmuje to bardzo dużo czasu. Zaraz lecę się odmóżdżyć i pograć w Fifę, a co! :) Jednak zanim to zrobię to chcę Wam przedstawić tusz do rzęs Od My Secret, który chyba jest w ogóle jedynym kosmetykiem, który posiadam z tej firmy. Przynajmniej tak mi się na chwilę obecną wydaje. Wygląda tak:


Przyznam, że kupiłam go ze względu na opakowanie. Chyba pierwszy raz tak zrobiłam, niczym sroczka na błyskotki. Po prostu spodobało mi się, a cenowo to nie boję się kupować tuszy za ok. 10zł, bo wiem, że jest masa perełek (np. moje perełki od Wibo klik i Lovely klik). 

Od producenta:
Nowy wymiar rzęs w kilka sekund. Maskara idealnie modeluje rzęsy, pogrubiając oraz wydłużając je jednocześnie. 
Nadaje intensywny, czarny kolor. Bez parabenów. Produkt zawiera dwustronny pędzelek. 

Cena: 
10zł 

Szczoteczka:

Moja opinia:
Jak już wspomniałam, opakowanie piękne, a także sama szczoteczka jest bardzo ciekawie wyprofilowana. Z jednej strony jest dłuższa, a z drugiej krótsza co ułatwia malowanie rzęs górnych jak i tych krótszych, dolnych. Konsystencja tuszu wydaje się również dobra, nie nakłada się go za dużo, wręcz idealnie. Ma do tego piękny, głęboki, czarny kolor. Jeśli chodzi o plusy to tyle. Niestety tusz okropnie (!) skleja rzęsy co wyraźnie widać na zdjęciu poniżej. Może mam ich za dużo? Wiem, że czasem jest to jednak utrudnienie, ale nie przesadzajmy. Do tego pozostawia niestety grudki. Największym, najgorszym i najbardziej znaczącym minusem, który dla mnie kompletnie skreśla ten tusz jest trwałość. Zwykle maluję się po 6 rano, a wracając z uczelni w okolicach 16-17, na rzęsach praktycznie nie było po nim śladu. Zważywszy na to, że jest to dla mnie połowa dnia to jest to ogromny negatyw. Tusz po prostu znika, zbierają się małe okruszki, które mogą wpaść do oka, a pod oczami okropnie się kruszy i rozmazuje...

Plusy:
+ dostępność
+ opakowanie 
+ głęboki kolor
+ szczoteczka

Minusy:
- skleja rzęsy
- pozostawia grudki
- osypuje się
- trwałość ŻADNA
- po 8-10h schodzi całkowicie

 Tutaj możecie zobaczyć efekt przed i po:


A tutaj po wspomnianym powrocie z uczelni:


 Nie zawsze wszystko co w pięknym opakowaniu jest dobre. Jednak dalej nie zniechęciło mnie to do próbowania tańszych tuszy i recenzowania ich dla Was. Może znajdę jakąś kolejną perełkę, kto wie? :) Na dziś to tyle, do następnego!

środa, 5 listopada 2014

Recenzja: Le Petit Marseillais, kremowy żel pod prysznic - mleczko waniliowe.

Cześć :) Dzień za dniem zaczął pędzić jak szalony. Tym bardziej gdy wstając po 6 rano i wracając do domu wieczorem jest już całkiem ciemno. Nie mogę tego przeboleć. Dzień gdzieś umyka pośród zajęć i pracy. Pozostaje więcej czasu na relaksujące kąpiele. Oczywiście nie obędzie się bez najlepszych płynów do kąpieli, żeli i balsamów, najlepiej pachnących słodką wanilią. Oto jeden z takich kosmetyków:


Od producenta:
Kremowa konsystencja produktu z mleczkiem waniliowym delikatnie oczyszcza i nawilża skórę. Gładka i łatwa do spłukiwania piana uwalnia uwalnia intensywny i pyszny zapach. Formuła nawilżająca extra doux, neutralne pH dla skóry, przetestowana pod kontrolą dermatologiczną. Twoja skóra jest miękka, nawilżona i odżywiona.  Jak wszystkie żele pod prysznic tej francuskiej firmy zawiera naturalne składniki, ma neutralne pH dla skóry, nie testowany na zwierzętach, a strąki wanilii na Madagaskarze zbierane są z poszanowaniem zasad fair trade. 

Cena:
9zł za 250ml, 14zł za 400ml

Moja opinia:
Konsystencja tego mleczka jest naprawdę bardzo przyzwoita, gęsta i treściwa. Na zdjęciu wydaje się rzadka, ale chwilę trwało zanim zrobiłam dobre zdjęcie. Z rąk nie spływa, świetnie się go aplikuje. Przyjemność używania w trakcie kąpieli jest naprawdę duża. Ma piękny, waniliowy zapach. Producenta obietnice zgadzają się pod wszystkimi względami. Głównie jeśli chodzi o formułę nawilżającą. Nie spotkałam się jeszcze z takim żelem pod prysznic, który nawilża w trakcie mycia, a skóra pozostaje miękka także po wytarciu się ręcznikiem. Naturalne składniki, nie podrażnia i nie uczula. Nie znalazłam żadnej wady. Chyba pozostanie moim ulubieńcem.


Plusy:
+ dostępność
+ konsystencja
+ piękny zapach
+ miękka skóra w trakcie i po myciu
+ naturalne składniki w składzie
+ nie wysusza skóry

Minusy:
?

Naprawdę bardzo się polubiliśmy, szczególnie, że wariuję na punkcie zapachu wanilii. Poniżej możecie zobaczyć inne dostępne zapachy:


Próbowaliście już te francuskie żele? :)

niedziela, 2 listopada 2014

Październikowe love.


Cześć :) Dziś mam dla Was video, które rozpocznie nową, comiesięczną serię na moim kanale o ile będziecie chcieli :) W tych filmach będę co miesiąc mówiła o swoich ulubieńcach w 5 stałych kategoriach, a 6 będę w miarę możliwości dodawać i zmieniać. Często pytacie się o ulubiony film czy książkę. Postanowiłam więc wszystko połączyć i wybrałam: książkę, film, muzykę, kosmetyk oraz bubel. Wczoraj także siedziałam (z małą pomocą) nad intro i w końcu udało nam się zrobić! Coś prostego, klasycznego i ładnego. Tak, te pierwsze 3 sekundy filmu zajęły 1,5h. Jednak to był mój pierwszy raz, przeskakiwanie z tutorialu na program dlatego tyle to zajęło, ale warto było. To tyle słowem wstępu, zapraszam do oglądania:




Jeśli chcecie takie video za miesiąc to dajcie mi o tym znać w komentarzu :)
Do następnego :)